Informacje

Theo Waigel, , były szef bawarskiej chadecji (CSU), minister finansów w trzech rządach Helmuta Kohla, jeden z głównych architektów waluty euro / autor: Fot. Anwaltskanzlei Waigel
Theo Waigel, , były szef bawarskiej chadecji (CSU), minister finansów w trzech rządach Helmuta Kohla, jeden z głównych architektów waluty euro / autor: Fot. Anwaltskanzlei Waigel

GAZETA BANKOWA: Theo Waigel: Euro to sukces

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 24 lutego 2018, 11:30

  • 2
  • Powiększ tekst

Waluta euro to przede wszystkim historia wielkiego sukcesu, mimo problemów, które oczywiście nadal istnieją – mówi Theo Waigel, , były szef bawarskiej chadecji (CSU), minister finansów w trzech rządach Helmuta Kohla, jeden z głównych architektów waluty euro w rozmowie z Wojciechem Osińskim

Niemieckie media przypisują panu miano głównego architekta strefy euro, zarazem oceniają, że jako minister finansów w rządzie Helmuta Kohla zadłużył pan państwo na miliardy. Jak się żyje z takim politycznym testamentem?

Theo Waigel: Dzisiaj reaguję na takie zarzuty pustym śmiechem. Nie zapomnijmy, że w okresie naszych rządów mimochodem doszło do zjednoczenia Niemiec. W pierwszej połowie lat 90. wydawaliśmy corocznie ok. 150 miliardów marek na zrastające się w żmudnym procesie państwo. Jednak w 1996 r. nasze wydatki już znacznie się zmniejszyły. Takiej wyraźnej i szybkiej konsolidacji finansów nie było w naszej historii ani wcześniej, ani później.

Pański następca Wolfgang Schäuble zarządza finansami w sposób diametralnie odmienny. Mimo corocznych rekordowych nadwyżek dalej oszczędza i hamuje inwestycje. Każdy szef większej spółki straciłby pracę, gdyby przy tak wysokich zyskach i tak niskim oprocentowaniu nie chciał inwestować w swoją firmę.

Myślę, że prędzej czy później nasze inwestycje wzrosną. (…)

Czy twórcy waluty euro mieli w kieszeni plan B na wypadek, gdy projekt wspólnej strefy walutowej się nie powiedzie?

Nie, ponieważ już wtedy byliśmy przekonani, że się powiedzie. Przygotowywaliśmy go przez prawie 20 lat. Od początku były twarde zasady, które pozwalały wierzyć w stabilność tego projektu. Obecne problemy z euro nie dotyczą samej idei, bądź porodu „dziecka”, lecz raczej jego późniejszego wychowania. Dziś oczywiście jesteśmy mądrzejsi, bogatsi o pewne doświadczenia. Z dzisiejszego punktu widzenia Grecja nie winna była wstępować do strefy euro. Jednak wstąpiła i środki, które zostały uruchomione dla utrzymania jej w tej strefie, były słuszne.

Czy naprawdę nie przewidywał pan ewentualności, że niektóre kraje mogłyby kiedyś chcieć wystąpić ze strefy euro?

Każde państwo ma do tego prawo, ale nie powinno tego chcieć. Grecja pozostała w strefie euro, a być może zażegnaliśmy tym samym największy kryzys ostatnich 80 lat. Niech jednak nikt teraz nie twierdzi, że powinniśmy byli go przewidzieć. Nikt z nas go nie przewidział, ale odpowiednimi narzędziami udało się nam go trzymać w ryzach.

Czy te narzędzia wystarczą na przyszłość?

Hamulec deficytu, pakt stabilizacyjny, rozsądna polityka fiskalna – to są skuteczne i niezawodne narzędzia. Jednak mogą nie wystarczyć, jeśli niektóre kraje strefy euro będą pozbawione dyscypliny. Poszczególne państwa muszą przede wszystkim same zadbać o swoje systemy finansowe, przy czym uważam, że Portugalia, Grecja oraz Irlandia odrobiły w ostatnich latach swoje lekcje.

Pańscy krytycy – i to nie tylko politycy AfD – są innego zdania, twierdząc, że los wspólnej strefy walutowej wisi dziś na włosku, a sytuacja jest stabilna jedynie dzięki kredytom pomocowym EBC.

Najistotniejsze wydaje mi się to, że państwa, które są i były w sytuacjach kryzysowych, spłacają swoje długi. Polityka monetarna Europejskiego Banku Centralnego nie różni się szczególnie od tego, co czynią Federal Reserve System albo Bank of England. A także szwajcarski Nationalbank wydrukował w ostatnich latach kilkaset miliardów franków, aby utrzymać swoją walutę. Tak się zachowują wszystkie banki emisyjne, to nic szczególnego.

Czyli wszystko w porządku i po staremu?

Tego nie powiedziałem. Jeśli chodzi o obecną ultraluźną politykę pieniężną EBC to oczywiście mam swoje zastrzeżenia. Mario Draghi powinien stopniowo powściągnąć ekspansywną politykę monetarną, gdyż mogą powstać nowe bańki, co grozi ponownymi kryzysami finansowymi.

Nie bez kozery Fed obecnie patrzy na swoją dotychczasową politykę pieniężną krytyczniej i restrykcyjniej niż kiedyś.

Czy rozumie pan krytykę Donalda Trumpa dotyczącą corocznych niemieckich nadwyżek eksportowych?

Szczerze? Nie. Prezydent USA jest wytrawnym biznesmenem, ale widocznie nie pojmuje mechanizmów rynkowych, których wynikiem jest dzisiejsza kondycja gospodarcza w Niemczech. Niemcy ani nie zmanipulowały jakiejkolwiek waluty, ani nie operowały subwencjami, aby osiągnąć obecną nadwyżkę eksportową. To, co Donald Trump krytykuje, to konsekwentna polityka, którą zapoczątkowała Agenda 2010 i którą Merkel kontynuowała przez kolejne lata. Rządzący kładli większy nacisk na tworzenie miejsc pracy niż na podwyżki płac, bezrobocie zmniejszyło się o połowę. To jest główny powód, dlaczego niemiecka kasa jest pełna, a nie insynuowane manipulacje.

Co myśli pan o obecnych skłonnościach USA do protekcjonizmu gospodarczego?

Wszystkie przejawy protekcjonizmu są niebezpieczne dla sytuacji globalnej. Tym bardziej istotne, że podczas szczytu G20 w Hamburgu 19 z 20 państw podpisało się pod afirmacją wolnego handlu na świecie. Myślę, że prędzej czy później administracja Trumpa dojdzie do wniosku, że zasady protekcjonizmu, którym hołduje, są nieadekwatne do sytuacji globalnej.

Czy reforma podatkowa Trumpa jest wyzwaniem dla niemieckich spółek?

Z amerykańskiego punktu widzenia przyjęta przez Kongres ustawa jest mądra, wbrew pozorom także dla Niemiec. Nie trzeba być obdarzonym dalekowzrocznością jasnowidzów, aby stwierdzić, że obniżenie podatków w Stanach Zjednoczonych pociągnie za sobą falę inwestycji zagranicznych. Zmiany systemu podatkowego za oceanem zachęcą także wiele niemieckich przedsiębiorstw do przeniesienia swoich fabryk na teren USA. Powstaną nowe atrakcyjne miejsca pracy. (…)

Czy architekci poszerzenia Unii – Helmut Kohl i Theo Waigel – tak wyobrażali sobie u zarania dzisiejszy wspólny europejski dom?

Helmut Kohl był wielkim wizjonerem, tyle że dziś ważniejsze niż wizje są skuteczne środki stabilizacyjne i reformy, pozwalające naszą wspólnotę utrzymać i ulepszyć. Unia jest dzisiaj większa i silniejsza, ale tym samym trudniejsza do sterowania. Poszerzenie Unii o państwa Europy Środkowo-Wschodniej wzmocniło i wzbogaciło wspólnotę. Unia bez Polski wiele by straciła, ale myślę, że odwrotnie byłoby podobnie.

Z Theo Weiglem rozmawiał Wojciech Osiński

Pełny tekst rozmowy z Theo Weiglem oraz więcej informacji i komentarzy ze świata finansów znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” do kupienia w kioskach i salonach prasowych

Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Komentarze