Analizy

Rentowności w górę

Emil Szweda, Obligacje.pl

  • Opublikowano: 14 września 2019, 08:41

  • Powiększ tekst

Od 3 września (na długo przed ogłoszeniem decyzji ECB) rentowność obligacji skarbowych wyraźnie rośnie, tak na rynkach rozwiniętych, jak i wschodzących. Czwartkowy komunikat nie zmienił tego trendu.

Na razie można mówić jedynie o korekcie wcześniejszego rajdu na rynkach obligacji (np. rentowność europejskich obligacji high yield wzrosła o 10 pkt bazowych do 2,78 proc., a od stycznia spadła o 220 pkt), co dla inwestorów indywidualnych zaangażowanych w funduszach obligacji inwestujących na rynkach zagranicznych może być sygnałem, że wrzesień może przynieść nieco słabsze wyniki niż wcześniejsze miesiące. I niewiele poza tym.

Być może sytuacja rozwinie się nieco w dłuższym terminie – ostatecznie rynek od miesięcy spekulował o możliwości ponownego uruchomienia programu skupu obligacji przez Europejski Bank Centralny (tak jak w ub.r. bał się zakończenia programu) i być może nadszedł czas realizacji zysków, a być może też rynek jest nieco rozczarowany skalą programu (20 mld EUR miesięcznie to mniej niż w drugiej połowie ub.r., gdy program wygaszano).

U nas spojrzenia inwestorów biegną jednak w zupełnie innym kierunku. W sierpniu resort finansów ponownie sprzedał rekordową liczbę obligacji oszczędnościowych (1,75 mld zł i ponad 1,4 mld zł netto), z czego 44 proc. przypadło na obligacje czteroletnie, indeksowane inflacją. Udział wszystkich obligacji indeksowanych inflacją wyniósł 57 proc., a liczony od początku roku 40,7 proc. W ub.r. było to 34,6 proc., a w 2015 r. 16,5 proc – trend jest silnie rosnący, co jednak niekoniecznie musi od razu oznaczać wysokie zwroty dla nabywców. Warto sobie przypomnieć rok 2012, gdy udział obligacji indeksowanych inflacją w sprzedaży obligacji oszczędnościowych wyniósł rekordowe 62,5 proc. Jednak od tamtego roku wysoka dotąd inflacja (3,8-3,9 proc.), poczęła spadać, by w 2015 r. zmienić się w deflację rzędu 1,6 proc. Innymi słowy inwestorzy indywidualni nie wykazywali się w przeszłości dobrym timingiem w zajmowaniu pozycji na tego rodzaju papierach, jednak dziś tłumaczy ich choćby fakt, że obligacje o stałym oprocentowaniu dają ujemną realną rentowność (są oprocentowane poniżej inflacji), sens ich zakupu jest więc jeszcze mniejszy, względnie okaże się iście wizjonerskim posunięciem, zwłaszcza w kontekście ryzyka realizacji wszystkich obietnic wyborczych tak ochoczo składanych na miesiąc przed terminem wyborów.

Dla rynku obligacji – tym razem profesjonalnego – wybory mają szczególne znaczenie, bowiem wobec odwołania posiedzenia Sejmu w minionym tygodniu, szansa na przegłosowanie ustawy o ofercie publicznej (dość istotnej z punktu widzenia rynku) w obecnej kadencji Sejmu nieco spadła. Pozostało jeszcze tylko jedno posiedzenie, zwołane już po terminie wyborów i być może rynek doczeka się ustawy zezwalającej m.in. na handel obligacjami po dacie ich wykupu, a być może będą ważniejsze ustawy do uchwalania.

Na koniec odrobina optymizmu – analitycy Michael Strom uważają, że obecna sytuacja na rynku mieszkaniowym nie przypomina tej z lat 2007-08, gdy pękała mieszkaniowa bańka, a sami deweloperzy są znacznie lepiej przygotowani do nadejścia – ewentualnych – trudniejszych dni, bo ich zadłużenie jest dopasowane do bieżących potrzeb. Wyniki półroczne zdają się potwierdzać tę tezę, mimo wypłaconych – często rekordowo wysokich – dywidend.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych