Opinie

fot. Internet
fot. Internet

Niewiarygodny jak Belka

Kazimierz Dadak

Kazimierz Dadak

Professor of Finance and Economics Hollins University

  • Opublikowano: 19 listopada 2014, 09:17

  • Powiększ tekst

Dla banku centralnego wiarygodność, rozumiana jako zdolność tej instytucji do utrzymywania inflacji zgodnie z założonym celem, jest sprawą podstawową. Istotne odchylenia od założonego celu inflacyjnego, szczególnie w długim okresie czasu, podnoszą ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej i tym samym mają wyjątkowo ujemny wpływ na tempo wzrostu gospodarczego i poziom bezrobocia. Niestety, decyzje podejmowane przez RPP pod przewodnictwem M. Belka stawiają NBP w rzędzie najbardziej niewiarygodnych banków centralnych świata.

Spiski jakie knuł z min. Sienkiewiczem zdyskredytowały go w oczach wszystkich, z wyjątkiem większości rodzimych elit, dla których to co dobre dla pewnej partii jest uważane za dobre dla całego kraju. Ponad wszystko, prezes Belka jest jednak zupełnie niewiarygodny z powodu polityki pieniężnej jaką prowadzi – NBP pod jego przewodem nie jest w stanie osiągnąć celu inflacyjnego. Od lutego 2013 r. inflacja kształtuje się poniżej 1,5% w skali rocznej, czyli tempo wzrostu cen utrzymuje się nie tylko poniżej celu inflacyjnego, ale nawet dolnej granicy przedziału inflacyjnego. W rzeczy samej, po odliczeniu zmian w cenach towarów kontrolowanych przez państwo, w Polsce ceny spadają (deflacja) od kwietnia br. Mimo to NBP utrzymuje stopy procentowe na nadzwyczaj wysokim poziomie.

Milton Friedman bardzo krytycznie odnosił się do działalności banków centralnych. Uważał, że są one niezdolne do prowadzenia skutecznej polityki pieniężnej gwarantującej jak najmniejsze wahania w poziomie działalności gospodarczej i z tego powodu postulował, żeby ta instytucja działała na zasadzie automatu, kierowała się stałą regułą w zakresie podaży pieniądza. Gdyby ten wielki ekonomista żył i widział co robi NBP, to jego pesymizm jeszcze bardziej by się wzmógł.

Podczas lipcowego posiedzenia NBP nie obniżył stopy procentowej, będącej wówczas na poziomie 2,5% mimo, że sama RPP przewidywała deflację w miesiącach letnich, a czerwcowa prognoza zakładała dużo niższy wzrost cen w średniej perspektywie niż prognoza marcowa. Obniżka stopy procentowej nie nastąpiła także podczas wrześniowego posiedzenia RPP, mimo, że prognoza o deflacji się ziściła. Decyzja o obniżeniu stopy procentowej została podjęta dopiero w październiku. Ale to nie wszystko, październikowa obniżka była znacznie większa niż przewidywały to rynki finansowe – o 50 punktów bazowych (0,5%), a nie o 25 punktów bazowych. Co więcej, w październikowym komunikacie RPP stwierdziła, że:

„dane o aktywności w III kwartale sygnalizują dalsze spowolnienie dynamiki wzrostu gospodarczego. Wskazuje na to spowolnienie dynamiki produkcji przemysłowej, budowlano-montażowej oraz sprzedaży detalicznej w ostatnich miesiącach. Spowolnienie dynamiki aktywności gospodarczej jest także sygnalizowane przez obniżenie się wskaźników koniunktury”. Ponadto, RPP zauważyła, że:

„stopa bezrobocia pozostaje jednak podwyższona, co nadal ogranicza presję płacową. W efekcie dynamika wynagrodzeń w przedsiębiorstwach utrzymuje się na umiarkowanym poziomie”, oraz, że „na brak presji kosztowej wskazuje […] utrzymujący się spadek cen produkcji sprzedanej przemysłu. Towarzyszą temu bardzo niskie oczekiwania inflacyjne przedsiębiorstw i gospodarstw domowych”.

Swój październikowy komunikat RPP zakończyła stwierdzeniem, że:

„Rada nie wyklucza dalszego dostosowania polityki pieniężnej jeśli napływające informacje, w tym listopadowa projekcja NBP, potwierdzą istotne ryzyko utrzymania się inflacji poniżej celu w średnim okresie”.

Zatem, podmioty gospodarcze miały wszelkie przesłanki ku temu, żeby oczekiwać dalszej obniżki stopy procentowej, ponieważ sytuacja gospodarcza nie uległa poprawie. Słabe tempo wzrostu gospodarczego i brak zagrożenia inflacyjnego w pełni potwierdzają dane samego NBP. RPP w komunikacie po listopadowym posiedzeniu obwieściła, że:

„Inflacja znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 0,0-0,2 % w 2014 r. (wobec -0,1-0,4% w projekcji z lipca 2014 r.), 0,4-1,7% w 2015 r. (wobec 0,5-2,1%) oraz 0,6-2,3% w 2016 r. (wobec 1,3-3,1%). Z kolei roczne tempo wzrostu PKB według tej projekcji znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 2,9-3,5% w 2014 r. (wobec3,2-4,1% w projekcji z lipca 2014 r.), 2,0-3,7% w 2015 r. (wobec 2,6-4,5%) oraz 1,9-4,2% w 2016 r. (wobec 2,3-4,5%). Jednocześnie rozkład ryzyka dla wzrostu gospodarczego i inflacji wskazuje, że w całym horyzoncie projekcji prawdopodobieństwo kształtowania się tych zmiennych poniżej centralnej ścieżki projekcji jest większe niż powyżej centralnej ścieżki”.

Zatem, najnowsza prognoza przewiduje osiągnięcie celu inflacyjnego nie wcześniej niż w roku 2016. Skoro jednak „rozkład ryzyk dla wzrostu gospodarczego i inflacji wskazuje, że w całym horyzoncie projekcji prawdopodobieństwo kształtowania się tych zmiennych poniżej centralnej ścieżki projekcji jest większe niż powyżej centralnej ścieżki” to jest wysoce prawdopodobne, że cel inflacyjny nie zostanie osiągnięty na przestrzeni najbliższych dwu lat. Ponadto, najnowsze prognozy przewidują niższe tempo wzrostu PKB, niż prognozy czerwcowe, oraz marcowe. Zatem, koniunktura nadal się pogarsza i Polsce nie grozi żaden gwałtowny wzrost cen. Mimo to, prezes Belka et consortes postanowili utrzymać stopy procentowe na niezmienionym poziomie.

W sumie, RPP pod przewodem prezesa Belka wykazuje całkowitą niezdolność do osiągania wyznaczonego przez siebie celu inflacyjnego, ba jest całkiem prawdopodobne że w przewidywalnej przyszłości wzrost cen nadal będzie się utrzymywać na poziomie niższym niż dolna granica przedziału inflacyjnego. Stan ten już trwa przez prawie dwa lata i może trwać przez kolejne dwa lata. Jest to niesłychanie długi okres i wykazuje całkowitą niezdolność RPP to prowadzenia skutecznej polityki pieniężnej. RPP mogła obniżyć stopy procentowe dawno temu, tak jak to zrobiły prawie wszystkie banki centralne na świecie. Co więcej, prezes Belka podejmuje decyzje będące w sprzeczności z obietnicami zawartymi we wcześniejszych oficjalnych komunikatach RPP. Jest to zjawisko, które całkowicie podważa zaufanie podmiotów gospodarczych do decydentów z NBP.

Wypada tu podkreślić, że podstawowym zadaniem każdego decydenta gospodarczego, a RPP należy do najbardziej wpływowych decydentów, jest MAKSYMALIZACJA wzrostu gospodarczego. Fakt, że prognozy gospodarcze nie przewidują recesji nie ma tu najmniejszego znaczenia. Polska gospodarka ma wszelkie dane, żeby rozwijać się szybciej. Jeśli spadają ceny, to także winna spadać stopa procentowa, która jest przecież niczym innym niż ceną płaconą za kredyt (pieniądz). Pieniądz, jest wyjątkowym towarem, ponieważ można go zamienić na każdy inny towar, jak głosi tak popularna w Polsce szkoła austriacka. Zatem, sztuczne utrzymywanie jego ceny (stopy procentowej) na nadmiernie wysokim poziomie ma ujemne skutki dla całej gospodarki – hamuje tempo wzrostu PKB. Zbyt niskie tempo wzrostu gospodarczego skutkuje zbyt niskim poziomem stopy życiowej i zbyt wysokim poziomem bezrobocia, co z kolei skutkuje masową emigracją. Członkowie RPP z M. Belka na czele walnie przyczyniają się tego stanu rzeczy.

7 listopada 2014 r.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych