Premier: głos Polski nigdy nie był tak słuchany jak teraz
Przyszło nam służyć Polsce w bardzo niespokojnym czasie, znaleźliśmy się w oku cyklonu - mówił premier Mateusz Morawiecki podczas poniedziałkowej Narady Ambasadorów
Podkreślał jednocześnie, że głos Polski i państw Europy Środkowo-Wschodniej nigdy nie był tak słuchany jak teraz.
Szef rządu podczas wystąpienia zwracał uwagę, że „przyszło nam służyć Polsce w czasie bardzo niespokojnym”. „To czasy najbardziej turbulentne od przynajmniej 1989 roku, jeśli nie jeszcze w głębszej perspektywie” - mówił. W tym kontekście zwrócił uwagę na pandemię koronawirusa, a także „geopolityczne wstrząsy” związane z Białorusią, problemami energetycznymi i napaścią Rosji na Ukrainę.
Wojna na Ukrainie pokazała też Europie, że marzenia o końcu historii, o nieuchronnym zwycięstwie liberalnej demokracji wszędzie na świecie są dalece przedwczesne, a może w ogóle nietrafione z różnych względów - zaznaczył.
Znaleźliśmy się w tym oku cyklony, w środku tych wielkich zawirowań właśnie teraz, w momencie kiedy mamy do czynienia z bardzo gwałtownie zmieniającą się sytuacją wokół nas - ocenił.
Premier zwrócił uwagę, że głos Polski i państw Europy Środkowo-Wschodniej nigdy nie był tak słuchany jak teraz.
Przyczyniło się do tego to, że nasz wcześniejszych głos i to wszystko z czym staraliśmy się przebić na arenie międzynarodowej było trochę głosem wołającego na puszczy. (…) Przestrzegaliśmy, mówiliśmy, pokazywaliśmy alternatywne scenariusze - grochem o ścianę - mówił.
Jednak ta okrutna napaść Rosji na Ukrainę i wszystko co się z nią wiązało, na czele z przebudową całego systemu energetycznego, gazowego i zmianą wielu priorytetów właściwie we wszystkich krajach Europy Zachodniej, przebudowało percepcję tej naszej narracji, prawie o 180 stopni. Zmieniło ją diametralnie do tego stopnia, że dzisiaj możemy prosto w oczy naszym potężnym, sympatycznym, serdecznym przyjaciołom i partnerom z zachodniej Europy mówić: no i widzicie, kto miał racje - dodał premier.
Czytaj też: Premier o morderstwie Anastazji: zwrócimy się do Grecji o wydanie podejrzanego
PAP/KG