Inflacja w strefie euro nie chce spadać - nowe dane
W lutym inflacja konsumencka w strefie euro wyhamowała mniej niż oczekiwano, a bazowa osiągnęła nowy rekord wszech czasów
W Niemczech wzrost cen konsumenckich nie spowolnił w ogóle. Ostatnie dane dobitnie pokazują, że Europejski Bank Centralny czeka trudna i długa walka z presją cenową. Jej beneficjentem może stać się euro, co w konsekwencji pozytywnie wpłynie także na wartość złotego w relacji do dolara, ale również franka szwajcarskiego.
W ubiegłym roku dynamika cen konsumenckich w Eurolandzie po raz pierwszy osiągnęła wartości dwucyfrowe. Szczyt presji cenowej w zanotowany został w październiku na pułapie 10,7 proc. r/r. Hamowanie inflacji przebiega powoli. W lutym wyniosła ona 8,5 proc. r/r i jedynie minimalnie obniżyła się z 8,6 proc. r/r w styczniu. Co więcej, ceny w porównaniu z pierwszym miesiącem roku podniosły się o wysokie 0,8 proc. i tym samym przerwana została trzymiesięczna seria spadków. W marcu dynamika inflacji powinna mocno tąpnąć ze względu na efekty bazy statystycznej związane z silnym skokiem cen paliw i żywności po agresji Rosji na Ukrainę. Mimo to cały czas aktualna pozostaje ocena, że wzrost cen w Eurolandzie będzie trudny do zwalczenia. Bankierzy centralni na całym świecie przywiązują coraz większą wagę do cen usług. Także w Eurolandzie ich dynamika utrzymuje wzrostową trajektorię, m.in. za sprawą rosnących wynagrodzeń. Uporczywa inflacja bazowa, która w lutym przyspieszyła z 5,3 do rekordowego pułapu 5,7 proc. r/r, może uniemożliwić szybki i trwały powrót głównego, najszerszego wskaźnika CPI do dwuprocentowego celu Europejskiego Banku Centralnego.
Rada Prezesów EBC, widząc, jak trudne zadanie czeka ją pod koniec ubiegłego roku, ewidentnie zaostrzyła kurs. Ostatnie informacje z gospodarki sugerujące, że spowolnienie wzrostu powinno być krótkie i płytkie, a walka z inflacją mozolna, nie pozwolą europejskim władzom monetarnym spuścić z tonu. Jeszcze w połowie 2022 r. stopa depozytowa wynosiła minus 0,5 punktu procentowego. Od tego czasu została gwałtownie podniesiona do pułapu 2,5 proc. Z EBC płyną jasne sygnały, że za dokładnie dwa tygodnie stopy procentowe wzrosną o kolejne 0,5 punktu procentowego. Inwestorzy wyceniają, że w tym roku stopa depozytowa może sięgnąć 4 proc. Oznaczałoby to nie tylko przekroczenie szczytów cyklu przerwanego w 2008 roku przez globalny kryzys finansowy (3,25 proc.), ale być może osiągnięcie najwyższego pułapu w historii strefy euro (dotychczas 3,75 proc. osiągnięte pod koniec 2000 r.).
W ubiegłym roku wspólna waluta stała się mniej warta od franka i dolara. Uniknięcie przez strefę euro kryzysu gazowego, poprawa perspektyw gospodarki i nadspodziewanie restrykcyjne, jastrzębie oblicze to kombinacja, która wyrwała euro ze spirali wyprzedaży i przerwała dominację USD i CHF na światowych rynkach. Polityka pieniężna EBC zamieniła się dla euro z pięty Achillesa w swoisty atut. Oczekujemy, że w kolejnych miesiącach kurs europejskiej waluty w relacji do dolara sforsuje pułap 1,10, od którego odbił się przed miesiącem. Euro powinno również kosztować więcej niż frank. Tendencje te do spółki ze spadkiem EUR/PLN pod 4,50 powinny skutkować osunięciem się USD/PLN w kierunku 4,0 i zniżką notowań CHF/PLN do 4,35. Po skokowym umocnieniu złotego z minionych dni przestrzeń do bezpośredniej kontynuacji spadków kursów walut prawdopodobnie się wyczerpała. Na ich wznowienie być może przyjdzie poczekać do wiosny, gdy dołek koniunktury i szczyt inflacji zostaną minięte.
Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.