Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Głos na poniedziałek, czyli subiektywne podsumowanie weekendu

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 14 lipca 2013, 20:03

    Aktualizacja: 14 lipca 2013, 21:57

  • Powiększ tekst

Wakacje w pełni, dzieciom nie brakuje mirabelek i szczawiu, osoba o znamionach prezydenta zaatakowana jajkiem na Ukrainie, ubój rytualny, jako najważniejszy temat w kraju oraz Agnieszka Radwańska, co to się nawet do sesji porządnie nie rozebrała, a już ją spalono na stosie. Dreamliner ma znowu problemy, wróżki w kulach widzą upadek Boeinga, ale na razie tylko im akcje spadły. Na wyspach oddech wstrzymany, bo piękna Kate ma rodzić w połowie lipca, czyli za chwilę. Vince Cable chce zakazać bankructw oraz dofinansowuje już dawno zamordowany brytyjski przemysł samochodowy. Big Pharma oskarżona o łapówkarstwo, ale jakoś mi ich nie szkoda, od kiedy w UE nie można wyprodukować preparatu ziołowego bez zgody owej sporej farmacji. Poza tym to gorąco i pić się chce, polecam więc lemoniadę i podsumować weekend.

Wszystkie grzechy Cable’a

Vince ma ostatnio tendencje do rozbawiania gawiedzi swoimi pomysłami, które są typowym rozwiązywaniem nieistniejących problemów, o których Kisiel się rozpisywał. Brytyjski minister ds. biznesu, innowacji i umiejętności tudzież kwalifikacji aktualnie zajmuje się bankowcami. Nie wiedzieć czemu nagle mu się przypomniało, że w 2008 roku żaden z dyrektorów upadających, a raczej zbailoutowanych banków nie poniósł żadnej odpowiedzialności finansowej za swoje decyzje. Dlatego teraz forsuje ustawę, która miałaby nakładać takową na menadżerów tych instytucji finansowych. Nie jest również pewien, ale coś mu się tak zdaje, że powinno się prawnie określać obowiązki i zadania dyrektorów w tak ważnym dla państwa sektorze jak banki. Będzie się nawet w tej sprawie konsultował z samą giełdą! Według mojej oceny sytuacja znowu wygląda tak, jak dwa tygodnie temu (Głos na poniedziałek, czyli subiektywne podsumowanie weekendu). Najpierw w zasadzie upaństwowili rynek banków, bo chyba nie ma takiego człowiek na świecie, którego synapsy komunikują się ze sobą i jednocześnie twierdzi, że na rynku banków panuje jakaś „konkurencja”, jakiś „rynek”, a następnie okazuje się, że ich machlojki idą za daleko, bulwersacja w społeczeństwie osiąga nowy poziom, a oni nadmuchują się jak balon i wprowadzają pseudo regulacje. Pomysły Vince’a na pewno poprawią sytuacje, ale to jakby z namiotu przenieść się do lepianki – może i mniej wieje, ale i tak się nie wyśpisz. Prostszym byłoby pozostawić rynek samemu sobie, w sposób naturalny powstałyby mniejsze i średnie banki, o wiele stabilniejsze (możemy namiastkę zaobserwować w Niemczech – wiele banków, mimo, iż należy do koncernu, ma bardzo dużą regionalną niezależność, co czyni ten rynek chociaż odrobinę stabilniejszym niż w pozostałych częściach Europy), ale to jak z prohibicją w Stanach – nie nasi by na tym zarabiali.

Vince Cable, chciałby również, aby brytyjski przemysł motoryzacyjny stanął na nogi. Wydawało mi się, że od kiedy TVR ma nowego właściciela i wraca do produkcji możemy mówić o jakiejś rewitalizacji cmentarzyska, jakim jest ta gałąź przemysłu w UK. To Vince’owi jest mało i uznał, że należy trochę subsydiów rządowych rozdać. Plan opiera się na wydaniu 500 milionów funtów, w zamian za obietnice ze strony „przemysłu” zatrudnienia 7 600 praktykantów i 1 600 absolwentów. A to wszystko w ciągu najbliższych pięciu lat. Być może nie byłoby to tak zdrożne, gdyby chciał dofinansowywać rodzime marki, ale jak na razie z całego planu najbardziej cieszy się Nissan...

A skoro jesteśmy w temacie samochodowym, to Jaguar należący do indyjskiej TATA Group, odnotował prawie 30% wzrost sprzedaży względem poprzedniego roku. Widać Jaguarowi służy indyjski klimat – ich zeszłoroczna premiera z Paryża, F-Type (dwuosobowy, sportowy roadster) to prawdziwy strzał w 10, nawet niemiecka prasa chwali ów model. Szkoda, żeśmy FSO Hindusom nie sprzedali, ale coś się obawiam, że nie byliby zainteresowani.

Big Farma Big Wall

W państwie Środka kolejna afera związana z zachodnimi koncernami. Tym razem rzecz dzieje się na linii chiński rząd – GlaxoSmithKline. Z racji tego, że na zachodzie sprzedaż spada, a big pharma zarabiać musi, zaatakowali na pełnym gazie największy rynek na świecie. Zaatakowali oczywiście znanymi i sprawdzonymi metodami, jakich używali do tej pory w świecie zachodnim, gdzie na tym wyszli dobrze. Ale Chińczykom najwyraźniej nie podoba się taktyka big pharmy polegająca na łapówkach dla lekarzy, łapówkach dla dyrektorów szpitali oraz łapówkach dla lokalnych władz, co by przepisywali ludziom lekarstwa z ich asortymentu, albo robili zamówienia publiczne do szpitali. Prowadzone jest śledztwo, a rząd zapowiedział również, że od teraz będziemy stawiać na biomedycyne, bo te koncerny to kłamią, oszukują, a skoro na biomedycynie przetrwaliśmy tyle tysięcy lat to coś w tym musi być.

Przeciwnego zdania jest oczywiście Unia Europejska, która odrzuca takie wsteczne słowa jak tradycja, natura, przetrwanie i buduje postęp oraz wzrost. Do obrazka wzrastającego postępu nie pasują takie rzeczy jak ziołolecznictwo, czy też metody domowe. Należy łyknąć paracetamol i dać zarobić big pharmie, bo gotowa jeszcze upaść. Różne organy Unijne chyba od zawsze walczą z ciemnogrodem naparów ziołowych, maści z babki lancetowatej, miętowej wcierki, czy inhalacji z eukaliptusa i tak od 2001 roku jest regulacja dotycząca medycyny zielarskiej, w 2004 trochę poluźnili pasa (władca dziś łaskawy niewolnik może miętkę kupić), w 2011 roku stwierdzili, że jednak bez licencji to tak nie po europejsku, więc wyposażono każdy ziołowy produkt w licencję. Dzięki temu my możemy się cieszyć drogimi produktami leczniczymi. Teraz dywagują nad tym, czy przypadkiem nie wprowadzić jeszcze bardziej specjalnych pozwoleń i licencji, bo przy obecnych jest ryzyko. Ryzyko tego, że ktoś jeszcze kupi sobie dziurawiec zamiast ibuprofenu i big pharma nie zarobi. Propozycja jest taka, żeby to właśnie koncerny farmaceutyczne badały przydatność danego preparatu i wydawały taką licencję. Może się okazać, że pozostanie nam chodzenie po łąkach z koszykiem, o ile Unia nie wprowadzi zakazu porostu dla roślin mających właściwości lecznicze.

A na koniec, w celu poniedziałku umilenia, jeśli by ktoś chciał wesprzeć polski przemysł piwowarski oraz poznać smaki jednego z ciekawszych dóbr eksportowych rodem znad Wisły polecam ofertę browaru Pinta https://www.facebook.com/pages/Browar-PINTA/140220382712838?ref=ts&fref=ts !

Dobrego tygodnia!

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych