Analizy

Polskie aktywa zyskują na początku tygodnia

źródło: Joanna Bachert, Arkadiusz Trzciołek, Biuro Strategii Rynkowych PKO BP

  • Opublikowano: 10 maja 2016, 09:02

  • Powiększ tekst

Trwa kontynuacja spadków rentowności polskich papierów skarbowych, zapoczątkowana po ostatniej aukcji 10-letnich obligacji. Na ryku walutowym złotego może w tym tygodniu cechować nieduża zmienność ze względu na zbliżający się przegląd ratingu Moody's.

Poniedziałkową sesję złoty rozpoczął od niewielkiego umocnienia, kurs EURPLN zaczął kierować się ku 4,40 po tym jak w ostatnich dniach waluta nasza przezywała trudne chwile. Pomimo korekty presja na PLN całkowicie nie ustąpiła. W piątek Polskę czeka przegląd ratingu przez agencję Moody’s, a zeszłotygodniowe dane NFP z rynku pracy w USA choć okazały się słabsze od oczekiwanych, nie były aż takie tragiczne. Rynek nadal oczekuje podwyżek stóp przez Fed, choć z ankiety przeprowadzonej po publikacji danych wynika, że największe banki w większości zakładają ruch Fed we wrześniu. Inwestorzy pozytywnie odebrali informacje, że wzrosła średnia płaca godzinowa i liczba przepracowanych godzin. Utrzymanie tych tendencji powinno prowadzić do wzrostu presji inflacyjnej, a co za tym idzie zmusić Fed do kolejnych podwyżek stóp w tym roku.

Złotego może w tym tygodniu cechować nieduża zmienność ze względu na zbliżający się przegląd ratingu Moody's. Choć zapewne część potencjalnej decyzji agencji jest już w cenach, trudno powiedzieć jak duża. Na koniec tygodnia nie można więc wykluczyć wzrostu notowań eurozłotego do/powyżej 4,43, szczególnie gdyby w piątek wraz z obniżeniem ratingu Polski opublikowane zostały lepsze od oczekiwanych dane z USA dot. sprzedaży detalicznej. Rynek oczekuje wyraźnego odbicia (prognoza: 0,8% m/m) i gdyby takie rzeczywiście się pojawiło, to dolar może powrócić do łask inwestorów kosztem innych walut. W marcu w marcu dług konsumpcyjny Amerykanów zwiększył się o 29,7 mld USD, co oznacza wzrost o 10% w ujęciu annualizowanym. W ujęciu nominalnym był to trzeci największy przyrost zadłużenia w historii USA.

Na razie nowy tydzień euro rozpoczęło w okolicach 1,14. W ciągu dnia dało się jednak zauważyć lekką tendencję do umacniania dolara. Wspólna waluta nie znalazła wsparcia w porannej publikacji danych dot. zamówień w przemyśle Niemic, choć okazały się one wyższe od oczekiwań analityków na poziomie 1,9% m/m (rynek zakładał wzrost o 0,7% po 0,8% spadki w marcu). Ostatnie dane ze strefy euro nie zachwycały, w ocenie wiceprezesa ECB Vitor Constancio potrzeba bowiem czasu, by przyjęte w marcu działania stymulujące EBC przełożyły się na przyspieszenie inflacji w strefie euro. Constancio powtórzył, że bank centralny zrobi wszystko, by osiągnąć cel inflacyjny na poziomie blisko dwóch procent.

Tymczasem, pomimo mieszanych danych, Fed wciąż nie wyklucza dalszej normalizacji polityki monetarnej w tym roku i choć prezes J. Yellen nagminnie powtarza o ostrożności działania, to jednak wyższe ceny ropy i solidny amerykański rynek pracy działając na korzyść podwyżek umacniają dolara względem innych głównych walut. Obok oczekiwań na podwyżki stóp przez Fed (wg prezesa oddziału Fed w Nowym Jorku Williama Dudleya, w tym roku nadal „rozsądne” jest oczekiwanie dwóch podwyżek stóp w USA) wsparciem dla dolara mógł dzisiaj okazać się słabnący japoński jen.

W poniedziałek kurs USDJPY wzrósł w do 108,2 – poziomu najwyższego od 28 kwietnia po tym jak minister finansów Japonii powiedział, że Tokio jest gotowe interweniować, jeśli zmiany kursów będą na tyle gwałtowne, że zaczną szkodzić japońskiej gospodarce i wymianie handlowej. Na przestrzeni ostatniego półrocza jen umocnił się o około 15% w obliczu zawirowań na rynkach i malejących oczekiwań na podwyżki stóp w USA. To wyraźne umocnienie JPY skłoniło władze Japonii do nasilenia interwencji słownych.

Na rynku stopy procentowej początek tygodnia przyniósł wzrosty cen polskich obligacji skarbowych, które stanowiły kontynuację ruchu z końca ubiegłego tygodnia. Od momentu ostatniej aukcji papierów skarbowych z 5 maja, kiedy to Ministerstwo Finansów sprzedało serię DS0726, rentowność 10-letnich instrumentów spadła o ponad 5 punktów bazowych. Wyższe ceny polskich obligacji stanowią dostosowanie do obserwowanego trendu na rynkach bazowych, który spowodował, że rentowność 10-letnich niemieckich obligacji spadła poniżej 0,15%, przez co spread pomiędzy obligacjami polskimi a niemieckimi wynosi blisko 300 pb.

Sentyment na rynkach bazowych był w poniedziałek kierowany wydarzeniami na rynku surowcowym. Silna przecena dotknęła nie tylko metali szlachetnych, gdzie srebro straciło 2,8%, a złoto 1,9%, ale również surowców energetycznych, co sygnalizuje spadek ceny ropy Brent o 2%. Jednak pomimo spadających cen ropy oraz mieszanego wydźwięku piątkowego raportu z rynku pracy, inwestorzy nie wykluczają jeszcze możliwości podwyżki stóp procentowych przez Fed w czerwcu, w związku z czym rentowności amerykańskich obligacji spadły nieznacznie, głównie na środkowej części krzywej.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych