TYLKO U NAS
Gra o cenę gier: Czy czeka nas era drożyzny?
Współczesny gaming boryka się z rozmaitymi problemami ale ceny nie były jednym z nich. To może jednak wkrótce się zmienić.
W nocy z 4 na 5 grudnia globalny gaming wstrzymał oddech oglądając pierwszy trailer do GTA VI - obecnie najbardziej wyczekiwanej produkcji na globie. Twórcy tejże, szkockie studio Rockstar Games należące do koncernu Take-Two Interactive, zabawili się oczekiwaniami graczy - zamiast bogatej zapowiedzi zaprezentowali zaledwie dwuminutowy zapis tego jak gra będzie wyglądać. Zero informacji o gameplayu, zero informacji o fabule, zero informacji o tym co produkcja będzie oferować graczom. A jednak na obecną chwilę trailer obejrzano ponad 102 mln razy! Gracze są więc zachwyceni… inwestorzy - nieco mniej.
Krótko po premierze trailera cena akcji Take-Two spadły o niemal 2 proc.
Dlaczego ta produkcja, sukces jej trailera i sytuacja akcji jest tak istotna dla branży gier?
CZYTAJ TAKŻE: Ranni policjanci nie żyją: Co czeka sprawcę?
Rosja: Wojenna gospodarka na granicy pęknięcia
Pomijając fakt, iż GTA jest benchmarkiem tego jak wyglądać powinny produkcje gamingowe, istotniejsze dla gamingu jako biznesu jest osoba Strausa Zelnicka, prezesa Take-Two.
Zelnick wśród graczy nie ma dobrej prasy, cieszy się za to popularnością wśród inwestorów. To prezes, który jedną ręką dostarcza gamingowi innowacji, drugą jednak wyciskający z gotowych produkcji ostatnie, finansowe soki.
I to właśnie jego osoba zainicjowała rozmowę o cenach gier.
Krótko przed oficjalną premierą trailera Zelnick wskazał, iż ceny gier „są zbyt niskie biorąc pod uwagę to co współczesne gry oferują”. Słowa o tyle kontrowersyjne, że dopiero co po roku 2020 ceny gier skoczyły o 20-30 proc. Przykładowo - w Polsce obecnie przy okazji premiery standardowe wydanie gry kosztuje ok. 350 złotych, podczas gdy przed rokiem 2020 cena wynosiła 250-300 złotych. Nie są to małe kwoty, a Zelnick chciałby ich zwiększenia.
Będę jednak adwokatem diabła i wskażę, że prezes Take-Two ma nieco racji. Należący do jego koncernu Rockstar tworzy gry, w które grać można latami - produkcje bogate, pełne ciekawych elementów, które nie nudzą się przez długie okresy czasu. Poprzednie GTA - GTA V - wyszło w 2013 roku i do dziś jest ogrywane przez graczy. Zelnick nie jest w swych przemyśleniach odosobniony. Choć prezes Take-Two nie podał dokładnych kwot, to inny koncern - Activision Blizzard, już podaje konkretne kwoty.
CZYTAJ TEŻ: Ta gra właśnie spaliła internet!
Niedawno to właśnie Blizzard pytał swoich graczy czy odpowiadałaby im kwota 400 złotych za… dodatek do Diablo 4. Tak, dobrze Państwo czytają - nie pełną grę, a dodatek do niej. Diablo 4 było już produkcją drogą przy premierze (cena ponad 350 złotych), teraz zaś za wzbogacenie treści mielibyśmy zapłacić o wiele więcej. Jak odpowiedzieli gracze? Cóż, udzielili oni odpowiedzi przy okazji premiery innej produkcji koncernu Activision Blizzard - Call of Duty Modern Warfare III. Gra, która pierwotnie miała być zaledwie dodatkiem, a ostatecznie została sprzedana po cenie dla pełnej produkcji. I to sprzedana w oszałamiającej liczbie egzemplarzy - MWIII okazało się najlepiej sprzedającą się odsłoną CoD.
Czy czeka nas więc era drogich gier? To bardzo możliwe - już teraz widzimy swoiste „rozpoznanie bojem” prowadzone przez koncerny, a będzie tylko gorzej.
Jak więc zachowają się Polscy twórcy?
Na obecną chwilę nic nie wskazuje na drastyczny wzrost cen - dosłownie na dniach premierę miała kompletna edycja polskiego mega-hitu, czyli Cyberpunku 2077, którą można kupić za… 250 złotych! A mówimy o sporej produkcji dostępnej w bogatej wersji pudełkowej, ze sporym dodatkiem. Polacy więc nie odczuwają jeszcze potrzeby zwiększania cen gier… jednak nadchodzące lata mogą sporo w tej kwestii zmienić. Rosną koszty produkcji, oczekiwania inwestorów i, oczywiście, płacowe oczekiwania prezesów. Wszystkie te wymagania obciążą portfele graczy.