Opinie

GAZETA BANKOWA: To był dobry rok

Eugeniusz Gatnar

Eugeniusz Gatnar

profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, członek Rady Polityki Pieniężnej

  • Opublikowano: 5 stycznia 2019, 09:03

    Aktualizacja: 5 stycznia 2019, 09:03

  • 0
  • Powiększ tekst

Rok 2018 za nami. Jaki był dla polskiej gospodarki? Nie mamy jeszcze wszystkich danych makroekonomicznych, ale można już powiedzieć, że był bardzo dobry dla polskiej gospodarki.

Taka ocena ma kilka wymiarów. Najłatwiej ją potwierdzić pokazując tempo wzrostu polskiego PKB, który osiągnął poziom około 5 proc., zupełnie niezwykły na tle krajów europejskich, a zwłaszcza tych, które należą do strefy euro. Tam wzrost był średnio dwa razy niższy (ok. 2,0 proc.). Polska gospodarka była w minionym roku jedną z najszybciej rozwijających się w Europie.

Zostało to dostrzeżone przez wszystkie instytucje międzynarodowe i agencje ratingowe. Jedna z nich, FTSE Russell, przekwalifikowała nasz kraj do grona 25. najbardziej rozwiniętych gospodarek na świecie. W rezultacie można spodziewać się większego napływu kapitału do Polski, ponieważ większość funduszy inwestycyjnych (ok. 90 proc.) ma prawo inwestować tylko w krajach należących do tej grupy.

Ten szybki wzrost był napędzany w początkowej fazie głównie przez konsumpcję, podobnie jak w innych krajach na świecie, która rosła w tempie ok. 4 proc. Była wspierana znakomitą sytuacją na rynku pracy, gdzie odnotowano najniższe w historii bezrobocie rejestrowane na poziomie 5,6 proc. oraz to, które wynika z badania aktywności gospodarstw domowych (BAEL), ok. 3,8 proc. W roku 2018 rosło też zatrudnienie, dzięki napływowi pracowników z zagranicy. Rosły też wynagrodzenia, średnio w tempie ok. 7 proc., dając Polakom poczucie bezpieczeństwa finansowego oraz wspierając optymizm konsumencki, którego poziom w 2018 roku był najwyższy od lat. Również polskie firmy z optymizmem patrzyły w przyszłość. Według danych banku HSBC, pod koniec roku aż 89 proc. z nich pozytywnie postrzegało perspektywy rozwoju handlu na świecie, co było jednym z najwyższych wyników w Unii Europejskiej.

Drugim czynnikiem wzrostu okazały się w inwestycje. Początkowo były to inwestycje publiczne, wspierane napływającymi w szybszym tempie środkami z UE oraz inwestycjami jednostek samorządu terytorialnego, w związku z wyborami jakie odbyły się w październiku. Pod koniec roku dołączyły też inwestycje prywatne, inwestycje polskich przedsiębiorstw, które w III kw. wzrosły realnie o prawie 10 proc., najszybciej od kilku lat.

Warto także podkreślić, że w minionym roku w znakomitej sytuacji był budżet państwa. Ministrowi finansów udało się sprowadzić deficyt sektora finansów poniżej 1 proc., czyli do poziomu najniższego w historii. I to mimo realizacji kosztownych programów społecznych, takich jak 500+.

Rząd umiejętnie reagował na żądania płacowe pracowników sektora publicznego, co nie przełożyło się na silniejszą presję płacową i nie wygenerowało impulsu inflacyjnego, którego spodziewałem się w drugiej połowie roku.

Dlatego inflacja w roku 2018 utrzymywała się poniżej celu inflacyjnego NBP, czyli 2,5 proc., znacznie niżej niż w innych krajach naszego regionu, np., Czechach, czy Niemczech. Było to spowodowane niskimi cenami nośników energii oraz żywności, dużą konkurencją sieci handlowych, rozwojem handlu w internecie oraz brakiem presji płacowej, w wyniku napływu cudzoziemców.

Ujemne realne stopy procentowe, które utrzymywały się przez prawie cały rok, nie zachęcały do oszczędzania. Pogorszyła się więc struktura terminowa depozytów, bo Polacy zamiast oszczędzać, m.in. kupowali mieszkania za gotówkę i szukali innych, bardziej zyskownych inwestycji.

Czy jest coś, co w tym pozytywnym obrazie roku 2018 budzi mój niepokój? Tak, to szybko rosnące zadłużenie Polaków. Dobra sytuacja na rynku pracy, rosnące wynagrodzenia i programy socjalne poprawiły zdolność kredytową naszych rodaków, którzy zaczęli zaciągać kredyty konsumpcyjne (m.in. zakupy ratalne). Rosły one w najszybszym tempie w Europie, czyli ok. 10 proc., co zauważył NBP w opublikowanym w grudniu „Raporcie o stabilności finansowej”, i przekroczyły już 10 proc. PKB. Dla banków to najbardziej zyskowne produkty, dlatego podniosły one limity wysokości oraz wydłużyły termin spłaty tego typu kredytów. Rosły też kredyty hipoteczne, których łączna wartość w 2018 r. wyniosła ok. 50 mld zł, najwięcej od 10 lat. To powiększające się zadłużenie gospodarstw domowych może mieć w przyszłości negatywny wpływ na stabilność systemu finansowego w naszym kraju.

Prof. Eugeniusz Gatnar, członek RPP, UE w Katowicach

Więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych

„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Komentarze