Informacje

Karis: Europie potrzeba lidera - może nim być prezydent Duda

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 17 maja 2022, 14:10

    Aktualizacja: 31 grudnia 2022, 00:47

  • 3
  • Powiększ tekst

Prezydent Estonii Alar Karis podkreślił, że jedynym scenariuszem końca wojny, który bierze pod uwagę, jest zwycięstwo Ukrainy. Nie wyobrażam sobie wygranej Rosji w tej wojnie - mówił Karis w wywiadzie dla Radia Wnet. Potrzebujemy w Europie lidera; może to być polski prezydent - oświadczył

Prezydent Estonii w rozmowie z prezesem Radia Wnet Krzysztofem Skowrońskim podkreślił, że jeśli chodzi o inwazję rosyjską na Ukrainę, bierze pod uwagę tylko zwycięstwo napadniętego kraju. Koniec tej wojny powinien być taki, że Ukraińcy odzyskają swoją ziemię. (…) Nie wyobrażam sobie wygranej Rosji w tej wojnie - powiedział.

Zdaniem Karisa na koniec wojny powinien pojawić się traktat pokojowy. Musi być traktat, ale nie widzę, żeby Putin chciał podpisać cokolwiek w tym momencie, bo wojna wciąż trwa, a on nie chce tej wojny zakończyć, więc musimy czekać. Może to zmierza w kierunku zmiany reżimu w Rosji, ale to coś, czego nie potrafimy teraz przewidzieć - dodał.

Prezydent Estonii zwracał uwagę, jak ważne jest wspieranie Ukrainy humanitarnie i militarnie. „Musimy wspierać Ukrainę tak jak się da” - oświadczył. To jest wojna Rosji przeciwko demokracji, przeciwko zachodniemu światu. To także nasza wojna - dodał.

Karis mówił, że Polska bardzo wspiera Ukrainę, ale - jak dodał - robi to też Estonia.

Otworzyliśmy nasze drzwi i serca. Tu także bardzo wielu wolontariuszy pracuje, żeby wspierać Ukrainę. Ale również wsparcie militarne jest istotne. To coś, o co prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski cały czas prosi. Zaczęliśmy dawać im Javeliny, pociski przeciwpancerne, zanim zaczęła się ta faza wojny. Łącznie jest to około jednej trzeciej naszego budżetu obronnego - powiedział prezydent Estonii.

Podkreślił też istotę wprowadzanych sankcji na Rosję. Oczywiście najskuteczniejsze sankcje byłyby, gdybyśmy przestali kupować ropę i gaz z Rosji. To najważniejsze sankcje. My w Estonii i inne państwa bałtyckie przestaliśmy korzystać z rosyjskiego gazu - przypomniał. „Rozmawiamy teraz o tak zwanym szóstym pakiecie sankcji. Za każdym razem, kolejne sankcje są coraz trudniejsze, bo dotykają one także tych państw, które je nakładają, ale musimy z tym żyć. Widzimy to także tutaj w Estonii: ceny idą w górę, inflacja rośnie. Ale to nic w porównaniu z wojną na Ukrainie i z tym, jak oni tam cierpią. Musimy więc kontynuować nakładanie sankcji” - zaznaczył Karis.

W kontekście pomocy prezydent Estonii wspomniał także swoje wizyty w Kijowie.

Niektórzy z prezydentów byli tam dwa razy zanim zaczęła się wojna. Trzy tygodnie temu pojechaliśmy tam razem (z prezydentami Polski, Łotwy i Litwy), żeby znowu odwiedzić prezydenta (Ukrainy) i żeby ujrzeć na własne oczy te wszystkie okropności, które można zobaczyć między innymi na przedmieściach Kijowa. Ten wyjazd miał na celu zobaczenie się z prezydentem Zełenskim, porozmawianie z nim, wsparcie go, wsparcie Ukraińców. Ale chodziło też o świadectwo tych zbrodni przeciwko ludzkości, przeciwko cywilom, kobietom i dzieciom. To był cel tej naszej ostatniej wizyty - dodał.

Karis pytany był także o możliwe dołączenie Finlandii i Szwecji do NATO. Jak zauważył, nie chodzi o rozszerzenie NATO. To nie jest rozszerzenie NATO, to Finlandia i Szwecja się przyłączają do NATO. To dwie kompletnie odmienne rzeczy. (…) Oczywiście Putin i Ławrow już powiedzieli, że podejmują środki, aby temu przeciwdziałać, ale nie sądzę, żeby zmieniło to cokolwiek w najbliższych miesiącach - zaznaczył Karis. Podkreślił też ważną rolę Sojuszu Północnoatlantyckiego. „Potrzebujemy stałej obecności jednostek NATO tutaj na wschodniej flance. Niezależnie od tego czy Finlandia i Szwecja wstąpią do NATO. To ważne” - wskazał.

Alar Karis zwrócił uwagę na wkład militarny jaki mogą wnieść do NATO oba kraje.

Zwłaszcza Finlandia jest całkiem dobrze wyposażona pod względem wojskowym. I była naszym dobrym partnerem, podobnie jak Polska, dobrym sojusznikiem w różnych manewrach wojskowych tutaj w Estonii, takich jak Wiosenna Burza i innych - podkreślił. Jak dodał, kraje bałtyckie niezależnie zwiększają środki na obronność. „Próbujemy zwiększyć nasz budżet wojskowy, już go zwiększyliśmy. Plan jest, żeby było to 2,5 procent na cele wojskowe w najbliższych latach. Litwa już podjęła tę decyzję, że będzie to 2,5 procent budżetu” - tłumaczył prezydent Estonii.

Mówił także o odbiorze wojny przez rosyjskojęzyczną część społeczeństwa Estonii. Niedawno odwiedziłem północno-wschodnią część Estonii, gdzie mieszkają głównie osoby rosyjskojęzyczne. Podobnie w Tallinnie odwiedziłem kilka szkół i rozmawiałem z ludźmi w Narwie. W Narwie jest około 90 procent rosyjskojęzycznych obywateli. Wytłumaczyłem im nasze stanowisko - poinformował prezydent. Dodał, że według badań 18 procent osób rosyjskojęzycznych, które naprawdę ufają rosyjskiej telewizji i temu, co mówi Putin. Reszta albo wciąż się waha, albo popiera Estonię i popiera Unię Europejską - zaznaczył.

Prezydent Estonii mówił, że kładzie nacisk na likwidację rosyjskiej propagandy. „Zamknęliśmy niektóre kanały medialne, które były kanałami propagandowymi i coraz więcej ludzi zaczyna oglądać estońską telewizję po rosyjsku. Mamy specjalne programy. Zwiększyliśmy także budżet tych programów, w tym nadawców prywatnych, więc sytuacja ulega zmianie. Oczywiście, jest to trudne do zrozumienia dla starszych ludzi, którzy trwają wciąż w tęsknocie za sowietami. Ale młodsze pokolenie… Oglądamy inne media i rozumiemy, co się dzieje na świecie. Zatem, sytuacja się zmienia. Może wolno, ale na pewno” - zaznaczył.

Alar Karis mówił też o skuteczności rosyjskiej propagandy. Trzeba powiedzieć uczciwie, że rosyjska propaganda jest dobra. Zwłaszcza ta skierowana do Rosjan w Rosji. Pracowali nad tym od dziesięcioleci. Jest więc ciężko. Trzeba być odpornym” - przyznał.

Według prezydenta Estonii pandemia koronawirusa od 2020 roku, a teraz zbrojna agresja Rosji przeciwko Ukrainie pokazały, że zachód potrzebuje jedności. Jego zdaniem brakuje jednak odpowiedniego lidera w Europie, także takiego, który mógłby przybliżać rację europejską Stanom Zjednoczonym.

Mamy od niedawna nowego kanclerza Niemiec. Podobnie z prezydentem Francji. Szukamy teraz w Europie lidera. Bo patrząc z amerykańskiej perspektywy, jeśli chcą zadzwonić do Europy, to do kogo zadzwonią? Potrzebujemy w Europie lidera. Zobaczymy, kto będzie liderem, bo musi być to ktoś z dużego państwa. Może to być też prezydent Polski. Zobaczymy - powiedział Alar Karis w Radiu Wnet.

Prezydent został też zapytany, co to znaczy być Estończykiem. „Co to znaczy być Estończykiem? Cóż, to ciężkie pytanie. Jestem Estończykiem, więc nie muszę być Estończykiem. Myślę, że główne zadanie to zachowywać nasz język, kulturę, być częścią Europy i świata” - odpowiedział Karis.

Czytaj też: Sky Princess, 330-metrowy wycieczkowiec, zawitał do Gdyni [wideo]

PAP/mt

Powiązane tematy

Komentarze