Kropla propagandy emerytalnej drąży mózgi Polaków
Manipulacje przedstawicieli obecnego rządu informacjami dotyczącymi powszechnego systemu emerytalnego, a przede wszystkim działalnością otwartych funduszy emerytalnych można porównać do „gebelsowskiej” propagandy – kropla drąży mózgi Polaków i są jeszcze bardziej skołowani niż w 1999 roku, kiedy to startowała reforma emerytalna.
Najnowsze sondaże opinii publicznej przeprowadzone przez różne instytuty/instytucje pokazują, że Polacy najchętniej nikomu nie ufają, gdy chodzi o rozwiązania emerytalne, zabezpieczenia emerytur w przyszłości, etc. Są coraz bardziej rozdarci pomiędzy instytucje finansowe (OFE) a ZUS. Ta instytucja społecznego zaufania i społecznego bezpieczeństwa zyskuje w niektórych sondażach coraz większe zaufanie. Jest to skutek sprzecznej kampanii/dezinformacji przedstawicieli rządu na temat finansów państwa, systemu zabezpieczenia emerytalnego i działalności OFE.
Z tego co słyszymy od lat, to jedynie ZUS jest pewnym płatnikiem i gwarantem wyższych emerytur teraz i w przyszłości, nawet tej odległej, za kilkadziesiąt lat. A OFE? No cóż – koszty systemu drogie, a i stopa zwrotu taka sama jak w ZUS, więc po co nam ten dodatkowy balast generujący dług państwa. Karmiony takim przekazem Polak, nie mający wglądu w dane makro i mikro ekonomiczne stwierdza – to jest prawda. Więc, po co cała ta burza o system emerytalny? Jego reformę? Wystarczy nam jeden dobry stabilny ZUS.
Ale… większość rodaków nie wie, że cały powyższy akapit zawiera półprawdy, choć bardzo ładnie brzmi propagandowo.
Wpływ OFE na równowagę finansów państwa
OFE generują dług publiczny – przekonuje minister J.V. Rostowski, podobno mający solidne wykształcenie ekonomiczne. A co na to eksperci? Niezależni, którym nie zależy na karierze politycznej? „Według nas rząd w swoim raporcie ten wpływ demonizuje. W tej chwili refundacje składek do OFE wynoszą około 11 mld zł rocznie. Za nierównowagę sektora finansów publicznych odpowiada zaś każda z prawie 700 mld wydawanych przez ten sektor złotówek, a zwłaszcza każda z 80 mld złotówek, którymi budżet państwa wspiera system ubezpieczeń społecznych. Dyskusja nad deficytem powinna więc dotyczyć wszystkich wydatków publicznych. Pomijany jest również fakt, że przejmowanie II filaru przez I filar (FUS) nie zmniejsza wielkości długu publicznego, lecz zmienia jedynie jego strukturę: zmniejsza jawne, w większości krótkookresowe zadłużenie, zwiększając ukryty i z reguły długookresowy dług publiczny obciążający młodsze i średnie generacje” – twierdzą członkowie Komitetu Obywatelskiego do spraw Bezpieczeństwa Emerytalnego. Do długu jawnego i ukrytego w finansach państwa jeszcze powrócę w następnych tekstach.
Efektywność inwestycyjna ZUS i OFE
W opinii prof. Otto i Wiśniewskiego z UW efektywność inwestycyjna OFE j w raporcie rządu podanym do publicznej wiadomoś 26 czerwca br. (dotyczącym reformy systemu emerytalnego) jest niedoszacowana. Według naszych obliczeń nie ma wątpliwości, że ZUS nie osiągnął wyższych stóp zwrotu niż OFE w minionych 13.latach. „Analitycy rządowi na siłę szukają miar, które wykażą, choćby na chwilę, przewagę ZUS nad OFE, popełniając przy tym rażące błędy metodologiczne. Zupełnie przemilczają za to brak ekwiwalentności między zyskami inwestycyjnymi w OFE a waloryzacją składek w ZUS, która jest niczym więcej jak obietnicą obecnego rządu daną w imieniu rządów przyszłych, powiększającą ukryty dług publiczny” - twierdzą profesorowie OTTO i Wiśniewski.
„Głównym źródłem nieporozumień są spory wokół liczbowej wartości zwrotu z OFE i ZUS w sytuacji, gdy różni dyskutanci używają różnych miar (czasem liczą je dla różnych okresów). Niezależnie od sposobu liczenia, zwroty w OFE wykazują przewagę nad waloryzacją składek w ZUS. Niektórzy preferują wewnętrzną stopę zwrotu, ukazującą w sposób adekwatny wynik zakończonej inwestycji. Jeśli osoba z przeciętnym krajowym wynagrodzeniem płaciła składki w latach 2000 -2012 według obowiązujących stawek i przeszła w 2013 roku na emeryturę, to uzyskałaby zwrot z inwestycji na średniorocznym poziomie 5,70 proc. w ZUS oraz 6,12 proc. w OFE. Jest to miernik dobrze opisujący dokonaną przeszłość, lecz bardzo niestabilny w przypadku prognoz, gdy próbka danych (tutaj 13 lat) jest bardzo krótka w porównaniu z rzeczywistym horyzontem inwestowania (około 40 lat). W krótkiej próbce silny wpływ na wynik ma kolejność zdarzeń, a w długiej traci ona na znaczeniu. Jeśli powielimy historyczną sekwencję 13 lat i utworzymy 39 letni okres inwestowania, uzyskamy wewnętrzne stopy zwrotu 6,46 proc. dla ZUS oraz 8,21 proc. dla OFE, podczas gdy średnie stopy zwrotu nie ulegną zmianie ” - dodają prof. Marian Wiśniewski oraz prof. Wojciech Otto z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.
Iluzje i marzenia rządu
Warto pamiętać, że wszelkie informacje, jakie dotyczą wysokości emerytur, ich waloryzacji w FUS-ie administrowanym przez ZUS, a także na dodatkowym subkoncie w ZUS-ie członków OFE to jedynie zapisy czegoś, co jest przyrzeczeniem polityków. Jak podkreśla prof. St. Gomułka obecni decydenci mogą nam obiecać nawet 30 proc. waloryzację emerytur, subkonta w ZUS-ie, aby tylko zniechęcić Polaków do pozostania członkami II filara, aby zrezygnować z udziału w instytucjach, którymi zarządzają drapieżni kapitaliści. Ale rząd daje nam krótkotrwałe i mgliste obietnice. Dzisiaj waloryzuje, a już za kilka miesięcy może zmienić zdanie, podając jako koronny argument dobro finansów państwa. Tak przecież było w 2011 roku, kiedy to zmniejszono składki przekazywane do OFE z 7,3 proc. do 2,3 proc. pensji brutto, w przyszłym roku miało być już 3,5 proc. z perspektywą powrotu do stanu wyjściowego. I co stało się z tymi obietnicami? W trzech wariantach demontażu reformy emerytalnej zaproponowanych przez rząd Donalda Tuska jest mowa o maks. niecałych 3 proc. składki/pensji bruttu przekazywanej do OFE. Za „wolny” wybór, tj. pozostanie w OFE uczestnikowi grozi: dopłata 2 proc. pensji brutto do składki oraz mniejsze gwarancje minimalnej emerytury. I jak można zaufać tym politykom? A następni? Powiedzą, to nie nasze zobowiązania, to ONI.
Cóż pozostaje? Ciułać kapitał na emeryturę niezależnie od powszechnego systemu emerytalnego i słuchać krytycznie tego, co mówią ministrowie rządu Donalda Tuska.