Analizy

fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay
fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay

Na skraju pandemii

Kamil Cisowski Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 27 lutego 2020, 09:00

  • 1
  • Powiększ tekst

Wczorajsza sesja w Europie przebiegła w sposób, który sugerowało zachowanie długu i złota. Wprawdzie dzień rozpoczął się od drastycznej wyprzedaży, a przeceny indeksów sięgały w krytycznym momencie 2,5-3,0%, ale następnie rozpoczęło się równie silne odbicie, po którym Frankfurt był jedynym rynkiem minimalnie pod kreską. Włoskie FTSE zyskało nawet 1,4%, a IBEX 0,7%. Znacznie słabiej poradziła sobie Warszawa. WIG20 także był w okolicach godziny szesnastej na plusie, ale dodatkowa podaż na zamknięciu zepchnęła go 0,6% w dół. mWIG40 spadł o 0,7%, a sWIG80 o 0,1%.

Sesja amerykańska okazała się rozczarowaniem. Krótko po zamknięciu się rynków europejskich indeksy, notujące wówczas wyraźne wzrosty, zaczęły się osłabiać. Walka S&P500 o wyjście na plus trwała do samego końca, ale główny indeks stracił finalnie 0,4%, jedynie NASDAQ zamknął się 0,2% nad kreską. Pomimo uspokajających występów prezydenta stopniowo narastały obawy o rozszerzenie epidemii, pojawił się też pierwszy przypadek nieznanego pochodzenia, a przez to sugerujący możliwość istnienia nierozpoznanego do tej pory ogniska choroby. Na wyobraźnię amerykańskich inwestorów mogła oddziaływać też sytuacja na innych rynkach – pierwszy przypadek COVID-19 w Brazylii doprowadził do niekontrolowanej paniki, która wywołała siedmioprocentową przecenę Bovespy.

Nawet gdyby w nocy nie napłynęły kolejne złe informacje, zamknięcie w USA byłoby zapewne sygnałem zbliżającej się kolejnej fali spadkowej. Nikkei straciło dziś 2,1%, ale reszta indeksów azjatyckich jest relatywnie spokojna, KOSPI spada w momencie pisania komentarza o 1,1%, a Hang Seng o 0,6%. Kuriozalne jest, że pomimo paraliżu chińskiej gospodarki Shanghai Composite przez długi czas znajdował się na plusach, a obecnie oscyluje wokół zera. Ciężar spadków przenosi się niestety na Europę, a nasza wczorajsza teza o możliwości powrotu WIG20 powyżej 2000 pkt. przed końcem tygodnia odeszła zapewne do przeszłości, znacznie bardziej prawdopodobny stał się teraz test 1800 pkt. Niemiecki minister zdrowia ostrzegł właśnie, że najważniejsza gospodarka Unii znajduje się „na początku epidemii” w miarę jak testowane są dziesiątki osób, które miały kontakt z wirusem. Potwierdzonych przypadków u naszego zachodniego sąsiada jest na razie 27, we Włoszech już 453. Notowania kontraktów futures na DAX tracą ponad 2%, na S&P500 około 1%. O ile w USA może dojść do ponownej próby wzrostów nawet dziś czy jutro (oczywiście w przypadku jakichś pozytywnych informacji), trudno oczekiwać wyraźniejszej stabilizacji sytuacji na GPW wcześniej na niż w poniedziałek. Obawy budzi też potencjalna reakcja giełdy na pierwsze zachorowania w Polsce, które zapewne się nieuchronnie zbliżają, w miarę jak lista krajów na kontynencie, które już je zidentyfikowały, szybko się powiększa.

Kamil Cisowski

Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego

Dom Inwestycyjny Xelion

Powiązane tematy

Komentarze