Ciemna strona semantyki "Wyborczej". KGHM nie zasolił, ale... zasolił
Zamiast rzetelnie zbadać temat śnięcia ryb w Odrze i spróbować ustalić, kto rzeczywiście odpowiada za zatrucie rzeki, „Gazeta Wyborcza” pisze na pierwszej stronie w tytule, że znalazła winnego zasolenia i jest nim państwowa spółka, aby następnie w treści artykułu wykazać, że spółka nie mogła spowodować zatrucia. Nieważne co jest w treści artykułu, liczy się tytuł, ponieważ dziś ludzie często czytają głównie tytuły, a ten wskazuje na winnego w KGHM. A że dopiero w tekście wyjaśnione jest, że to niemożliwe, to już widocznie nieważne. Liczy się tytuł, bo tytuł zostanie zapamiętany. Treść już niekoniecznie
Dyrektor ds. komunikacji KGHM Lidia Marcinkowska-Bartkowiak powiedziała w czwartek podczas konferencji prasowej: „w tym roku w lipcu i w sierpniu, od 1 lipca do 10 sierpnia mieliśmy wyjątkowo mały zrzut wody. W lipcu to było około 12 proc. tego co w lipcu zeszłego roku, w sierpniu było to również znacznie mniej niż maksimum, które mamy w pozwoleniu wodnoprawnym. My przestrzegamy wszystkich norm, a każdy zrzut codziennie jest badany i w miejscu zrzutu i 500 metrów w dół rzeki”.
Marcinkowska-Bartkowiak odniosła się w ten sposób do kontroli poselskiej Piotra Borysa z Koalicji Obywatelskiej, który stwierdził, że KGHM Głogów między 29 lipca a 10 sierpnia zrzucił do Odry ogromne ilości słonej wody z flotacji rud i kopalni, jak pisze „Gazeta Wyborcza” w piątek na pierwszej stronie w tekście KGHM zasolił Odrę. Dyrektor ds. komunikacji KGHM oceniła, że kontrola poselska posła Borysa okazała się bardzo oględna i pobieżna.
W dalszej części artykułu „Wyborcza” pisze o niskim stanie wody w Odrze, jej podwyższonej temperaturze, oraz że to „nagły wzrost zasolenia mógł spowodować katastrofę ekologiczną”, powołując się m.in. na opinię Axela Vogela, ministra środowiska Brandenburgii. Następnie w „Wyborczej” czytamy, że zrzut słonej wody z KGHM do Odry miał miejsce w okolicach Głogowa, podczas gdy śnięte ryby widziano na 170-kilometrowym odcinku powyżej Głogowa, m.in. w okolicach Oławy. Autorka gazety ma więc świadomość, że to nie zrzut wody z KGHM był przyczyną śnięcia ryb, ponieważ zanieczyszczenie nie mogło przemieścić się 100 km w górę rzeki.
A zatem to nie KGHM spowodował zasolenie rzeki prowadzące do katastrofy ekologicznej i śnięcia ryb w Odrze, rozpoczynającego się już na wysokości Oławy. Kto zatem zasolił Odrę? Jak uderza „Wyborcza” tytułem tekstu na pierwszej stronie piątkowego wydania, winnym jest jednak… KGHM. I gazeta stwierdza fakt, ponieważ wpuszczając zasoloną wodę do Odry KGHM ją oczywiście „zasolił”. Analogicznie, gdyby komuś wpadła do Odry solniczka, też by ją „zasolił”, a później nastąpiła katastrofa ekologiczna, i posłużenie się następstwem czasowym jest przecież uprawnione: najpierw „zasolenie”, później katastrofa.
Widać więc, że semantyka „Wyborczej” doskonale radzi sobie z zasadą niesprzeczności Arystotelesa, skoro KGHM nie zasolił Odry (i nie spowodował katastrofy ekologicznej i śnięcia ryb), ale jednocześnie Odrę zasolił. Proponowane więc przez „Wyborczą” rozwiązanie niestety nie znajduje przyczyny masowego śnięcia ryb w Odrze, ale na oślep stara się je przypisać, nawet w tytule, państwowej spółce, wpisując się w ten sposób, który to już raz, w działania propagandowe Platformy Obywatelskiej.
Nieważne co jest w treści artykułu, liczy się tytuł, ponieważ dziś ludzie często czytają głównie tytuły, a ten wskazuje na winnego w KGHM. A że dopiero w tekście wyjaśnione jest, że to niemożliwe, to już widocznie nieważne. Liczy się tytuł, bo tytuł zostanie zapamiętany. Treść już niekoniecznie.
Czytaj też: KGHM: Aktualny stan wody w Odrze nie wynika z działań spółki
Czytaj też: Biolog: Złote algi nieraz powodowały gwałtowne pomory ryb
Gazeta Wyborcza/PAP/mt