Czy nowy układ handlowy z Australią odbije się na europejskim rynku żywności?
Nowe porozumienie handlowe na linii Londyn-Canberra może być zagrożeniem nie tylko dla brytyjskiego rolnictwa.
Rozmowy premiera Borisa Johnsona i Scotta Morrisona zakończyły się zawarciem nowego porozumienia handlowego. Chociaż premier Wielkiej Brytanii zapowiada, że australijski eksport nie zagraża rodzimemu rolnictwu, wiele osób pozostaje sceptycznych.
Czego dokładnie dotyczy układ handlowy? Przede wszystkim handlu żywnością pomiędzy Australią a Wielką Brytanią. Australia jest obecnie jednym z największych eksporterów nie tylko surowców naturalnych, ale także i produktów rolnych. Państwo to jest drugim największym eksporterem wełny na świecie, a do tego sprzedaje na rynkach całego świata produkty takie jak mięso, mleko i przetwory mleczne, zboża oraz owoce.
Dlaczego porozumienie to może być szkodliwe dla brytyjskiej gospodarki? Wiele osób obawia się, że rynek zostanie zalany tanim mięsem niskiej jakości, wypierając mniejszych, rodzimych producentów z rynku. Rząd brytyjski uspokaja i zapowiada, że utrzymane zostaną cła na poszczególne produkty, by uniemożliwić taki scenariusz. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Według wypowiedzi australijskiego rządu, cło na produkty mleczne mają ulec redukcji bądź całkowitej likwidacji w przeciągu 5 lat. W przypadku wołowiny i cielęciny spadną one o połowę po 10 latach, zaś dla cukru – po 8.
Istotny jest także fakt, że nowy układ handlowy umożliwia eksport wolny od cła do pewnego poziomu. Na przykład sprzedaż wołowiny do 35,000 ton ma nie być objęta cłem. W praktyce oznacza to, że większość eksportu wołowiny będzie nieobjęta tym podatkiem z uwagi na fakt, że w 2019 Wielka Brytania zaimportowała „jedynie” 1,766 ton wołowiny. Co więcej, wątpliwości wzbudza fakt zużycia antybiotyków w Australii. Przeciętnie na produkcję kilograma mięsa drobiowego zużywa się tam 16-razy więcej antybiotyków niż w Wielkiej Brytanii. Oznacza to, że chociaż możliwości produkcyjne Australii są większe, to ich produkty są zdecydowanie niższej jakości. Mogą się one przez to przyczyniać do spadku jakości zdrowia publicznego.
Nie wiadomo jednak, czy wraz z nowym porozumieniem nie zostanie również poruszona kwestia jakości importowanej żywności. Brytyjczycy już od dłuższego czasu zarówno oddolnie jak i odgórnie coraz mocniej przykładają uwagę do zużycia antybiotyków czy pestycydów. Możliwe zatem, że również australijskie produkty będą musiały spełniać określone wymogi.
Co oznacza to dla Europy? Przypuszczalnie żywność australijska nie będzie importowana tak łatwo i w takiej ilości do Unii Europejskiej z uwagi na wyśrubowane standardy rynku żywnościowego. Jednak negatywnie może się to odbić na eksporcie, w tym także i Polski.
Źródło: The Guardian