Złowrogi obraz rynku
Rozpoczęta z początkiem miesiąca korekta na światowych rynkach akcji trwała dziś w najlepsze. Wprawdzie najważniejsze azjatyckie giełdy (Tokio, Hong Kong, Szanghaj) oscylowały wokół zera, ale już Europa otworzyła się na wyraźnych minusach, a sytuacja pogarszała się z każdą godziną.
Na chwilę obecną DAX traci -1,9% i przewodzi spadkom, które jednak tylko w przypadku brytyjskiego FTSE 100 i hiszpańskiego IBEX nie przekraczają -1%. Źródła problemów pozostają od kilku dni te same. Rentowności amerykańskich 10-latek ponownie dziś rosły i sięgnęły 3,22%, zaś kolejni analitycy zaczynają pisać o nadchodzącej apokalipsie na rynku długu, którą ma wywołać przebicie poprzednich szczytów. Zważywszy, że w chwili obecnej wyceniono w pełni zapowiedziane przez FOMC przyszłoroczne podwyżki, nam wydaje się raczej, że obligacje amerykańskie stają się coraz atrakcyjniejszą inwestycją.
Kwestią czasu wydaje się naruszenie poziomu 7,0 przez kurs USDCNH. Spready pomiędzy kursem spot juana i kursami terminowymi rozszerzają się, coraz ostrzejsza retoryka obu stron wojny handlowej zaczyna grozić wywołaniem efektu kuli śniegowej. Chińska waluta reaguje deprecjacją na sygnały wprowadzania kolejnych ceł i działań, mających być odpowiedzią na jej osłabienie i wpadamy w błędne koło. Co ciekawe, pomimo bardzo złej sesji na rynku akcji, kurs EURUSD odrabia z kolei niedawne straty i powrócił powyżej poziomu 1,15. Jeżeli jednak obecne otoczenie ma się utrzymać na dłużej, a wiele na to wskazuje, jest to raczej tylko krótkoterminowe odbicie.
Na froncie włoskim panował dzisiaj względny spokój. Tamtejsze 10-latki oscylują wokół 3,5%, FTSE MiB wypada dziś lepiej niż europejska średnia, a rynki powinny się stopniowo oswajać z ekspansywną polityka fiskalną populistycznego rządu. Nie będzie niczym dziwnym, jeżeli Bruksela także w końcu pogodzi się z zaplanowanym deficytem, priorytetem w ciągu najbliższych miesięcy będą negocjacje z Wielką Brytanią.
WIG20 stracił dziś -2,4%, mWIG40 -0,7%, a sWIG80 -0,4%. Spadki przyspieszyły po otwarciu NYSE i postępującym w szybkim tempie pogłębieniu zniżek na NASDAQ. Zachowanie giełdy w USA w ciągu ostatnich dwóch tygodni daje podstawy, by zacząć już mówić o rotacji sektorowej i początku realizacji właściwego dla tej fazy cyklu zachowania spółek value na tle wzrostowych (ich relatywnej siły). Na chwilę obecną jedynym czynnikiem, który mógłby zatrzymać korektę są chyba rewelacyjne wyniki największych spółek, ale raczej nie spodziewamy się takiego scenariusza. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że nawet jedne złe wyniki któregoś z gigantów technologicznych staną się katalizatorem spadków, szczególnie, że zagregowana dynamika zysków powinna zacząć się kurczyć w 3Q2018 (konsensus zakłada ich wzrost o około 21% r/r). Potencjalnym punktem zwrotnym mogą okazać się naszym zdaniem wybory. Przejęcie Kongresu przez Demokratów byłoby zwiastunem problemów w USA (zmniejszy możliwości prowadzenia przez prezydenta ekspansywnej polityki fiskalnej, a jednocześnie nie musi zażegnać wojny handlowej) i mogłoby spowodować finalną falę wyprzedaży przed powrotem do wzrostów.
Rodzimy parkiet przerwał w drugiej połowie września okres relatywnej siły na tle szeroko rozumianych rynków wschodzących, ale uważamy to za zjawisko tymczasowe. Na poziomie nominalnym oczywiście nie ma większej możliwości, byśmy pozostali odporni na spadki na świecie, ale pozostajemy atrakcyjnym wyborem w ramach koszyka EM. Dzisiejsze załamanie ewidentnie było wywołane przez inwestorów zagranicznych – największe ujemne kontrybucje do indeksu mieli państwowi giganci (PKO BP, Orlen) oraz CD Projekt. Akcje tej ostatniej spółki spadły nawet przejściowo poniżej 150 zł, ale poniżej tego poziomu uaktywnił się popyt. Zachowanie NASDAQ będzie jednak generowało na niej zapewne silną presję, szczególnie w kontekście jej własnych problemów (pozew Andrzeja Sapkowskiego, wątpliwości co do sukcesu Gwinta, itd.).