Bosak: Polska pod presją KE ws. nielegalnych imigrantów
W cieniu sporu o budżet UE Polska jest pod presją Komisji Europejskiej ws. projektu nowego paktu o migracji i azylu, oczekujemy jasnego stanowiska polskiego rządu - oświadczył w czwartek poseł Konfederacji Krzysztof Bosak
Czytaj też: „Uchodźca” w sieci nawołuje do przemocy! Jest bezkarny
23 września Komisja Europejska opublikowała propozycję nowego pakt o migracji i azylu, w którym zaproponowała m.in. „sponsorowanie powrotów” migrantów przebywających w krajach południa Europy.
W czwartek Bosak powiedział na konferencji prasowej, że sprawa powraca „w cieniu sporów” Polski z Unią o wiązanie z praworządnością nowego budżetu UE. Nowe propozycje w sprawie migracji i azylu przypominają jego zdaniem mechanizm „bierz, albo płać”, co - jak powiedział - sprowadza się do tego, że Polska byłaby zobowiązana do przyjmowania części osób nielegalnie przekraczających europejskie granice, albo pokrywania kosztów ich utrzymania w innych państwach oraz prób odesłania ich do ich macierzystych państw.
Bosak stwierdził, że Polska nie może być „karana” za to, że polskie służby są znacznie skuteczniejsze w ochronie granic UE, niż kraje południa Europy. Oczekujemy jasnego stanowiska polskiego rządu - oświadczył poseł i zapowiedział, że Konfederacja będzie domagać się szczegółowych informacji w tej sprawie m.in. od MSZ i MSWiA.
Czytaj też: Grecja: Płonie obóz „uchodźców”
Polityka azylowa - powiedział Bosak - jest kompetencją poszczególnych państw członkowskich, i każde z nich ma własne służby, które taką politykę realizują, strzegąc jedocześnie granic swojego kraju, UE i strefy Schengen. Według niego, z danych KE wynika, że na prawo do azylu „nie zasługuje” 2/3 nielegalnie napływających do Unii imigrantów, gdyż jest to „zwykła imigracja zarobkową”.
Według Bosaka, Polska „codziennie odpiera presję na nielegalne migracje” do UE nie tylko z Afryki, ale też z Azji, a w tej „złożonej grze” biorą udział także „lewicowi prawnicy”, interweniujący po stronie nielegalnych imigrantów, próbujący ich umieścić w ośrodkach azylowych, a potem pomagający im uzyskać azyl w UE.
Zgodnie z przedstawionym we wrześniu planem KE, jeśli jakiś kraj byłby pod nadmierną presją migracyjną, wówczas mógłby się zwrócić o uruchomienie mechanizmu solidarności. W jego ramach państwa członkowskie miałyby albo relokować do siebie osoby starające się o azyl, albo zająć się deportacjami tych migrantów, którzy nie kwalifikują się do przyznania im ochrony międzynarodowej. KE nazywa tę drugą możliwość „sponsorowaniem powrotów”. Kraj, który się na to zdecyduje, będzie miał osiem miesięcy, żeby doprowadzić do wyjazdu osób z decyzją deportacyjną. Jeśli mu się to nie uda (lub uda się tylko częściowo), wówczas byłby zobowiązany relokować migrantów do siebie.
Czytaj też: Koniec z podziałem uchodźców w UE. Polski postulat spełniony
30 listopada br. wiceszef MSZ Marcin Przydacz oświadczył w TVP Info, że „Polska na pewno nie zgodzi się na żaden obowiązkowy mechanizm relokowania migrantów z Południa, przymuszania ich do przyjazdu do Polski w sytuacji, w której ani oni tego nie chcą, ani my nie jesteśmy na to gotowi”.
Nowe propozycje KE ws. paktu o migracji i azylu skrytykowały już m.in. Grecja, Włochy, Hiszpania i Malta, czyli kraje południowej Europy. To tym krajom nie podoba się „brak równowagi” w proponowanych w pakcie elementach dotyczących solidarności. Oczekują one powrotu do „obowiązkowej relokacji”.
PAP/mt