Netflix może dziś zatopić Wall Street
Wczorajsza sesja wyglądała niestety jako preludium do tego, co możemy zobaczyć dzisiaj. Indeksy europejskie przez cały dzień utrzymywały się na niewielkich minusach, ale spadki wyraźnie przyspieszyły po amerykańskim otwarciu.
FTSE100 straciło 0,6%, DAX 0,7%, a IBEX nawet 1,0%. Porównywalnie zachowywała się polska giełda, WIG20 spadł o 0,6%, mWIG40 o 0,9%, sWIG20 o 0,2%. Wyraźnie wzrosły obroty na dużych spółkach, sięgnęły około 800 mln zł. Załamanie wśród średnich spółek kontynuowały Energa i Enea. Po wtorkowym załamaniu lekko odbił funt. Izba Lordów poparła poprawkę, której celem jest zablokowanie możliwości, by kolejny premier mógł wywołać „twardy Brexit” poprzez zawieszenie parlamentu. Korekta wzrostowa może niestety być chwilowa, Boris Johnson, który wciąż wydaje się twardym faworytem na to stanowisko, utrzymuje na razie dość ostrą retorykę. Z jednej strony brak wystarczającego poparcia nawet w Partii Konserwatywnej może ograniczać jego determinację do wyjścia z UE w tym roku, z drugiej będzie jednak osłabiał jego pozycję w negocjacjach z Unią. Indeksy w USA otwierały się w okolicach zera, ale od początku rozpoczęły marsz w dół, by po nieudanej próbie odbicia zakończyć dzień na sesyjnych dołkach. Dobre wyniki w sektorze bankowym nie utrzymały sentymentu na długo. Wprawdzie wystarczyły, by US Bancorp oraz BNY Mellon zamknęły się ponad dwuprocentowymi zwyżkami, a najważniejszy Bank of America zyskał 0,7%, ale sektor finansowy ewidentnie nie nadaje obecnie tonu na Wall Street, m.in. dlatego, że z raportów jasno wynika, że zmiana polityki monetarnej będzie wywierała silną presję na wynik odsetkowy (BofA, którego to dotyczy w największym stopniu, obniżył wczoraj prognozy na kolejne kwartały). Tematem dnia był raport CSX, spółki kolejowej, która zaprezentowała bardzo złe wyniki, sugerując załamanie w transporcie. Akcje winowajcy staniały o 10,3%, prowadząc do załamania na indeksach DJIA Tranportation (-3,6%) oraz S&P Industrials (-2,2%). Istnieją jednak poważne obawy, że to zaledwie preludium przed dniem dzisiejszym, po tym, jak akcje Netflix odnotowały dwucyfrowe spadki w handlu posesyjnym po publikacji raportu. Najbardziej zszokował analityków spadek liczby subskrybentów w USA o 130 tys., ale ich łączny wzrost o 2,8 mln był niewiele ponad połową tego, co przewidywano. Dane całkowicie potwierdzają elastyczność popytu na usługi spółki (szczególnie złe liczby notowano na rynkach, gdzie rewidowano ceny pakietów) i są bardzo złą informacją w przededniu rozpoczynającej się walki z konkurencją w postaci innych platform, zwłaszcza tą Disneya, która będzie prawdopodobnie wyraźnie tańsza. Sytuacji nie łagodzi IBM, który odnotował pięcioprocentowy wzrost przychodu w biznesie „chmurowym”, ale w całości wyglądał nieco słabiej z uwagi na silnego dolara (60% przychodu spółki pochodzi spoza USA) i na poziomie zagregowanym osiągnął dynamikę przychodów na poziomie -6,7% r/r. Zysk okazał się nieznacznie lepszy od oczekiwań, ale spółka w handlu posesyjnym straciła 1,3% Bardzo źle w godzinach porannych zachowuje się Nikkei, które w momencie pisania komentarza spada o ponad 2%. 0,6-0,7% tracą giełdy w Szanghaju i Hong Kongu, a Wall Street Journal donosi, że rozmowy amerykańsko-chińskie stoją w miejscu. Wciąż nie ma szczegółów obietnicy Donalda Trumpa z Osaki, że część amerykańskich firm będzie mogła sprzedawać podzespoły do Huawei.
Europę czekają dziś zapewne około procentowe spadki w pierwszych godzinach handlu, kluczowe jest jednak, czy po wejściu do gry USA zostanie podjęta próba odbicia, czy rozpocznie się prawdziwa wyprzedaż. O ile sytuacji nie uratuje Microsoft, a w Europie być może SAP, zatrzymanie korekty w ciągu dwóch ostatnich sesji w tym tygodniu będzie bardzo trudne.