KGHM liczy na dobrą koniunkturę na rynku miedzi
Liczymy na dobrą koniunkturę na rynku miedzi w ciągu 5-10 lat. Globalny popyt na ten surowiec będą zwiększać nie tylko sektory tradycyjnie miedziochłonne, ale też nowe megatrendy, jak elektromobilność czy magazynowanie energii z OZE - powiedział PAP prezes KGHM Marcin Chludziński.
PAP: Jaka jest strategia KGHM na lata 2017-2021?
Marcin Chludziński: Każdą strategię buduje się w oparciu o analizę bieżącej sytuacji oraz trendy długofalowe, a te zmieniły się w ciągu dwóch lat, łącznie z cenami miedzi. Dlatego zdecydowaliśmy o przeprowadzeniu przeglądu strategicznego. Analizujemy, które założenia dotychczasowej strategii na lata 2017-2021 należy zmienić, które z inicjatyw kontynuować, a o które naszą strategię poszerzyć. Nie jest to audyt sensu stricte. Zależy nam na zbadaniu, w którą stronę mamy iść, i który kierunek będzie najlepszy dla rozwoju firmy, a tym samym naszych wyników finansowych w kolejnych latach. W grudniu poinformujemy inwestorów o wnioskach wynikających z tego przeglądu.
Póki co strategia przygotowana przez poprzedni zarząd jest realizowana zgodnie z przyjętymi założeniami, a pod względem poziomu EBIDTA i marży EBIDTA wyniki wypracowane tak w I kwartale (odpowiednio 1174 mln zł i 25 proc.), jak i w całym II półroczu 2018 r. (2565 mln zł i 25 proc.) były znacznie lepsze od zabudżetowanych, zwłaszcza dla KGHM Polska Miedź.
PAP: A jakie są plany firmy związane z kopalnią Sierra Gorda w Chile, która wciąż przynosi straty?
M.Ch.: Sierra Gorda to temat, który bardzo interesuje wszystkich. To zrozumiałe, bo to największa polska inwestycja zagraniczna. Ale mówiąc o kopalni Sierra Gorda musimy pamiętać, że jest to tylko nieco ponad 10 proc. biznesu KGHM. Chilijska kopalnia systematycznie poprawia wyniki, w I półroczu br. zysk na poziomie EBITDA wyniósł 333 mln zł (dla 55 proc. udziałów KGHM) podczas gdy rok wcześniej było to 195 mln zł. To prawda, że ze względu na koszty obsługi kredytów zaciągniętych na budowę kopalni i zakładu przeróbczego, spółka na poziomie netto notuje jeszcze stratę (-236 mln zł, versus -320 mln zł w I półroczu br.) i wymaga dokapitalizowywania, ale i tu widać przecież poprawę. Dlatego uważam, że dzięki systematycznemu zwiększaniu skali działalności Sierra Gorda S.C.M. Jest na dobrej drodze do wypracowywania zysku netto. Kluczowe będą zwiększenie skali działalności i dalsza poprawa efektywności.
Poprawę w zakresie produkcji widać w naszych comiesięcznych raportach giełdowych dotyczących wyników produkcyjnych i sprzedażowych. Według nich, w I kwartale br. produkcja miedzi płatnej w Sierra Gorda wyniosła 12 tys. ton, w II kwartale 12,5 tys. ton, a w III kwartale 13,6 tys. ton. Widać także, że programy znoszenia wąskich gardeł w Sierra Gorda, przynoszą już pozytywne efekty. Musimy jednak dalej usprawniać procesy przeróbki rudy, w tym poprawić pracę układów chłodzenia czy zwiększyć efektywność zbiorników mieszających. Przed nami ciągle sporo pracy. Liczymy, że dzięki dalszej eliminacji wąskich gardeł uda się nam zwiększyć wydobycie i możliwości produkcyjne zakładu przeróbczego z obecnych ok. 110 tys. ton rudy dziennie do 130 tys. ton w 2019 r., i następnie do 140 tys. w 2020 r.
Zwiększenie skali przerobu na pewno pomoże wynikom, ale istotną kwestą są ceny miedzi (które wspierały wyniki w I półroczu br.). Możemy więcej wydobywać, więcej przerobić, zrobić to efektywniej, ale jeśli cena surowca spadnie, a tak się stało w stosunku do I półrocza 2018 r. (mieliśmy średnią cenę 7 tys. dol. za tonę wobec ok. 6,2 tys. dol./t obecnie), to wpływa na zmianę bieżących parametrów finansowych. Sierra Gorda działa od 2014 r. Na poprawę i ustabilizowanie parametrów potrzeba jeszcze dwóch lat, ale na projekt tego typu należy patrzeć w całym cyklu jego życia, w perspektywie 15-20 lat, bo wtedy dopiero możemy pokazać finalny wynik finansowy na całej inwestycji.
PAP: Czy liczy pan na poprawę koniunktury na rynku miedzi w najbliższych miesiącach?
M.Ch.: W średniej i długiej perspektywie jesteśmy optymistami. Sektory gospodarki, tradycyjnie miedziochłonne, jak przemysł budowlany, energetyka, gdzie miedź jest powszechnie wykorzystywana, czy nowych technologii, elektroniki użytkowej, ale też nowe megatrendy jak elektromobilność, elektrownie wiatrowe, solarne, czy magazynowanie energii z OZE (jako alternatywa dla budowy konwencjonalnych jednostek systemowych) będą zwiększać globalny popyt na miedź. A ponieważ nie ma wielu nowych projektów podażowych, nowych kopalni, które mogłyby zostać uruchomione w najbliższych dwóch latach, to podaż surowca będzie ograniczona, przy coraz większym popycie. Liczymy zatem na dobrą koniunkturę w perspektywie 5-10 lat.
Obecnie sytuacja w branży jest w dużym stopniu uzależniona od czynników geopolitycznych. Napięcia handlowe w relacjach chińsko-amerykańskich powodują niepewność na rynku. Ta zmienność może utrzymywać się jeszcze przez jakiś czas. Nawet jeśli nie dojdzie do porozumienia pomiędzy USA i Chinami, i wojna na cła będzie kontynuowana, to już widać, że chińskie władze będą chciały zniwelować jej wpływ na gospodarkę, np. w październiku wprowadziły instrumenty zwiększające płynność w systemie finansowym oraz zadeklarowały pomoc dla swoich eksporterów. Wzrost gospodarczy w Chinach nieco spowolnił, ale tamtejszy rząd i bank centralny wykorzystał tylko część dostępnych narzędzi stymulacji, a rezerwy finansowe mają ogromne. Póki co dostosowujemy się do zmienności, korzystając z polityki hedgingowej, na czym się świetnie znamy, dynamicznie poszukujemy klientów na nowych rynkach zbytu. Dlatego globalne napięcie na linii Waszyngton-
Pekin nie ma obecnie większego wpływu na nasze przychody. Zapasy miedzi systematycznie się zmniejszają, jest duża chłonność rynku, ale cena radykalnie nie rośnie. Ale należy pamiętać, że nie jest ona wyłącznie funkcją popytu i podaży, ale również od pewnego czasu jest instrumentem działań inwestycyjno-spekulacyjnych. Nadal jednak podtrzymuję, że w perspektywie półrocznej, rocznej, ceny miedzi mogą wrócić do poziomu ok. 7 tys. dol. za tonę.
PAP: W Polsce KGHM jest największą firmą zajmującą się wydobyciem miedzi, a kogo uważają Państwo za największego konkurenta za granicą?
M.Ch.: W świecie zajmujemy 6. miejsce na rynku wydobycia miedzi, a na rynku srebra pierwsze lub drugie.
To co my możemy robić, to dbać o efektywność produkcji, wydobycia, czyli konkurować z innymi w ten sposób, żeby robić to taniej, mieć większą marżę i w efekcie większy zysk. Ale też konkuruje się dostępnością do złóż. A zatem im mamy więcej możliwości wydobycia, tym wyższą pozycję na świecie możemy zająć. Wiążą się z tym nasze projekty w Polsce.
Choć mamy aktywa w Chile, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, to 80 proc. naszej działalności przypada na Polskę. Tu jest przyszłość KGHM w długiej perspektywie, jeśli chodzi o udostępnianie nowych złóż i wydobycie w przyszłości. Obecnie koncentrujemy się na wydobyciu rudy miedzi w trzech kopalniach głębinowych: Lubin, Rudna oraz Polkowice-Sieroszowice. Mamy obszary do udostępnienia: Głogów Głęboki-Przemysłowy, którego potencjał wynosi ponad 300 mln ton rudy, przy średniej zawartości miedzi na poziomie 2,5 proc. Ten nowy obszar, sąsiadujący z kopalnią Polkowice-Sieroszowice ma strategiczne znaczenie dla spółki, przeznaczamy na ten cel średnio 250 mln zł rocznie a do tej pory nakłady na udostępnienie wyniosły ok. 2 mld zł. To kilkanaście razy więcej niż Lumina Capital, co pokazuje, że jesteśmy inwestorem długoterminowym, a nie nastawionym na szybki zysk. Za te pieniądze wybudowaliśmy szyb SW-4 w Łagoszowie Małym (gmina Jerzmanowa) wraz z pełną infrastrukturą nadszybia, kontynuujemy prace przy szybie GG1 w Kwielicach (gmina Grębocice), którego docelowa głębokość ma wynieść 1350 m.
Niebawem rozpoczniemy głębienie szyb GG2 „Odra” (gmina Żukowice). Równolegle przygotowujemy infrastrukturę naziemną (stacja klimatyzacji centralnej) i podziemną (hala maszyn, wyrobiska udostępniające), łącząc infrastrukturę obu kopalni, dzięki czemu już teraz prowadzimy wydobycie z tego złoża. Szacujemy, że w latach 2028-2035, czyli w okresie największego nasilenia robót eksploatacyjnych, produkcja z tego obszaru wynosić będzie wynosić 10-11 mln ton rudy oraz 200-220 tys. ton miedzi elektrolitycznej rocznie.
PAP: Jakie rynki są głównymi odbiorcami surowców wydobywanych przez KGHM?
M.Ch.: Nasze produkty sprzedajemy w całym świecie. W Polsce zostaje niespełna 20 proc. naszej produkcji. Reszta to eksport. W I półroczu 2018 r. naszymi kluczowymi rynkami, pod względem przychodów z umów z klientami były: Niemcy, Chiny, Wielka Brytania, USA, Francja, Kanada Szwajcaria, a więc największe potęgi gospodarcze. Systematycznie rośnie jednak rola krajów naszego regionu, np. Czechy (727 mln zł) są naszym czwartym rynkiem, przed USA (593 mln zł), a Węgry (366 mln zł) siódmym tuż za Francją (376 mln zł). Portfel sprzedaży jest determinowany m.in. tym, co dzieje się na giełdach międzynarodowych, struktura zmienia się więc.
KGHM jest obecnie (i miałby być) głównie koncernem surowcowym, a jego oferta to niskoprzetworzone produkty, jak katody czy wlewki miedziane oraz powstające w procesie przetwarzania rud miedzi metale i pierwiastki chemiczne (srebro, złoto, platynowce, ren, nikiel, molibden, ołów), czy związki chemiczne (kwas siarkowy, siarczan miedzi) jak również bardziej przetwarzane produkty takie jak walcówka, drut. Uważam, że nasza grupa w przyszłości powinna mocniej skupić się na przetwórstwie, wydłużając łańcuch wartości dodanej. Musimy nie tylko aktywnie poszukiwać rynków zbytu na nasze surowce, ale także tworzyć, wspierać popyt na miedź, np. poprzez tworzenie infrastruktury technicznej (np. budowa sieci ładowarek do pojazdów elektrycznych, co przewiduje ostatnie porozumienie z Tauronem) oraz wsparcie producentów ładowarek. Nie musi zajmować się tym KGHM, w grupie mamy wiele spółek, które mogłyby rozszerzyć działalność, wykorzystując swoje kompetencje, wspierając start-upy lub działając w joint venture z producentami energii. To dla nich szansa na zdywersyfikowanie i zwiększenie przychodów, i w konsekwencji większe zyski, a dla nas, oprócz stabilnego rynku zbytu. Właśnie zmiany na rynku energii, w tym wzrost znaczenia elektromobilności w transporcie jest szansą na stabilny długoterminowy wzrost (przychodów) dla naszej firmy, czego nie uwzględnia obecna strategia.
PAP: Rząd planuje zmianę w podatku od kopalin, która zakłada zmniejszenie go poprzez darowiznę na rzecz samorządu. Jak to wpłynie na funkcjonowanie spółki?
M.Ch.: Na razie udało się nam przekonać Ministerstwo Finansów do pierwszych zmian, ale liczę że to dopiero początek dialogu. Widzimy dużą otwartość premiera Mateusza Morawieckiego i minister finansów Teresy Czerwińskiej. Ważne, że dokonaliśmy pierwszego kroku, to istotne dla naszej firmy. Zgodnie z uzgodnioną propozycją możliwe jest zmniejszenie wymiaru podatku od kopalin płaconego przez spółkę poprzez darowiznę na rzecz samorządu, która maksymalnie może wynieść 5 proc. Nowe przepisy będą obowiązywać od 1 lipca 2019 r. W ocenie skutków regulacji (OSR) do nowelizacji ustawy budżetowej Ministerstwo Finansów szacuje, że zmiana w podatku od kopalin spowoduje ubytek dochodów budżetu w 2019 r. w wysokości 35 mln zł (przy 1,4 mld zł planowanych dochodów) i 67 mln zł w 2020 r.
Nie zgadzam się z opiniami, że jest to rozwiązanie neutralne dla KGHM Polska Miedź. To przecież ponad 110 mln zł, które w ciągu dwóch lat w porozumieniu z lokalnymi samorządami możemy przeznaczyć na rozwój infrastruktury technicznej. Do tej pory środki rozdysponowywano w całej Polsce. Od przyszłego roku pieniądze mogą np. posłużyć do sfinansowania budowy dróg, sieci wodno-kanalizacyjnych i energetycznych na potrzeby powstającego właśnie Parku Przemysłowo-Technologicznego pod Lubinem (między Krzeczynem Wielkim a Oborą). Agencja Rozwoju Przemysłu, która będzie zarządzać nową strefą chce tam kierować inwestorów działających energetyce odnawialnej, innowacyjnym przemyśle rolniczym i maszynowym. Część z nich to naturalni odbiorcy naszych produktów, my też będzie namawiać naszych obecnych i przyszłych kooperantów do inwestowania w strefie, tak by mogli skorzystać z niższych kosztów transportu. Jeśli sami będziemy myśleli o rozwoju też sięgniemy do tego wyjątkowego zasobu gruntów. Na zmianie formuły podatku skorzysta więc lokalna społeczność, ale też KGHM Polska Miedź.
PAP: Czy KGHM chce nadal pozostać spółką dywidendową?
M.Ch.: Polityka wypłaty dywidendy jest cały czas częścią strategii spółki. W tej chwili trudno nam deklarować, jakie będzie nasze podejście, jeśli chodzi o wypłatę z zysku za 2018 r. - zazwyczaj te decyzje podejmuje się po zamknięciu roku finansowego. Mamy więc jeszcze 5 miesięcy czasu.
PAP: Jakie inwestycje KGHM planuje w najbliższych miesiącach?
M.Ch.: Najważniejsze projekty inwestycyjne zaplanowane na 2018 r. to przede wszystkim prace umożliwiające zwiększanie wydajności pieca zawiesinowego w Hucie Miedzi Głogów I, mające na celu osiągnięcie zakładanych parametrów produkcyjnych, w tym np. uruchomienie tzw. prażaka koncentratu miedzi. Kontynuowaliśmy nadbudowę zapór zbiornika unieszkodliwiania odpadów poflotacyjnych „Żelazny Most”, a w maju ruszyła jego rozbudowa o tzw. Kwaterę Południową (I faza projektu ma wartość 580 mln zł), która wraz ze stacją segregacji i zagęszczania odpadów powinna zabezpieczyć potrzeby spółki po 2026 r., do co najmniej 2037 r.
W Hucie Miedzi Legnica rozpoczęliśmy budowę pieca wychylno-topielno-rafinacyjnego, który umożliwi zwiększenie produkcji w tym zakładzie do 160 tys. ton rocznie. Prowadziliśmy dalsze intensywne prace przy udostępnianiu złoża Głogów Głęboki Przemysłowy (pogłębianie szybu GG-1 w Kwielicach, drążenie wyrobisk udostępniających i przygotowawczych), bo w 5-letniej perspektywie KGHM musi się intensywnie zająć rozwojem i zwiększaniem potencjału wydobywczego w Polsce. Duży nacisk kładziemy na inwestycje w nowe technologie (program KGHM 4.0)., które poprawiają komunikację, bezpieczeństwo pod ziemią poprzez identyfikację pracowników, dają możliwość analizy tzw. Big Data efektów produkcji, czy przewidywania zagrożeń związanych z tąpnięciami. Realizowaliśmy też wiele inwestycji w zakresie energooszczędności, np. dotyczących wentylacji i klimatyzacji (które są głównym czynnikiem energochłonnym w przemyśle wydobywczym), czy związanych z cykliczną wymianą maszyn. Szczególną uwagę przykładamy do zgodności wydatkowanych sum z budżetem, a także terminowości, z czym wcześniej były niestety kłopoty. W I półroczu br. były opóźnienia, ale po uruchomieniu kilku dużych projektów wydatki realizowane są zgodnie z planem, jest szansa na to, że wydatkujemy całą zaplanowaną kwotę.
Na podst. PAP