TYLKO U NAS
Turcja robi naftowy dżihad
Nie tylko Teheran, ale także Ankara jest gotowa na naftowy dżihad, aby na światowym rynku węglowodorów zająć czołową pozycję – pisze w „Gazecie Bankowej” Teresa Wójcik
We wschodniej części Morza Śródziemnego coraz bardziej wzbiera polityczno-gospodarczo-militarne tsunami. Może nie mniej groźne niż lokalna wojna na Ukrainie, a może groźniejsze, bo frontów szykuje się kilka a swoje dołożą niedobitki (?) ISIS. Co ciekawe – przyczyną są złoża gazu i ropy, choć podobno świat zmierza do pełnej dekarbonizacji i jeśli brać na serio programy polityki klimatycznej to jeszcze kilka lat, a paliwa ciekłe i gazowe nie będą warte funta kłaków. Tymczasem nie tylko Teheran, ale także Ankara gotowe są na naftowy dżihad, aby na światowym rynku węglowodorów zająć czołową pozycję. Turcja kilkakrotnie zamierzała rozpocząć na dużą skalę poszukiwanie podmorskich złóż ropy i gazu i już wówczas dochodziło do sporów i napięć z Grecją, Cyprem, Libanem i Izraelem. Jednak to były tylko próby, Ankara nie miała politycznego lidera gotowego na konflikt z otaczającym światem, żeby dorównać Arabii Saudyjskiej. Dziś to się zmieniło.
Śródziemnomorski gaz i geopolityka
Geolodzy twierdzą, że złoża gazu i ropy pod dnem Morza Śródziemnego są niebywale bogate. Inni oceniają je bardziej realistycznie, ale uważają, że gaz i ropa z podmorskich złóż pozwoliłyby Europie na definitywne uniezależnienie od dostaw z Rosji. To już nie tylko gra interesów, ale geopolityka z najwyższej półki.
Pod hasłem bezpieczeństwa energetycznego 26 lipca 2019 r. ministrowie ds. energii Egiptu, Jordanii, Palestyny, Izraela, Cypru, Grecji i Włoch w Kairze w obecności amerykańskiego sekretarza ds. energii (wówczas był nim Rick Perry) oficjalnie powołali Wschodnio-Śródziemnomorskie Forum Gazowe (East Med Forum). Obecni byli także przedstawiciele Francji, Banku Światowego i Unii Europejskiej.
Biznesowo zaangażowane były (i są nadal) koncerny – amerykańskie Noble Energy oraz ExxonMobil, włoski ENI i francuski Total. Turcja nie została uwzględniona w tych porozumieniach. Duże zainteresowanie inicjatywą USA było uzasadnione faktem, że przyszła eksploatacja śródziemnomorskich złóż gazowych dawała możliwość wyparcia z rynku europejskiego Gazpromu. Dlatego też w początkach kwietnia 2019 r. do Senatu USA wpłynął projekt ustawy Eastern Mediterranean Security and Energy Partnership Act ( Projekt ustawy o partnerstwie w zakresie bezpieczeństwa i energii w regionie wschodnio-śródziemnomorskim), w skrócie EastMed Act. Wnieśli projekt senatorowie obu partii: republikanin Marco Rubio i demokrata Robert Menendez. Także przedstawiciele obu partii wnieśli projekt EastMed Act do Kongresu. Procedura parlamentarna przebiegła sprawnie, wniesiono kilka poprawek i ustawa została uchwalona 19 grudnia 2019 r. Następnego dnia podpisał ją prezydent Donald Trump razem z budżetem Departamentu Obrony na 2020 r.
Chodzi nie tylko o gaz
Nie stało się to przypadkiem. Ustawa EastMed Act przewiduje pewne wydatki Departamentu w związku ze wsparciem finansowym wojskowego programu obronnego Grecji i Cypru. W skrócie ustawa zatwierdza amerykański patronat i gwarancje dla bezpieczeństwa wojskowego Grecji, Cypru oraz Izraela i wsparcie przyszłej eksploatacji gazu i ropy śródziemnomorskiej przez te trzy państwa. Jednym z najważniejszych elementów ustawy to udział koncernów amerykańskich w budowie wielkiego gazociągu łączącego złoża gazu należące do Izraela (już eksploatowane), Egiptu i Republiki Cypryjskiej. Gazociąg o długości około 1900 km ma przez Grecję (Peloponez) transportować gaz do Europy. Ustawa jednoznacznie stwierdza, że jednym z jej celów jest wyeliminowanie rosyjskiego gazu z rynku europejskiego. Bardzo szybko po przyjęciu ustawy, 2 stycznia 2020 r. w Atenach zawarta została umowa między Grecją a Izraelem o wspólnych pracach nad projektem gazociągu EastMed.
Dla prezydenta Turcji Recepa T. Erdogana był to ostatni dzwonek alarmowy. Turcja już w latach 70. XX wieku przejawiała zainteresowanie złożami ropy i gazu we wschodnim basenie Morza Śródziemnego, ale były to dość mgliste projekty. Obecnie, gdy Turcja stała się krajem tranzytowym dla przesyłu gazu ze złóż kaspijskich i gazu z Rosji, własna eksploatacja pojawia się jako realny cel. Stało się oczywiste, że amerykańska ustawa EastMed oznacza wykreowanie Grecji na wielkie regionalne i międzynarodowe centrum handlu gazem ziemnym. Projekt EastMed nie tylko omija Turcję pod rządami Erdogana, największe państwo regionu, znaczącego członka NATO. W kategoriach polityki realizacja EastMed odpycha Turcję od Europy, od międzynarodowego rynku gazu ziemnego i ogromnych pieniędzy. Ankarze pozostawałoby ograniczyć się do konkurowania z przyszłym międzynarodowym centrum handlu gazem poprzez wspólną z Rosją magistralę TurkStream oraz drugi gazociąg z Rosji BlueStream.
Zimą roku 2019/2020 w Ankarze postanowiono rozpocząć własne poszukiwania gazu na Morzu Śródziemnym. Przede wszystkim chodzi o wiercenia na własnych wodach terytorialnych na Morzu Czarnym, gdzie według zapowiedzi Erdogana przeszukany zostanie każdy metr kwadratowy dna morskiego. Jednak turecki apetyt na tym się nie kończył, bo Ankara postanowiła wysłać ekipy poszukiwawcze na Morze Egejskie. Początkowo zamiary dotyczyły Cypru, gdzie na szelfie zostały potwierdzone bogate zasoby węglowodorów. Zamiarom towarzyszyły żądania, aby turecka część Cypru (jako państwo uznana tylko przez Ankarę) partycypowała w zyskach z eksploatacji złóż znajdujących się na wodach Republiki Cypryjskiej. To był początek projektu „Gazowego Sułtanatu” autorstwa Ankary. (…)
Teresa Wójcik
Pełny tekst o tureckich planach w dziedzinie energetycznej oraz więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych
„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android
Szczegóły, jak zamówić e-wydanie „Gazety Bankowej”, kliknij tutaj