Rosja umywa ręce. Nie przyznaje się do agentów na pokładzie
Rosja nie chce nikogo potępiać ani popierać w sprawie incydentu z samolotem linii Ryanair zmuszonym w niedzielę do lądowania w Mińsku - powiedział w poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Po lądowaniu aresztowany został białoruski opozycjonista Raman Pratasiewicz
Istnieją określone przepisy lotnicze i to właśnie międzynarodowe władze lotnicze powinny wydać jakąś ocenę z punktu widzenia zgodności bądź sprzeczności z normami międzynarodowymi - oświadczył Pieskow na codziennym briefingu dla prasy.
Na pytanie, czy incydent wpłynie na relacje rosyjsko-białoruskie albo też na organizację spotkania prezydentów Rosji i USA, Władimira Putina i Joe Bidena, rzecznik Putina odparł, iż Moskwa nie chce nikogo „potępiać ani popierać” w tej sprawie. „Po prostu należy trzeźwo ocenić to wydarzenie” - ocenił. Pieskow przekonywał, że „jest wiele sprzecznych oświadczeń”, a on sam nie ma dokładnych danych o tym, co zaszło na pokładzie samolotu.
Pytany o to, czy jest prawdą, iż na pokładzie maszyny byli agenci rosyjscy Pieskow odparł, iż nie chciałby tego komentować i zapewnił, że Kreml „nie ma danych o tym, kto się tam znajdował, a kto nie”.
Kreml nie wie także nic na temat innych osób zatrzymanych - oświadczył rzecznik. W ten sposób skomentował doniesienia, że razem z Pratasiewiczem zatrzymanych zostało czworo obywateli Rosji, wśród nich dziewczyna Pratasiewicza.
Samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna lądował w niedzielę awaryjnie w Mińsku po informacji o bombie na pokładzie. Linie Ryanair poinformowały, że polecenie lądowania otrzymały od kontrolerów lotów na lotnisku w Mińsku. Do samolotu poderwano myśliwiec białoruskich sił zbrojnych. Informacja o bombie po sprawdzeniu samolotu nie potwierdziła się. Po lądowaniu w Mińsku Pratasiewicz, opozycyjny aktywista i bloger, został zatrzymany. Władze Białorusi poszukiwały go listem gończym.
PAP, mw
CZYTAJ TEŻ: Heiko Maas niezadowolony z porwania samolotu przez Białoruś