Informacje

autor: www.sxc.hu
autor: www.sxc.hu

Co pomogłoby frankowiczom?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 24 października 2017, 08:15

  • 1
  • Powiększ tekst

Nie mamy żadnego ustawowego rozwiązania tzw. problemu kredytu frankowych. W pojęciu tym jest pewien fałsz, ponieważ nikomu nie pożyczano franków ani innych walut. Pożyczający także ich nie posiadali. Kredyty były formą zakładu bukmacherskiego, nielegalną w momencie ich udzielania.

Prawo w drugiej połowie pierwszego dziesięciolecia tego wieku nie dawało podstaw do udzielania kredytów tego rodzaju, gdzie jest tzw. klauzula waloryzacyjna lub indeksacyjna. Polegało to na pożyczeniu pewnej kwoty, a zwróceni innej, nieznanej sumy w relacji do jakiegoś miernika, jakim w tym przypadku była waluta. Dotychczas powstające projekty były zbyt daleko idące. Twórcy uważali, że za pomocy ustaw można zmienić treści umów. Jest to jednak niemożliwe, dlatego należy stworzyć tryb dla ich zmiany w sposób konsyliacyjny, albo procesowy. Te projekty – społeczne lub wychodzące z Kancelarii Prezydenta – zbyt wysoko stawiały barierę legislacyjną, trudną do obrony, ale i dla samych zainteresowanych. Gdyby tego rodzaju ustawa została uchwalona, zapewne zostałaby zaskarżona i skutecznie podważona.

– Mamy do czynienia z patologią kredytowania. W formie kredytu udzielano czegoś, co przypominało zakład bukmacherski. Stąd nazywano je kredytami toksycznymi, zaprzeczającymi istocie kredytu, czyli zwracaniu tego, co zostało pożyczone z uwzględnieniem odsetek i ewentualnie prowizji. Nie da się tego zagadnienia rozwiązać przy pomocy stosowania prawa, ale jego stworzenia. Stąd idea napisania ustawy restrukturyzacyjnej – powiedział prof. Witold Modzelewski, profesor nauk prawnych, ekonomista i były wiceminister finansów – Znane są tego typu przypadki – np. ustawa antydolaryzacyjna przed wojną, która regulowała dolaryzację kredytów. Mino silnego złotego kredyty były wtedy głównie zawierane w walutach obcych. Ustawodawca nakazał ich odwalutowanie. Dzisiaj potrzebne jest usunięcie z tych umów ich istoty, czyli zaprzeczających kredytowemu charakterowi klauzul waloryzacyjnych i indeksacyjnych. Projekty, które wyszły z czynników oficjalnych, początkowo ograniczały całe zagadnienie do tzw. spreadów, czyli zwrotu części ceny niesprzedanych faktycznie walut kredytobiorcom. Fikcja goniła fikcję – sprzedawano nieposiadane przez bank waluty, które następnie jakoby posiadane przez tego, kto je kupił służyły spłacie zadłużenia. Zarabiano na tym w postaci marży, tzw. spreadu, czyli sprzedając to, czego się nie ma i w dodatku przy pomocy nieistniejących walut formalnie zaliczano ten zwrot na spłatę kredytów. Problem jest bardzo złożony i wymaga rozwiązania kompleksowego, na pewno nie fragmentarycznego, które dotyczy wyłącznie tej fikcyjnej marży w postaci spreadów. Ciągle jesteśmy w punkcie wyjścia. Nawet ten projekt został skrytykowany. Pojawiła się kolejna koncepcja ustawy pomocowej, która bardziej jednak pomagałaby bankom niż kredytobiorcom, którym chce się umożliwić spłatę sztucznie powstałego zadłużenia. Pozostajemy w tej kwestii w tym samym punkcie, co w 2015 roku i nie ma pewności, czy pojawi się jakaś istotna zmiana – dodał Modzelewski.

eNewsroom.pl/ as/

Powiązane tematy

Komentarze