Ostatni dzień lata przed możliwym jesiennym szaleństwem
Mamy niezwykłe połączenie letniego zastoju dla walut z grupy G10 i kryzysu na rynkach wschodzących. W przyszłym tygodniu może się zrobić gorąco również dla G10, zwłaszcza, że kalendarz ekonomiczny obfituje w wydarzenia, w tym posiedzenia sześciu banków centralnych.
Wczoraj EUR/USD zanurkował po przełamaniu wsparcia na 1,3300, schodząc aż do 1,3220; sprawia teraz wrażenie gotowego, by zajrzeć na poziom wsparcia na 1,3200. Zarządzający rezerwami walutowymi mają za sobą miesiąc obfitujący w wydarzenia, a euro na chwilę załapało się na falę ucieczki do "bezpiecznej przystani”. USD/CHF również odnotował wczoraj istotne zmiany, przebijając się ku górze dużo ponad 0,9250.
Jednak obraz wzrostów dolara amerykańskiego nie jest całkiem kompletny, gdyż ostatnie okruchy oporu na USD/JPY w rejonie między 98,50 a obszarem chmury Ichimoku na 98,80 nadal się utrzymują. Ponadto wyprzedaż w EUR/GBP była tak okrutna, że wydaje się, iż GBP/USD znalazł wsparcie, dopóki sytuacja nie pokaże inaczej (chociaż sądzę, że para ta szybko będzie sprawiać wrażenie niezdecydowanej, jeśli nastąpi przełom 1,5500). EUR/JPY wygląda raczej groźnie, ale nadal siedzi w przedziale, a prawdziwy cyngiel pojawia się dopiero po ewentualnym przełamaniu ważnego rejonu 129,35/40. Waluty towarowe nadal są w defensywie, ale jeszcze nie odnotowały przełomu ku spadkom.
Jeśli chodzi o front syryjski/geopolityczny, parlament brytyjski odrzucił wystosowane przez Davida Camerona wezwanie do podjęcia działań w Syrii. Ponieważ Wielka Brytania zazwyczaj jest niezawodnym sojusznikiem USA w niemal wszystkich międzynarodowych akcjach militarnych, należy to uważać za znaczny cios dla jakichkolwiek prób nadania tym dążeniom pozorów działań „sojuszniczych”. Pytanie teraz, czy to pomoże nastawieniu do ryzyka w najbliższej przyszłości. Wczoraj nastawienie do ryzyka istotnie się poprawiło – ale nadal daleko do pełnego naprawienia wcześniejszych szkód.
Na rynkach wschodzących rupia indonezyjska trochę się ustabilizowała po tym, jak wczoraj ogłoszono otwarcie dużej linii swapowej z Bank of Japan, opiewającej na 12 mld USD, i podniesieniu stóp procentowych o 50 punktów bazowych do 7%, jednak nie odzyskała jeszcze większości swego utraconego terytorium.
Warunki handlowe tego kraju przerodziły się w dość duży deficyt rzędu -2,5% PKB w ciągu ostatnich kilku lat, chociaż jego wielkość jest raczej umiarkowana w porównaniu z państwami takimi jak Indie. Ich wysiłki, by ustabilizować walutę, przyniosły nieco więcej rezultatów w ostatnich kilku dniach, ale zobaczymy, jak szybko przepalą oni swoje rezerwy; sytuacja strukturalna jest tam zdecydowanie gorsza (bliźniacze deficyty). Nadal obserwujcie najważniejsze pary walutowe rynków wschodzących, szukając wskazówek co do ogólnych nastrojów związanych z ryzykiem.
Co dalej?
Zdecydowanie pamiętajcie, że jest to ostatni dzień bardzo bogatego w wydarzenia miesiąca na rynkach światowych, więc typowe przepływy na koniec miesiąca mogą być dziś nieco przesadzone – zwłaszcza na rynku walutowym, gdy tak wiele państw z rynków wschodzących rzuca na prawo i lewo „zielonymi”, by obronić swoje waluty.
Nieco później Kanada opublikuje dane dotyczące PKB – w ostatnim czasie informacje napływające z Kanady nieco mniej zaskakują, chociaż będą to dość stare dane z czerwca. Moim zdaniem wzrosty to zdecydowanie kierunek o najmniejszym oporze. W ciągu najbliższych kilku tygodni być może pojawią się jakieś większe zmiany, gdy powróci jesień – odliczamy do przełomu 1,0600/1,0700, powyżej tych poziomów mamy „zielone pastwiska”.
Pamiętajcie również, że przed nami weekend związany ze świętem pracy w USA, co oznacza weekend trzydniowy i możliwość bardziej niż zwykle ospałej sesji poniedziałkowej. Najbliższy weekend tradycyjnie oznacza już koniec lata i początek jesieni, kiedy to zmienność na rynku walutowym powinna znowu rosnąć – czy zmienność na rynkach wschodzących zacznie się też rozlewać na najbardziej płynne waluty? Z pewnością nasuwa się sporo istotnych pytań co do zachowania rynku we wrześniu, od rozważanej przez Rezerwę kwestii, „czy ograniczać luzowanie teraz, a jeśli tak, to o ile i za pomocą jakiej mieszanki?" po wybory w Niemczech, zaplanowane na 22 września (Merkel zdaje się w pełni kontrolować sytuację, ale liczą się raczej możliwości działania po wyborach).
Przyszły tydzień jest pierwszym tygodniem miesiąca, a zatem wypełniają go wszystkie zwyczajne dane dotyczące wskaźników PMI i ISM, a na koniec raport o zatrudnieniu w USA. Poza tym w przyszłym tygodniu mamy też posiedzenia sześciu banków centralnych z grupy G10: we wtorek Reserve Bank of Australia, Bank of Canada we środę, a następnie Bank of Japan, szwedzki Riksbank, Bank of England oraz Europejski Bank Centralny – wszystko to w czwartek.
Bądźcie bardzo ostrożni.
John J Hardy, Saxo Bank