Informacje

Budowa obiektów rekreacyjnych, np. ścieżek rowerowych to częsty przykład inicjatyw w ramach budżetów partycypacyjnych  / autor: fot. Pixabay
Budowa obiektów rekreacyjnych, np. ścieżek rowerowych to częsty przykład inicjatyw w ramach budżetów partycypacyjnych / autor: fot. Pixabay

GAZETA BANKOWA: Jak Polacy dzielą 400 milionów

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 6 stycznia 2018, 15:23

    Aktualizacja: 6 stycznia 2018, 15:23

  • Powiększ tekst

W polskich miastach kwitnie eksperyment z budżetami partycypacyjnymi, zwanymi też obywatelskimi. To sprawdzian, czy samorządy i mieszkańcy potrafią szerzej spojrzeć na lokalne potrzeby. Tarć i wpadek nie brakuje – diagnozuje w „Gazecie Bankowej” Longina Grzegórska-Szpyt

Jeszcze niedawno pomysł partycypacji mieszkańców jawił się jako ekstrawagancja, dziś coraz częściej wpisuje się w programy polityki lokalnej, realizowanej już w ponad 100 miejscowościach, a nawet w instytucjach, takich jak: Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu czy przez całe województwa w tym: małopolskie i opolskie. (…)

Lokalna demokracja w działaniu

W kanonicznej postaci budżet partycypacyjny to narzędzie do tworzenia wspólnoty lokalnej, realnie wpływającej na rozwój swojej miejscowości czy regionu. Budżet obywatelski pomaga stworzyć mapę ich potrzeb, ponieważ uczestnictwo w procesie tworzenia budżetu daje mieszkańcom możliwość informowania władz o tych wciąż niezaspokojonych. Ponadto budżet obywatelski ma spowodować, że mieszkańcy poczują się gospodarzami własnego terenu. (…)

W Polsce wiele dobrych idei rozbija się o praktykę, bo co innego rozum teoretyczny, a co innego rozum praktyczny, a czasem polityczny. Nie jest bowiem rzadkością, że budżet obywatelski jest przez włodarzy miasta traktowany jako rodzaj zła koniecznego, właśnie dlatego, że jest modny, że rosnący w siłę miejscy aktywiści się go domagają. Eksperci z Inicjatywy Obywatelskiej zwracają uwagę, że niektórzy samorządowcy słusznie doszli do wnioski, że – by spacyfikować oddolne ruchy miejskie – warto ponieść taką cenę, jaką jest wprowadzanie budżetu obywatelskiego. Oczywiście pod kontrolą i na swoich warunkach. (…)

Z niezdrową rywalizacją przy okazji budżetu obywatelskiego zamiast z budowaniem wspólnoty mieli do czynienia swego czasu mieszkańcy Gdańska. Przez trzy pierwsze lata od wprowadzenia w 2012 r. budżetu obywatelskiego w Gdańsku obowiązywał podział na sześć okręgów, w których było po kilka dzielnic, a większość pieniędzy dostawały największe z nich. To frustrowało zwykłych mieszkańców, którzy krytykowali sens budżetu obywatelskiego w takim wydaniu. Bo dominowały szkoły, placówki publiczne, rady dzielnic i prężne organizacje społeczne, składające łączone projekty na duże inwestycje, pozostawiając tym samym mniejsze inicjatywy sąsiedzkie bez szans na realizację. Efekt był taki, że frekwencja zamiast rosnąć topniała, wtedy pod naciskiem organizacji społecznych władze Gdańska zdecydowały się na zmiany w realizacji budżetu obywatelskiego. Zmieniono zasadę podziału budżetu proporcjonalnie na faktyczne dzielnice miasta w liczbie 34, a nie okręgi wyborcze (było ich 6), w których małe dzielnice pozbawione były szans na przebicie się ze swoimi projektami. Ponadto z głosowania wyłączono projekty dotyczące m.in. budynków szkół.

I gdy się wydawało, że gdański budżet obywatelski staje się coraz bardziej obywatelski, wybuchł skandal ze zgubionymi głosami w budżecie na 2018 r. Zguba dotyczy 25 proc. wszystkich oddanych głosów w liczbie 44 tys. Sprawę nagłośniła organizacja Rowerowa Metropolia, która była autorem projektu z zaginionymi głosami. Początkowo władze Gdańska zaprzeczały twierdząc, że „głosowanie zostało sprawdzone i nie ma podstaw do podważania jego wyników”. Aktywiści jednak nie dali za wygraną i z pomocą samych mieszkańców udowodnili ratuszowi, że nie zostało uznanych aż 87,7 proc. głosów oddanych na ich projekt. Dopiero po tym Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska zadecydował, że rozwiązaniem problemu będzie przeprowadzenie głosowania dla 11 tys. osób, którym głosy przepadły. W ramach rehabilitacji miasto zwiększyło pulę środków w całym budżecie z 14 do 16 mln zł. Rozwiązało też umowę z firmą informatyczną obsługującą głosowanie. Nie zmienia to faktu, że zaufanie do miasta i samej instytucji budżetu obywatelskiego zostało nadszarpnięte.

Pełną wersję tekstu o praktyce tworzenia budżetów partycypacyjnych oraz więcej informacji i komentarzy o polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” do kupienia w kioskach i salonach prasowych

Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.