Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Głos na poniedziałek, czyli subiektywne podsumowanie tygodnia.

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 13 maja 2013, 09:36

  • Powiększ tekst

Tydzień należący zdecydowanie do Przemka Wiplera. Strach było otwierać lodówkę, bo mogło się okazać, że z Wiplerem jest tak, jak z Kwaśniewskim swego czasu. Miejmy nadzieję, że Przemek rzadziej będzie się wybierał na Filipiny. Gowin też miał szansę zostać bohaterem tygodnia, ale nie wykorzystał, więc Wipler spił i swoją i jego śmietankę. W UK przemówiła Queen i z tej okazji do mikrofonu zgłosił się każdy, kto umie mówić, by skomentować, co powiedziała. A że Queen nic konkretnego, jak zwykle nie powiedziała (taka już rola Queen), to skończyło się na lansowaniu nieznanych do tej pory szerokiej publiczności MPsów (członków parlamentu). Francuzi już zaczynają wyprzedawać srebra rodowe, ale za to fundują sobie wczasy pracownicze. W Hiszpanii okazało się, że domy mogą być nielegalne (zupełnie jak imigranci), a na kontynent amerykański lepiej nie zaglądać- nadal rządzi Barry. Po deszczowym weekendzie wszystko powinno się jeszcze bardziej zazielenić, tak więc obudzonych na jeszcze zieleńszej wyspie zapraszam na podsumowanie weekendu!

Dobre trendy

Niemcy najwyraźniej ubiegły czwartek- dzień wolny w Bundesrepublice, wykorzystali na wizytę u babć i dziadków, którzy pamiętają jeszcze cudowne czasy Adenauer-Erhard i przy okazji poobiedniej herbatki powspominali trochę. Młodzi, tak się zafascynowali prawdziwym walfare state, że aż przestali popierać socjalistów. Według wiążącego zapytania internetowego wzrosło poparcie dla FDP (obecna koalicja, partia porównywalna do LibDems z UK) oraz dla Alternative für Deutschland (partia uniosceptyczna, gorący zwolennicy powrotu do Deutsche Marke). AfD zyskało na poparciu do tego stopnia, że w CDU (partia-matka Angeli Merkel) zaczęło się robić ciepło. Do tej pory trzymali zwartym szeregiem taktykę olewania za wszelką cenę faktu pojawienia się nowej partii i nie wchodzenia w dyskusję (chyba w obawie, że przegrają z kretesem). Teraz działacze z Thüringen, Hessen i Sachsen zgłosili się do Angeli z prośbą o interwencje, bo ci z AfD chodzą, gadają bzdury, że niby po upadku strefy euro świat się nie skończy. Ludzie w to wierzą i gotowi są na nich zagłosować. Najgorsze jest to, że partia oferuje wyborcom nie tylko wyjście ze strefy euro i zaprzestanie marnowania ich pieniędzy na darmozjadów z południa Europy- mają także program dotyczący spraw społecznych! To doprawdy straszne! CDU teraz się spina i w przyszłym tygodniu wytoczy cięższą artylerię. Według badań opinii publicznej wzrosło też poparcie dla Piratów (to jest pewnego rodzaju absurd), którzy są mocno lewicowi- nie jest to die Linke, ale o funkcjonowaniu gospodarki pojęcia nie mają. Może trendem jest raczej „zmęczenie materiału” i chęć zobaczenia „nowych twarzy” w Bundestagu, a sprawicowienie społeczeństwa to tylko puste nadzieje?

Nie za dużo paradoksów?

W socjalistycznej Hiszpanii, gdzie nawet powstała komunistyczna wioska, która jest samowystarczalna pod warunkiem, że raz na dwa tygodnie okradnie supermarket w sąsiedniej miejscowości (w języku hiszpańskim „samowystarczalność” ma inne znaczenie), zdarzyło się coś niebywałego. Otóż, wzdłuż wybrzeża, na plaży należącej do państwa, gdzie prywatna własność nie występuje (hahaha), jacyś ludzie pobudowali sobie domy, a nawet hotele. Paradoks numer jeden: jak mogli wybudować dom na terenie, gdzie własność prywatna nie występuje - przecież to fizycznie niemożliwe! A przynajmniej socjalistom nie mieści się w głowie. Jakoś to jednak upchnęli pomiędzy szare komórki i uznali, że nie będą tych domów burzyć - jak dla nich mogą zostać. Paradoks numer dwa: socjaliści uznali „samowolkę” budowlaną! Dobrze, że przynajmniej ekoterroryści nie zawiedli. Włączyło im się typowe dla nich biadolenie, że rząd teraz pozwala, aby prywaciarze sobie domy budowali na plaży i zaraz ją zniszczą, bo to prywaciarze, a przecież prywaciarze zawsze wszystko niszczą (=lepiej oddajcie nam te domy, my się lepiej zajmiemy?). Paradoks numer trzy: socjalistyczny rząd nie zgodził się z ekoterrorystami, mówiąc im, że ci ludzie mają tam sobie kwaterki, nic nie niszczą, a dzięki temu kwitnie turystyka. Wnioski: kiedy brakuje pieniędzy, nawet hiszpańscy socjaliści skręcają w prawo...

Wczasy pracownicze, rodowe srebra i pseudo redukcja

Miesiąc maj we Francji, podobnie jak w Polsce i w Niemczech jest miesiącem błogim, bo więcej dni wolnych niż pracujących. W Niemczech nie ma raczej z tym problemu, wszak kraj to bogaty i na dni wolne stać ich. Z kolei na zielonej wyspie to i tak najmniejszy problem w porównaniu z innymi barierami rozwoju biznesu (na przykład Vincentem), ale we Francji jest to jedna z większych bolączek. Nie dość, że Francuzi pracują 10 minut i potrzebują 2h przerwy, trzeba im ciągle dawać wolne, ze względu na wyjazd na zebranie komitetu strajkowego, które dziwnym trafem zawsze odbywa się 600 kilometrów od miejsca zatrudnienia, to jeszcze pół maja mają ustawowo wolne. Można dostać szału. Na fali irytacji i z okazji dużej ilości wolnego czasu, pewien człowiek policzył, że przez ten maj Francuzi tracą 2 miliardy Euro i że w sytuacji, w jakiej się znajdują, nie jest to najlepszy pomysł, aby machać ręką na uciekającą kasiorę. Zwłaszcza, że jedynym pomysłem na zdobycie funduszy na rozbuchany socjal i drobne przyjemności rządzących typu miesięczny kurs z feminizmu, jest wyprzedanie akcji firm na wpół państwowych (np. Air France, EDF). Nie to żebym miała coś przeciwko prywatyzacji, ale to prywatyzacją nie jest. Rząd chce sprzedać część akcji należących do nich, co w sytuacji firmy niczego nie zmieni, a że są to całkiem nieźle trzymające się zakłady, to jak to mawiał Stefan Siarzewski w Killerów 2 - „urywają kurze złote jaja”. Dodatkowo znani z oszczędności Francuzi podniecają się tym, że Société Générale (gigant bankowy) planuje zwolnić... 1 tysiąc pracowników. No to będzie redukcja, no nie ma co! Przypomina mi się niemiecki Commerzbank, który planował „ucięcie” 40 tysięcy miejsc pracy i ten news w niemieckich mediach należał do średnio ważnych. U Francuzów 1 tysiączek zwolnionych ludzi jest newsem numer jeden, ale to może dlatego, że ten tysiąc od razu zawędruje na socjal, bo przecież w tym kraju już nie da się nikogo zatrudnić.

Tymczasem na zielonej wyspie...

Coś się wreszcie zaczyna dziać. Akcja Polska bez PIT nabiera rumieńców, a trzeba przyznać, że pomysł jest rewolucyjny. Być może podatek od wynagrodzeń na rzecz osób fizycznych nie jest idealną formą opodatkowania, jednak to krok milowy- jest o wiele bardziej efektywny i chociaż odrobinę sprawiedliwszy niż obecne „PITolenie”. Na fali popularności Przemka Wiplera, który jest niejako „twarzą” akcji, być może i coś z tego podatnikom przyjdzie. Ostatni wysyp inicjatyw jest chyba znakiem, że Polacy zaczynają dostrzegać błąd, jaki popełnili w poprzednich i jeszcze poprzednich wyborach. Szkoda, że musieliśmy dostać po kieszeni, żeby zmądrzeć, ale zawsze można znaleźć jakieś dobre powiedzenie na pocieszenie. Na przykład „lepiej późno niż wcale” lub „do trzech razy sztuka”. I to w zasadzie jedyna informacja gospodarcza z Polski, bo ile można pisać o kolejnych nietrafionych pomysłach Vincenta, albo o rozroście czarnego rynku?

Wzloty i upadki

W portalu spiegel.de pojawiła się ciekawa seria zdjęć z Dubaiu. Miasto kojarzące się wielu z piękną architekturą, cudownymi autostradami i idealnym skomponowaniem przestrzeni. Seria zdjęć Torstena Seidela pokazuje, że w rzeczywistości jest to miasto pełne opuszczonych, niedokończonych budowli, które w fazie wzrostu dopadł kryzys i tak już zostały. Pokazuje też opuszczone nieruchomości, które po ostatnim spadku wartości pozostały niezamieszkałe, albo pozostawione same sobie. Miasto pełne sprzeczności w 12 fotografiach:

http://www.spiegel.de/fotostrecke/dubai-desert-cities-von-torsten-seidel-fotostrecke-94572.html

Ciekawym uzupełnieniem poniedziałkowej dawki sztuki jest seria zdjęć z Detroit. Miasto-widmo, które można porównać do Czarnobylu. Wyludnione, ślady dawnej świetności popadły w ruinę, ogromna przestępczość i brak perspektyw. Pośrodku pustyni opuszczonych i popadających w ruinę budynków nowa siedziba General Motors, wybudowana chyba tylko dla uciechy fotografów:

http://swiatowidz.pl/2013/05/upadek-i-umieranie-miasta-detroit/

Dobrego tygodnia!

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych