Opinie

Money / autor: Pixabay
Money / autor: Pixabay

„Money talks”, czyli o co chodzi z rankingiem Global Finance

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 2 listopada 2021, 15:30

    Aktualizacja: 2 listopada 2021, 15:31

  • Powiększ tekst

W takich rankingach mówią pieniądze, nie prezesi banków centralnych. Ocena prezesa Glapińskiego na „tróję” to chyba gruba przesada. A który bank centralny jak działał w interesie branży finansowej, to nie to samo, co ocena działania na rzecz gospodarki i społeczeństwa. Tu są jednak pewne fundamentalne rozbieżności

Wydawany od 1987 roku Magazyn Global Finance ma czytelników w 189 krajach. Jego odbiorcami są prezesi, dyrektorzy generalni i finansowy, skarbnicy oraz inni urzędnicy odpowiedzialni za podejmowanie strategicznych decyzji w międzynarodowych przedsiębiorstwach i instytucjach. Global Finance ma siedzibę w Nowym Jorku, z biurami w Mediolanie i Londynie. Czy to prestiżowe wydawnictwo – to zależy. Faktem natomiast jest, że rankingi robi od dawna. Co roku nagradza najlepsze instytucje finansowe na świecie. Na koniec pierwszego kwartału tego roku np. uznał Bank Pekao oraz Pekao Investment Banking za najlepszy bank inwestycyjny. Jednocześnie też tytuł co roku ocenia bankierów centralnych. W tym roku wyjątkowo nisko ocenił prezesa NBP prof. Adama Glapińskiego, oceniając go (w skali wziętej z amerykańskiej podstawówki od A do F, gdzie A to najwyższa nota, a F to ocena 1). Jak to zwykle bywa, w warunkach wojny plemiennej w Polsce, połowa internetu w Polsce ma używanie. Jednak warto przy tej okazji na chwilę przystopować i spojrzeć na jedną rzecz.

Autorzy rankingu „Global Finance” to nie analitycy, a redaktorzy, posiłkujący się ocenami bankowych analityków, ekonomistów i innych przedstawicieli branży finansowej – słowem tego, kto na decyzjach banków centralnych zarabia (jeśli stopy procentowe są wysokie) lub traci (jeśli stopy procentowe są niskie – wtedy banki mniej zarabiają.

Europejskie zestawienie „wygrali” (nota A) prezesi banków z Bułgarii, Czech, strefy euro i Rosji. W UE niezaspokojony popyt na zatrudnienie, czyli zastój na rynku pracy, wyniósł w II kwartale 2021 r. 14,5 proc. rozszerzonej siły roboczej, do której należą osoby w wieku 15-74 lata. Odpowiednio, stopa bezrobocia w Bułgarii wynosi 4,7 proc., w Czechach 4,6 proc.,a w Rosji, wg danych agencji statystycznej Rosstat, w lipcu 2021 r. stopa bezrobocia zeszła do poziomu 4,5 proc. W Polsce stopa bezrobocia rozszerzonej siły roboczej, wg Eurostatu, wyniosła 6,2 proc.

Za to porównując wysokość stóp procentowych, w Rosji stopy procentowe obecnie są najwyższe od dwóch lat i wysokość ich obecnie wynosi tam aż 7,5 proc. (inflacja w Rosji to 7.8 proc.). Bank Rosji właśnie tym zaskoczył ostatnio analityków, którzy spodziewali się wzrostu głównej stopy o 50 punktów bazowych. Tymczasem bank centralny podniósł ją o 75 punktów bazowych, do 7,5 proc. w skali roku. W Czechach referencyjna stopa procentowa została podwyższona aż o 75 pkt. bazowych z 0,75 proc. do 1,5 proc. Co zaskakujące, w Bułagrii polityka banku centralnego jest bardzo stabilna, a dosłownie zero-stabilna - we wrześniu 2021 r. podstawowa stopa procentowa (BIR) 3 wyniosła 0,00%, utrzymując poziom w porównaniu do sierpnia 2021 r.

Gdzie tu logika? Poza Bułgarią, ewidentnie widać, że sympatie analityków bankowych kierowane są tam, gdzie banki centralne dają zarobić bankom komercyjnym, a im radykalniej podnoszą ostatnio stopy procentowe, tym sympatia większa. Tu trzeba wspomnieć, że uznany obecnie za jednego z TOP3 najlepszych bankierów centralnych na świecie Thomas Jordan ze Szwajcarskiego Banku Narodowego (obecnie z notą B) miał w tym samym rankingu w 2019 i 2020 notę na równi z Adamem Glapińskim, czyli C. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że utrzymywał on negatywne stopy.

Rankingi, jak to rankingi, są różne i zależy kto, po co i pod kogo je robi. Dla porównania, Narodowy Bank Polski pod kierownictwem Adama Glapińskiego otrzymał również w tym roku z rąk jurorów oraz redakcji czasopisma Capital Finance International nagrodę dla najlepiej zarządzanego banku centralnego w Europie (Best Central Bank Governance Europe 2021 Award).

Jak widać, akurat według autorów rankingu Global Finance, dobre banki centralne to te, które niezależnie od kryzysu, mają wysokie stopy procentowe. Skoro wygłodniały sektor bankowy i finansowy łaknie wyższego oprocentowania, a Global Finance jest czasopismem międzynarodowej finansjery i patrzy pod jej kątem na ręce bankierów centralnych, to takim ocenom nie ma co się dziwić, natomiast obiektywnie nie ma się również co ekscytować akurat ocenami szefów banków centralnych przez ten tytuł z tego prostego powodu. Zadaniem szefa banku centralnego jest balansowanie gospodarki wysokością stóp procentowych oraz trafne prognozowanie, a w takim razie raczej ciężko przyznać, że szef polskiego banku centralnego radził sobie na „tróję”, skoro zdecydował się podgrzewać gospodarkę niskimi stopami ile się dało, jednak – jak się wydaje - w porę zaczął zaciągać hamulec. Niestety, trzeba to powtarzać jak mantrę, że obecna inflacja nie jest spowodowana polityką NBP, a jest wynikiem głównie wzrostu cen surowców, energii, występuje wszędzie i jeśli kogoś za to w jakimś stopniu dodatkowo należy obwiniać, to połączenie kryzysu covidowego oraz radykalnej polityki zielonej transformacji i patogennego systemu handlu emisjami CO2, a w każdym razie zdecydowanie bardziej te zjawiska niż politykę luzowania ilościowego. Za to kto jak ocenia co w interesie branży finansowej, to już zupełnie inna sprawa. Niech jednak w takim przypadku nie zapomina, że z biednych i bezrobotnych klientów większej prowizji nie ściągnie.

Maksymilian Wysocki

CZYTAJ TEŻ: Tusk, ranking banków centralnych i twitterowa polityka, czyli zaskakująca koincydencja zdarzeń

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych