Miliardy euro na chińskie panele
Stawiając na fotowoltaikę, Unia Europejska zwiększa uzależnienie od importu z Chin. Tylko w ubiegłym roku kosztował ponad 18 miliardów euro.
Tak wynika z danych, opublikowanych przez norweski instytut Rystad Energy, który ocenił, że Chiny zdominowały unijny import paneli słonecznych, pokrywając 90 proc. potrzeb w tym zakresie. Pozostałe dostawy pochodziły z USA, Japonii, Malezji i Tajwanu. Największy wzrost zamówień z Chin nastąpił tuz przed pandemią, kiedy to ich udział w imporcie niemal podwoił się i wynosił 70 proc. w 2019 r., podczas gdy w 2018 roku – 37 proc. W zeszłym roku – według danych Rystad Energy - Europa kupiła znacznie więcej paneli, niż potrzebowała. I te - obecnie zalegające magazynach mają wartość około 7 mld euro. To odpowiada 40 GW mocy, a w tym roku zapasy chińskich paneli mogą jeszcze znacząco wzrosnąć do 100 GW, gdyż import trwa w najlepsze.
Stąd ostrzeżenia ekspertów Rystad Energy o rosnącym uzależnieniu od dostaw z Państwa Środka. Bo choć firmy europejskie mają plany zwiększenia produkcji paneli – realizując tym samym unijną politykę dekarbonizacji i ochrony klimatu - to jednak nie mają odpowiednich możliwości wytwarzania niektórych materiałów i surowców (jak choćby polikrzem czy płytki krzemowe).
Cytowany przez portal Quartz, Marius Mordal Bakke z Rystad Energy uważa, że „Europa jest daleka od zapewnienia niezależnego łańcucha dostaw energii słonecznej”.
Tymczasem według przygotowanego przez Komisję Europejską w maju ubiegłego roku programu REPower EU, mającego na celu szybkie odejście od importu paliw kopalnych (zwłaszcza rosyjskich), państwa unijne muszą w szybkim tempie m.in. zwiększyć produkcję energii słonecznej. Obowiązek instalacji paneli słonecznych na wszystkich nowych budynkach publicznych i komercyjnych ma wejść w życie już w 2026 roku (ponad 250 m kw.) a dla starszych tego typu budynków od 2027 r. Właściciele nowych domów będą mieć taki obowiązek od 2029 roku.
Agnieszka Łakoma
(na podst. qz.com)