System kaucyjny na finiszu
Od kilku lat podczas Forum wGospodarce.pl redakcja ekonomiczna Grupy Medialnej Fratria prowadzi debaty między przedstawicielami biznesu a administracją rządową na temat wpływu unijnych regulacji klimatycznych na życie społeczno-gospodarcze kraju. W tym roku w połowie lutego odbyło się kolejne spotkane poświęcone temu zagadnieniu.
Dyskusja skoncentrowała się wokół dwóch kluczowych tematów związanych z implementacją unijnych dyrektyw w polskim systemie prawnym. Pierwszy dotyczył systemu kaucyjnego, a drugi – dyrektywy SUP (Single-Use Plastic), zwanej też dyrektywą plastikową, mającej zmniejszyć wpływ na środowisko jednorazowych produktów z tworzyw sztucznych.
Pierwszy projekt ustawy – o systemie kaucyjnym – wciąż jest opracowywany przez rząd. Ma on wprowadzać system kaucyjny na butelki z tworzyw sztucznych, puszki metalowe i wielorazowe butelki szklane.
Jacek Ozdoba, wiceminister w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, zakłada, że ustawa wprowadzająca system kaucyjny zostanie przyjęta w obecnej kadencji Sejmu. – Projekt jest w kancelarii premiera. Prace w resorcie zostały już zakończone. Teraz czas na KPRM – powiedział. Wcześniej musi zostać przyjęta ustawa implementująca dyrektywę SUP. – Obie ustawy działają w tandemie – dodał.
Bez dodatkowych kosztów
Przepisy projektu o systemie kaucyjnym nakładają na wprowadzających do obiegu butelki jednorazowe z tworzyw sztucznych o pojemności do 3 l, puszki metalowe do 1 l oraz butelki szklane wielokrotnego użytku do 1,5 l obowiązek rocznego poziomu selektywnego zbierania wynoszącego 77 proc. od 2025 r. oraz 90 proc. od 2029 r. System ma być powszechny, nie przewiduje obowiązku posiadania paragonu w celu odzyskania kaucji.
–Nie zakładamy, że będzie nim zarządzał jeden operator, choć być może w praktyce tak się stanie. Została odrzucona propozycja, by operatorem było państwo – mówił Jacek Ozdoba. – Niezwrócona kaucja będzie przeznaczona na tworzenie systemu, nie będzie podlegała podatkowi VAT.
Wiceminister zapewnił, że kluczowe w tworzeniu systemu jest uniknięcie jakichkolwiek kosztów dodatkowych, szczególnie dla konsumentów. Według niego oczekiwanie społeczne dotyczące wprowadzenia systemu kaucyjnego jest duże, bardzo wysoka jest też akceptacja polityczna (projekt chcą poprzeć praktycznie wszystkie ugrupowania obecne w Sejmie).
Najbardziej dyskusyjne punkty dotyczą zbiórki jednorazowych opakowań szklanych, opakowań po produktach mlecznych i wielkości sklepów włączonych do systemu (według projektu mają zostać nim objęte placówki o powierzchni ponad 200 m2). – W unijnym procesie legislacyjnym jest obecna tematyka jednorazówek szklanych, być może zaproponujemy jakieś rozwiązanie, ale w okresie późniejszym – tłumaczył Jacek Ozdoba.
Jeden czy wielu operatorów systemu kaucyjnego? – Wielu operatorów pozwoli efektywniej wprowadzić system – mówił Ryszard Machoj, członek zarządu Lidl Polska. Czy 10-letnia koncesja na prowadzenie takiej działalności zapewni stabilność systemu, czy wręcz odwrotnie? Ryszard Machoj uważa, że może być to okres zbyt krótki pod względem finansowania takiego przedsięwzięcia. Koszty inwestycji będą ogromne, wymagające zaciągnięcia kredytów. Zaproponował zastosowanie procedury podobnej do stosowanej przy udzielaniu koncesji na obsługę autostrad – ich czas obowiązywania to 20–25 lat z możliwością jej odebrania wcześniej przez regulatora. Ryszard Machoj przekonywał, by poszerzyć rejestr BDO (jest to integralna część systemu informacji o produktach i opakowaniach oraz o gospodarce odpadami), by stał się on wspólną bazą danych dla wprowadzających opakowania na rynek. – Jeden system informatyczny, wielu operatorów. W projekcie nie jest sprecyzowane, kto powinien stworzyć ten system informacyjny. W Polsce jest ponad 25 tys. wprowadzających, i każdy z nich powinien mieć możliwość zamieszczenia informacji o swoim produkcie. Wspólny system jest też ważny z punktu widzenia kaucji. Nasze doświadczenia w innych krajach pokazują, że Lidl zbiera 120–140 proc. wprowadzonych przez siebie opakowań. Dobrze zorganizowana zbiórka generuje ekstrakoszty w systemie kaucyjnym – sklep wypłaca dodatkową kaucję za opakowania, za które nie otrzymał dofinansowania od operatorów systemu. Centralna baza danych i rozliczeń bardzo szybko przekazałaby informację, ile opakowań jest w obiegu i jaki jest przepływ gotówki – przekonywał Ryszard Machoj.
Tematem wywołującym żywą dyskusję jest miejsce opakowań produktów mlecznych w systemie kaucyjnym. Mają się w nim znaleźć czy nie? Czy ich włączenie do systemu może przynieść więcej strat niż pożytku?
Ryszard Machoj uważa, że na razie lepiej tego typu opakowania pozostawić poza systemem, gdyż ich włączenie może pogorszyć stan higieniczny punktów odbioru, znacznie zwiększyć koszty recyklingu, zabrudzić czyste opakowania i zmniejszyć ich wartość. Dodatkowo projektowane rozporządzenie unijne, które ma docelowo zastąpić dyrektywę unijną, wprost wyklucza opakowania po produktach mlecznych z systemu kaucyjnego.
System drogi, ale prosty
–Jedyne opakowanie, które nie będzie miało swojego reprezentanta w systemie kaucyjnym, to frakcja wielomateriałowa, którą jest m.in. karton do płynnej żywności [składa się średnio z 70 proc. tektury, cieńszej od ludzkiego włosa warstwy aluminium, stanowiącej ok. 5 proc. masy opakowania, oraz z ok. 20 proc. polietylenu – przyp. red.]. Jest to niemal połowa opakowań wielomateriałowych – mówił Łukasz Sosnowski, prezes Fundacji ProKarton. – Kartony do płynnej żywności są opakowaniem, które można poddać recyklingowi. W Polsce funkcjonują trzy zakłady, w których poddaje się je recyklingowi, a czwarta, bardzo duża inwestycja, zacznie działać w tym roku. Dzięki niej nasze moce recyklingowe przekroczą potrzeby polskiego rynku. Mamy szansę stać się centrum recyklingu kartonów do płynnej żywności dla tej części Europy – dodał.
Jego zdaniem niezrozumiała jest decyzja o niewłączeniu kartonów do systemu kaucyjnego, mimo że wprowadza się do niego opakowania na te same lub bardzo podobne produkty. – Po pierwsze, jest to kwestia nierównego traktowania, a po drugie, nie będziemy mieć jako frakcja wielomateriałowa ustawowych szans na osiągnięcie tych samych poziomów zbiórki opakowań. A ilość zebranych opakowań wprost przekłada się na osiąganie poziomów recyklingu. Wszystkie opakowania na te same produkty, w tym przypadku na napoje, powinny mieć te same szanse – mówił Łukasz Sosnowski. Przypomniał, że w unijnej propozycji rozporządzenia, zapowiadającej wprowadzenie obowiązkowego systemu kaucyjnego we wszystkich państwach członkowskich, jest zapis, według którego to do państw należy decyzja, czy systemy krajowe będą obejmowały również zbieranie jednorazowych opakowań szklanych, opakowań wielorazowych i kartonów do płynnej żywności. – Rozumiem to w ten sposób, że jeżeli państwo członkowskie widzi, że trudno jest osiągnąć bardzo wysoki poziom zbiórki (a taki zapis zawiera projekt o systemie kaucyjnym), dochodzący nawet do 90 proc. w przypadku opakowań na napoje, powinno przeanalizować i wprowadzić system kaucyjny w większym stopniu. A w taki sposób można z powodzeniem zbierać opakowania zbudowane z odmiennych surowców i przeznaczone na zróżnicowane produkty – mówił Łukasz Sosnowski.
–Jesteśmy za tym, by operatorów zarządzających systemem kaucyjnym było kilku. Taki model spowoduje powstanie zdrowej konkurencji na rynku. Poza tym takie rozwiązanie będzie korzystne zarówno dla wprowadzających napoje w opakowaniach na rynek, jak i innych uczestników rynku zainteresowanych udziałem w tworzeniu systemu kaucyjnego, bo będą mieli możliwość wyboru najbardziej optymalnego wariantu. System będzie skomplikowany i kosztowny dla organizatorów, więc operatorami będą starały się zostać podmioty, które mają już doświadczenie w tym obszarze i posiadają spore zaplecze finansowe. Jednocześnie, by był skuteczny, musi być prosty i dostępny dla konsumentów. I te warunki są spełnione, bo system ma być bezparagonowy i z dużą liczbą punktów zwrotu opakowań – podkreślała Anna Szymańska, członek zarządu Eko-Punkt Organizacji Odzysku Opakowań. Według niej warto zastanowić się nad zróżnicowaniem powierzchni sklepów zobligowanych do przyjmowania opakowań w zależności od wielkości miejscowości. Taka koncepcja jest realizowana np. w Szwecji.
Jaka powinna być wysokość kaucji? – Taka, by zmobilizować konsumentów, czyli nie może być za niska – powiedziała Anna Szymańska. Według niej zbiórka opakowań szklanych jednorazowego użytku jest dużym wyzwaniem dla sklepów, tworzy poważne problemy logistyczne, więc z jej wprowadzaniem lepiej byłoby poczekać, gdy system kaucyjny będzie już sprawnie funkcjonował.
–Akty wykonawcze do ustawy kaucyjnej są bardzo ważne z punktu widzenia uczestników systemu. Elementem oznaczenia butelki jest wysokość kaucji, którą określi rozporządzenie. Dopóki nie poznamy wysokości kaucji, producent nie będzie w stanie wyprodukować etykiety. Wysokość kaucji jest też częścią modelu biznesowego każdego podmiotu, który będzie organizował system kaucyjny. Niezwrócone kwoty kaucji zostaną przecież w systemie jako źródło jego finansowania. Bardzo istotne jest pilne zaimplementowanie ram prawnych jeszcze w tym półroczu – mówiła Anna Sapota, wiceprezes Tomry ds. public affairs dla Europy Północno-Wschodniej. Podkreśliła, że dane zgromadzone w systemie informacyjnym – przy założeniu, że operatorów będzie wielu – mają kluczowe znaczenie z dwóch powodów: pierwszy to przejrzystość systemu (dają wiedzę, ile opakowań zostało wprowadzonych i ile zostało zebranych), drugi to możliwość zrealizowania rozliczeń między uczestnikami systemu. Np. w Niemczech, mimo że działa tam wielu operatorów, istnieje jeden organ, który zbiera informacje o wprowadzonych produktach, certyfikuje technologie, dba o to, by wszyscy działali na tych samych zasadach, informuje, ile opakowań zostało wprowadzonych na rynek, ile zostało zebranych, jakie koszty zostały poniesione i przez kogo.
Anna Sapota zwróciła uwagę, że problem z opakowaniami po mleku polega m.in. na tym, że brakuje doświadczeń w ich zbieraniu. – Takich opakowań nie ma w systemie kaucyjnym poza Chorwacją, która jest wyjątkowym rynkiem z dominującą zbiórką manualną. Sami Chorwaci przyznają, że ich doświadczenia są pod tym względem niewielkie. Niemcy mają włączyć opakowania po mleku do swojego systemu w 2024 r. – mówiła.
O co chodzi Brukseli?
Projekt ustawy wdrażający dyrektywę SUP trafił już do Sejmu, toczą się nad nim intensywne prace. Przepisy zakładają osiągnięcie ambitnego i trwałego zmniejszenia stosowania wielu jednorazowych produktów wykonanych z tworzyw sztucznych. – Jest to projekt też o tyle ważny, że wiąże się z podatkiem od plastiku, czyli składką członkowską na niepoddane pod recykling opakowania z plastiku. Już ponad miliard euro z tego tytułu wpłaciliśmy do budżetu unijnego – mówił Jacek Ozdoba.
– Wszystkim nam zależy na tym, by plastików, w tym filtrów papierosowych zawierających tworzywa sztuczne, było jak najmniej wokół nas – mówił Maciej Babczyński, kierownik ds. korporacyjnych w BAT Polska. – By tak się stało, jest także wymagana zmiana niepożądanych zachowań konsumenckich. Finansowane przez przedsiębiorców kampanie edukacyjne w niedalekiej perspektywie te zachowania – w sensie pozytywnym – będą kształtować. Niepokoi nas, że w ustawie implementującej dyrektywę SUP brakuje mechanizmu, który wiązałby koszty, które muszą ponieść przedsiębiorcy, z liczbą niedopałków z filtrami zawierającymi tworzywa sztuczne znajdującymi się w przestrzeni publicznej. Nawet gdyby udało się zrealizować założenia dyrektywy i niedopałków pojawiłoby się niewiele, przedsiębiorcy i tak będą zobowiązani, by ponosić takie same koszty, jakby poziom ich sprzątania wynosił zero. Jednym słowem, mają płacić za 100 proc. filtrów wprowadzonych do obrotu, a nie za to, ile z nich znalazło się poza systemem zbierania odpadów, na trawnikach czy na ulicach. Koszty, czyli opłata edukacyjna i opłata za sprzątanie, są nieproporcjonalnie wysokie. W podziale na cztery firmy, stanowiące 100 proc. rynku, jest to od 25 do prawie 70 mln zł rocznie. Druga niepokojąca sprawa: te koszty mogą być kształtowane niemal z tygodnia na tydzień, na drodze rozporządzenia, a przedsiębiorcy najwyżej cenią sobie stabilność i przewidywalność prawa. Problem plastiku w naszym otoczeniu jest znacznie większy, ale to firmy branży tytoniowej poniosą największe koszty implementacji dyrektywy SUP.
–Jako branża tytoniowa popieramy cele i założenia dyrektywy SUP, mamy jednak jeszcze pewne zastrzeżenia do polskiej propozycji transpozycji przepisów. Komisja Europejska wskazuje, że do przestrzeni publicznej trafia ok. 29 proc. wolumenu niedopałków papierosów – mówił Adrian Jabłoński, dyrektor ds. korporacyjnych i komunikacji w JTI Polska. – Tymczasem polski projekt ustawy przewiduje pobieranie opłaty od 100 proc. wolumenu wprowadzanego do obrotu. Uważamy, że taka propozycja w sposób nieproporcjonalny obciąża branżę tytoniową, w związku z czym przedstawiliśmy alternatywne rozwiązania, które – mamy nadzieję – zostaną jeszcze rozważone przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska – powiedział Adrian Jabłoński.
Według niego branża już teraz jest znacząco obciążona wysokimi daninami. – 80 proc. ceny paczki papierosów stanowią podatki. Branża tytoniowa jest ważną gałęzią polskiej gospodarki, jesteśmy największym w Europie producentem wyrobów tytoniowych, zapewniamy ogromne wpływy do budżetu państwa, sięgające ok. 25 mld zł rocznie – mówił.
–Jesteśmy zaangażowani w ochronę środowiska naturalnego tak dalece, jak tylko się da. Nie będąc gołosłownym: Philip Morris to jedyna globalna firma tytoniowa i zaledwie jedna z 12 firm na świecie, która po audycie renomowanej organizacji CDP uzyskała ocenę AAA za działania na rzecz klimatu, ochrony lasów i gospodarki wodnej. Nasza fabryka w Krakowie ma certyfikat zrównoważonej gospodarki wodnej Alliance for Water Stewardship. Patrząc na nasze dotychczasowe doświadczenia, mamy poważne wątpliwości, czy propozycje płynące z Brukseli rzeczywiście przełożą się pozytywnie na środowisko, czy raczej będą tworzyły dodatkowe bariery dla legalnie działającej branży – mówił Adam Siekierski, head of public affairs w Philip Morris Polska. – Mam na myśli wiele utrudnień wprowadzonych w ostatnich latach. Zaczynając od systemu śledzenia wyrobów tytoniowych Track & Trace, który kosztował nas globalnie miliardy euro – a przecież żadna nielegalna fabryka tego systemu nie wdrożyła – przez wymóg drukowania na paczkach informacji o zawartości substancji smolistych, co miało ograniczyć sprzedaż papierosów, a z czego ostatecznie Komisja Europejska się wycofała, przyznając nieskuteczność takiego ruchu, a na zakazie sprzedaży papierosów mentolowych kończąc, który miał ograniczyć ogólną konsumpcję papierosów, co się w Polsce nie wydarzyło i co potwierdzają ostatnie dane o wielkości sprzedaży papierosów za 2022 r., która wzrosła o blisko 10 proc. rok do roku. W tym roku w państwach UE ma zostać wprowadzony zakaz sprzedaży wyrobów nowatorskich o aromatach charakterystycznych. Jesteśmy co chwila obciążani kolejnymi rygorami ze strony Brukseli, ponosząc ich koszty, a efektów na razie brakuje. Regulacje powinny być wprowadzane zdroworozsądkowo, z jasno określonymi celami, np. środowiskowymi. Kolejne zakazy nie są rozsądną drogą – podkreślał Adam Siekierski.
Panele jak azbest?
– W tej chwili trzy projekty są kluczowe z punktu widzenia departamentu gospodarki odpadowej. Wszystkie zostały przekazane do KPRM: implementacja dyrektywy SUP, system kaucyjny i ustawa o wielkoobszarowych terenach zdegradowanych – mówił Jacek Ozdoba. Według niego przepisy o rozszerzonej odpowiedzialności producenta już funkcjonują (ROP to jeden z kluczowych elementów gospodarki obiegu zamkniętego). Dyskusja nad nimi cały czas się toczy i dotyczy tego, czy nie trzeba ich zmienić zgodnie z oczekiwaniami unijnymi. Jacek Ozdoba uważa ten temat za zrealizowany, ROP działa, ewentualne zmiany nie będą procedowane w tej kadencji Sejmu. Poinformował, że prace nad ROP jednak trwają, zostały objęte tarczą antykorupcyjną ze względu na specyfikę tej problematyki, ale w sytuacji wysokiej inflacji aż tak radykalne modyfikacje w systemie gospodarki odpadowej, które proponuje Komisja Europejska, byłyby trudne do przeprowadzenia.
Wiceminister Ozdoba zapowiedział rozpoczęcie publicznej debaty na temat zagospodarowania zużytego sprzętu elektronicznego. Co się stanie z panelami fotowoltaicznymi, pompami ciepła, z samochodami elektrycznymi, gdy stracą swoje walory użytkowe i będą musiały być utylizowane? – Nie chciałbym, by stało się to problemem, z którym zostaną przyszłe pokolenia, tak jak azbest. Przygotuję pewną propozycję już na przyszłą kadencję – zapowiadał.
(sk)
Debatę prowadzili: Maciej Wośko, redaktor naczelny „Gazety Bankowej”, Stanisław Koczot, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Bankowej”.
Czytaj też: Niebawem Regionalny Kongres Polska Wielki Projekt