Artur Dziambor: Nie mamy obecnie prawicy w Polsce
O wolnościach obywatelskich, niskich podatkach i politycznych szansach tzw. Wolnościowej prawicy portalowi wGospodarce mówi wiceprezes Kongresu Nowej Prawicy - Artur Dziambor.
wGospodarce.pl: Porozmawiajmy o perspektywach tzw. Wolnościowej prawicy. Jak widzi to pan, jako wiceprezes Kongresu nowej Prawicy?
Artur Dziambor: W ciągu najbliższych dwóch lat powinno się wykreować poparcie dla prawicy prawdziwe wolnościowej. Już nawet nie nazywając tego prawicą – po prostu ekipa, która chce aby było więcej swobód obywatelskich, aby były niższe podatki, więcej możliwości decydowania o własnym życiu i żeby państwo coraz mniej wkraczało do naszych domów – takiej prawicy według mnie nie mamy obecnie w Polsce.
Nie uważa pan, że bardziej rozsądne w waszej sytuacji dość wątłego poparcia, byłaby współpraca z jakimś większym ugrupowaniem prawicowym w Sejmie?
Po wyborach można dyskutować o koalicjach, natomiast przed wyborami nie widzę takiej możliwości. Te partie, które mamy na pewno nie będą zainteresowane koalicją z ugrupowaniem kontestującym ich pomysły. Zobaczymy jak będzie – pragmatyzm wyborczy nakazuje pewne rzeczy, ale ja gwarantuję, że my pozostaniemy Kongresem Nowej Prawicy.
Mówi pan niejednokrotnie, iż tak naprawdę najtęższe publicystyczne umysły wyrosły właśnie z Unii Polityki Realnej. No to skoro jest u was z tym tak dobrze, to czemu jest tak źle z poparciem?
Podczas ostatnich wyborów naszą klęską było nie zebranie podpisów na czas i potem nie udało się przemóc tej ściany w Państwowej Komisji Wyborczej. Trudno. Teraz jesteśmy mądrzejsi. Czas mija, organizujemy się, mamy więcej ludzi i lepsze struktury. Wtedy to było tak naprawdę partii początkiem – ciężko jest prowadzić taką pozaparlamentarną partię. Bez finansowania z budżetu, gdy wszyscy tak naprawdę poświęcają swoje własne pieniądze – to też trzeba brać pod uwagę. Patrząc na to jak funkcjonują partie w Sejmie, to są grube miliony jakie oni otrzymują na funkcjonowanie. My takich pieniędzy nie mamy i ja bym ich nawet nie chciał. Ale tu chodzi o to, że oni mają o wiele lepszy start niż my – my musimy poświęcać swój czas, pracować zawodowo, oni żyją polityką i z polityki. Sytuacja z podpisami się nie powtórzy.
Rozmawiał Arkady Saulski