Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com

Czy Niemcy zablokują polski atom?

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 15 marca 2023, 15:01

  • Powiększ tekst

Władze wschodnioniemieckiego landu są przeciwne budowie elektrowni atomowej nad Bałtykiem – w rejonie Choczewa. Powód to obawy o stan morskiej „flory i fauny” oraz o bezpieczeństwo – w przypadku „ataków terrorystycznych”. I liczą, że rząd w Berlinie zatrzyma projekt

O tym, ze budowa pierwszej polskiej elektrowni atomowej nad Bałtykiem powinna być zablokowana mówił kilka dni temu w  rozmowie z NDR minister środowiska  Meklemburgii-Pomorza Przedniego Till Backhaus, związany z SPD. Jego zdaniem „ tej technologii nie da się kontrolować”, a poza tym elektrownia wykorzystując wodę morską do chłodzenia reaktora spowoduje, że „ucierpi na tym flora i fauna Bałtyku”. Minister stawiał także pytania o procedury związane z bezpieczeństwem elektrowni w przypadku ataków terrorystycznych.

Przy okazji Till Backhaus przypomniał tradycyjne oskarżenie wysuwane wobec Polski, czyli że „jest jednym z największych „podmiotów zanieczyszczających powietrze w UE”. I wezwał rząd w Berlinie do działania, mówiąc, że  „federalny minister spraw zagranicznych i minister środowiska są odpowiedzialni (…) za zapobiegnięcie temu projektowi”.

Pierwsza elektrownia atomowa w rejonie Choczewa ma zacząć działalność już za 10 lat, a cały projekt zakończy się w 2037 r. W lutym spółka Polskie Elektrownie Jądrowe i amerykański Westinghouse zawarły tzw. kontrakt pomostowy w sprawie budowy elektrowni jądrowej w naszym kraju. Obie firmy mają wkrótce rozpocząć pierwsze prace przedprojektowe i będą mogły wstępne oszacować wartość inwestycji.

Oprócz samych przygotowań technicznych szczególnie ważne będzie – jak przyznał w niedawnym wywiadzie dla „wgospodarce.pl” prof. Andrzej Strupczewski z Narodowego Centrum Badań Jądrowych – „szybkie przygotowanie dokumentów w zakresie bezpieczeństwa reaktora i jego wpływu na sąsiadów”. - Jeśli pozostawimy możliwości i procedury umożliwiające zakłócenie prac przygotowawczych, to na pewno zostaną wykorzystane przez różne osoby i organizacje - mówił. - Chcę być dobrze zrozumiany - nie chodzi o jakiekolwiek naginanie prawa ale o to, by nie można było wymyślać sztucznie powodów, które spowodują opóźnienia.

Prof. Strupczewski przypomniał, że „Polska uzgadniała z krajami sąsiednimi Program Energetyki Jądrowej i wszelkie wątpliwości wyjaśniała. - Wówczas zdarzały się sytuacje, gdy zgłaszały je osoby podające się za reprezentantów społeczności lokalnych, a w rzeczywistości byli to działacze Greenpeace – dodał ekspert NCBJ.

Jego zdaniem „ewentualne wątpliwości na pewno uda się wyjaśnić, a  podstaw do protestów nie ma”. - Elektrownia budowana w Polsce na pewno nie będzie miała negatywnego wpływu na kraje sąsiednie i nie będzie stanowić zagrożenia – dodał Andrzej Strupczewski.

Agnieszka Łakoma

(na podst. DW)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych