Ropa naftowa wraca do fundamentów
Przed godziną 16:00 kontrakt na ropę naftową tracił już 2%, spadając poniżej poziomu 47,5 USD za baryłkę. Wygląda na to, że inwestorzy na tym rynku powrócili do fundamentów, które od wielu tygodni pozostają niezmienione – podaż ropy w skali globalnej przez cały czas przewyższa pojawiający się popyt.
Dotychczasowe wzrosty były efektem czynników tymczasowych pozostających poza zasięgiem łatwym do przewidzenia. Strajk pracowników sektora naftowego w Kuwejcie, ataki rebeliantów na obiekty eksploatujące ropę naftową w Nigerii czy pożary w Kanadzie – to wszystko czynniki odpowiadające za wzrosty w ostatnich tygodniach, jednak w każdym pojedynczym przypadku są to kwestie przejściowe. Pierwszy z nich został już całkowicie wyeliminowany, natomiast w przypadku dwóch pozostałych trudno oczekiwać, aby zostały one utrzymane przez dłuższy czas.
Pojawienie się niższej temperatury w Kanadzie w trakcie weekendu, która przyniosła także opady deszczu, wspiera walkę z pożarami znajdującymi się w bliskim sąsiedztwie obiektów związanych z wydobyciem i produkcją ropy naftowej. Szacuje się, że od początku trwania pożarów produkcja ropy naftowej w Kanadzie została zredukowana o około milion baryłek dziennie. Perspektywa „powrotu do normalności” dała argument niedźwiedziom do powrotu na rynek „czarnego złota”, czego konsekwencje są widoczne w trakcie dzisiejszej sesji.
Poniedziałek to także dzień, który przyniósł kolejne niespodziewane informacje dla rynku ropy, tym razem pochodzące z Francji. Pracownicy rafinerii znajdujących się w tym europejskim państwie rozpoczęli strajk, który jest równy z ograniczeniem zapotrzebowania na ten surowiec wyrażanym przez francuskie rafinerie ogarnięte protestami. Informacje o strajku wspierały sprzedających w trakcie poniedziałkowej sesji, jednak ponownie należy pamiętać o tym, że jest to jedynie czynnik przejściowy.
Na sam koniec nie można zapominać o wpływie mocnego dolara amerykańskiego, w którym wyrażane są ceny wszystkich surowców na rynku. Poniedziałek to kolejny dzień aprecjacji amerykańskiej waluty, której indeks ponownie zbliżył się do szczytu 95,5 pkt. wyznaczonego 19 maja. Tym razem wsparcie nadeszło ze strony jastrzębiej wypowiedzi członka Rezerwy Federalnej – Johna Williams’a – który stwierdził, że w tym roku możemy być świadkami jeszcze 2-3 podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, natomiast 2017 rok może przynieść aż 3-4 decyzje o zwiększeniu kosztu pieniądza.