Inflacja w USA rozgrzana do czerwoności
Wtorkowa sesja rozpoczynała się na większości rynków z neutralnym nastawieniem
Notowania poruszały się w wąskim trendzie przez większość dnia, zmienność pojawiła się dopiero po południu, gdy opublikowane zostały zaskakujące dane o inflacji w Stanach Zjednoczonych. Wskaźnik CPI wzrósł niespodziewanie w czerwcu z 5,0% r/r do 5,4% r/r, a inflacja bazowa z 3,8% r/r do 4,5% r/r. Rynki walutowe i długu błyskawicznie silnie zareagowały – kurs EURUSD, który jeszcze rano znajdował się w okolicach 1,1870 obecnie wynosi 1,1790, rentowności amerykańskich obligacji 10-letnich to już 1,42%, a 2-letnich 0,255%, co w drugim przypadku oznacza, że po korekcie zbliżamy się do czerwcowych szczytów. Reakcja giełd na tak złe dane (niespodzianka miała skalę 0,5pp) wydaje się natomiast bardzo spokojna. Główne indeksy w Londynie, Frankfurcie i Paryżu straciły po symboliczne 0,01%, jedynie FTSE MiB (-0,5%) i IBEX (-1,38%) radziły sobie słabo. S&P500 zamykało dzień 0,35% niżej, o 0,38% spadał NASDAQ.
Media prześcigają się w znajdowaniu nowych miar, wskazujących z jak niezwykłym zjawiskiem mamy do czynienia, w USA rozpoczęło się już annualizowanie wzrostów cen w drugim kwartale, by pokazać, że ich dynamika jest najwyższa od lat 80-tych. Uzasadnione wydają się raczej porównania do liczb z lat 2008 (CPI) oraz 1992 (inflacja bazowa), co jest o tyle akceptowalne, że wzrost gospodarczy za oceanem był prawdopodobnie w 2Q2021 najwyższy od niemal czterech dekad. Co najważniejsze, rynek najwyraźniej w ograniczonym stopniu obawia się, że Fed zmieni retorykę pod wpływem danych, których struktura jasno wskazuje na szoki podażowe. W przypadku używanych samochodów, drożejących o 45% r/r zaczynamy się już ocierać o jakąś formę bańki. Znacznie niższe od CPI odczyty PCE (preferowana miara FOMC) są tu w pewnym sensie kołem ratunkowym, podobnie zresztą jak liczby z reszty świata, gdzie to liczby za maj okazywały się raczej punktem zwrotnym.
WIG20 wzrósł wczoraj o 0,39%, a mWIG40 i sWIG80 po 0,37%. Dzień był niezwykle spokojny, a obroty niskie. Za najważniejszy jego aspekt można chyba uznać uspokojenie nastrojów na bankach, nie takie oczywiste, gdy zerknie się, co działo się na giełdzie hiszpańskiej.
Rynki azjatyckie lekko dziś spadają, ale ciężko to uznać za cokolwiek więcej niż bardzo delikatną korektę po wzrostach z przełomu ubiegłego i obecnego tygodnia. Ważnym, choć nie mającym bezpośredniego przełożenia na rynki punktem dzisiejszego dnia będzie decyzja EBC, czy kontynuować prace nad wprowadzeniem cyfrowego euro. Formalnie ogłoszony zostanie także plan „Fit for 55”, zgodnie z którym każda branża ma być zmuszona, by zredukować do 2030 r. zanieczyszczenie środowiska o 55% względem poziomów z 1990 r. Kontrakty sugerują, że dzień rozpocznie się od lekkich spadków, ale przynajmniej w USA jego przebieg zostanie zdeterminowany przez dzisiejsze wystąpienie J. Powell’a, który zapewne odniesie się do wczorajszych danych (już po zamknięciach w Europie).
Kamil Cisowski Dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion