Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Głos na poniedziałek, czyli subiektywne podsumowanie tygodnia

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 29 kwietnia 2013, 10:09

    Aktualizacja: 29 kwietnia 2013, 16:38

  • 9
  • Powiększ tekst

Koniec weekendu jak zwykle nas zaskoczył, ale może i dobrze, bo i pogoda nie taka, jakbyśmy sobie tego życzyli i czeka nas dłuższy, lepszy weekend majowy. Jak to zwykle z tym tzw. długim weekendem bywa wszyscy sobie go przedłużają. Co skromniejsi do 10 dni, a jak ktoś z rozmachem, to i miesiąc z tego wyjdzie. Dla tych, co jeszcze majówki nie zaczęli jest subiektywne podsumowanie weekendu, w którym trochę o Dreamlinerach, trochę o ekonomistach z Gościa Niedzielnego, trochę o turystyce... czyli leciutko, żeby ten ciepły poniedziałek nam się miło zaczął.

Ludzie listy piszą

International Banking Federation wystosowała list do irlandzkiego ministra finansów w sprawie (jak nietrudno się domyślić) podatku od transakcji pieniężnych. W swoim liście dyrektor zarządzający Sally J Scott tłumaczy jak komu dobremu, że ten podatek doprowadzi do stagnacji na rynku finansowym. Ludzie przestaną lub ograniczą kupno akcji oraz innych instrumentów finansowych, ponieważ będzie to zwyczajnie droższe. Nowy podatek, wbrew temu, co wydaje się eurokratom, będzie miał wpływ na decyzje o zakupie. Ostrzega także, że państwa, które borykają się z problemem sprzedaży swojego długu będą miały z tym jeszcze większy problem. Według IBF podatek nie przyniesie zaplanowanych zysków (nic dziwnego, wszak te zyski zostały zaplanowane przez ludzi, którzy na każdy temat mają blade pojęcie) i będzie przeciw skuteczny- zamiast łatać dziury w budżecie stłamsi gospodarkę, czyli de facto uszczupli finanse publiczne. No niby udało się coś mądrego napisać, jednak pani dyrektor IBF nie może być wiarygodną osobą, ponieważ jest w zasadzie główną zainteresowaną. Nie jest tajemnicą, że podatek najbardziej uderzy w banki, których usługi będą dodatkowo opodatkowane. Ludzie nie przestaną robić operacji finansowych, jednak ograniczą korzystanie z pośrednictwa banku i przejdą z pieniędzmi do „szarej” strefy. Dlatego banki i organizacje zrzeszające tego typu instytucje z założenia będą przeciwne podatkowi. No dobrze, ale skoro wiadomym jest to, że ludzie uciekną z pieniędzmi do nieewidencjonowanej strefy, to oczywistym jest też, że chyba trochę przeliczyliście się z szacunkowym zyskiem. I jak się tu obronić i jednocześnie nie wkopać?

Dreamlinery

American dream, Ethopian dreamliner. Po 3 miesiącach zakazu latania, ze względu na przegrzewajaca się baterię wystartował pierwszy Dreamliner Ethiopian Airlines ze stolicy Etiopii Addis Abeba. Poleciał do Nairobii, a pasażerowie nie odczuwali strachu- mówili, że wierzą, iż wszystkie usterki zostały skorygowane. Japońska linia lotnicza ANA po niezliczalnej ilości testowych lotów też uznała, że Dreamlinery są chyba bezpieczne. Niemcy denerwują się, że pierwszy lot tym statkiem powietrznym odbył się w jakiejś dzikiej, trzecioligowej Etiopii. Feministki natychmiast wkroczyły ze swoim ulubionym słowem „rasizm” oraz „seksizm” (chyba chodzi o to, że Etiopia jest kobietą). Tylko w LOCIE stypa, ponieważ na uziemieniu Dreamlinerów zyskali- nie dość, że nie musieli dopłacać do swoich nic niewartych usług to jeszcze dostaną odszkodowanie od Boeinga za przestoje. Chyba, że nie dostaną. Zawsze może być tak, że ktoś w zarządzie Boeinga włada językiem polskim, odpali Internet i dowie się, że tak naprawdę to LOTowi nie ubyło w okresie nielotów statków powietrznych. Żeby tylko nie kazali sobie od tej oszczędności procentu odpalić...

Wakacjowicze

Nie wszystko w Hiszpanii leży i kwiczy. W pierwszym kwartale 2013 odnotowali boom turystyki. Otóż, w całej Hiszpanii przychód z turystki był o prawie 9% wyższy niż w tym samym okresie rok temu, a Katalonia pobiła rekord, ponieważ zyski w tamtym rejonie są o 14,5% wyższe niż w 2012. Najwięcej kasy zostawiają u nich Niemcy, Skandynawowie i wielcy Brytyjczycy. Jak widać liczby nie kłamią- narody najmniej dotknięte kryzysem (albo w ogóle) mają najgrubszy portfel. Hiszpańscy bezrobotni, ponieważ ten kraj składa się chyba tylko z bezrobotnych, już zacierają ręce- może będzie większa pula szkoleń zawodowych, które w swej większości są tak naprawdę biurem matrymonialnym. W Berlinie natomiast radni, a raczej odpowiednicy naszych radnych wpadli na dobry pomysł i już ostrzą zęby na przez nich zaplanowane 25 milionów. Uznali, że Berlin to bardzo popularna ostatnio destynacja i dlatego, wzorem innych, popularnych miast np. Barcelony chcą wprowadzić podatek miejski dla turystów. Taka danina funkcjonuje już w innych miastach Niemiec np. w Dortmund. Miałby wynosić on 5% ceny noclegu i oczywiście odprowadzany przez hotele, hostele, kwatery itp. Dlatego najsilniejszą grupą protestujących są low-budgetowe „noclegownie”, które często nie mogą sobie pozwolić na podwyższenie cen, bo stracą klientów, a obniżka o podatek doprowadzi do nieopłacalności całego interesu. Nie ma co się spierać, taki podatek wszędzie funkcjonuje i na nic jęki tanich hotelarzy, do ludu ten argument przemawia i projekt przejdzie. Ja obawiam się tylko, że wpływy z podatku pomagał im liczyć Hollande albo eurokraci...

Dywagacje w Gościu Niedzielnym

Być może wszystkim wydawało się, że Gość Niedzielny to czasopismo „parafialne” zajmujące się tematyką wyższą, duchową, nie mającą nic wspólnego z finansami, gospodarką, obrotem pieniądza. No i tutaj może nastąpić zaskoczenie, ponieważ na łamach tego portalu odbywają się ciekawe dyskusje o właśnie takiej tematyce. Wszystko oczywiście pod podszewką spraw boskich, ale jest konkret. Otóż wszystko zaczęło się, kiedy posłowie Ruchu Palikota (tuż po silnym urazie mózgu) złożyli interpelacje, w której to uznali, że na lekcjach religii propaguje się lenistwo i pijaństwo za pomocą historii Jezusa, który rozmnażał chleb i zamieniał wodę w wino. Uznali, że ludzie później rozmnażają chleb i zamieniają wodę w wino (chodzą też po wodzie i walczą ze smokami, ale tylko po wizycie w sklepach „dla kolekcjonerów”, które przecież już nie istnieją), oczywiście nie odprowadzając od tego podatku, a przecież bogactwo z podatku się bierze! Myślałam, że to koniec absurdu, kilkoro lekarzy specjalistów zaoferuje posłom swoje usługi i przejdziemy do poważnych spraw. Jednak Wojciech Teister, na łamach gosc.pl podjął dyskusję z Ruchem P. Argumenty miał równie absurdalne, co posłowie tego dowcipnego ugrupowania. Uznał bowiem, że gdyby nie wiara, nie byłoby komunii, a przecież dzięki komuniom ludzie kupują prezenty i pompują w gospodarkę rocznie 3 miliardy złotych. A gdyby nie komunia to te pieniądze... no właśnie chyba wg. pana Wojciecha by zniknęły. Konkluzja pana redaktora jest taka, że Ruch Palikota namawiając do apostazji, tak naprawdę namawia do zabicia polskiej gospodarki. Kłótnia na argumenty oderwane od matematyki, logiki, zdrowego rozsądku i związków przyczynowo-skutkowych została podsumowana przez Olgierda Sroczyńskiego. Nie wytykał jednak punkt po punkcie ogólnej bezmyślności stronom konfliktu- wykorzystał to lepiej. Napisał bardzo dobry tekst „Błąd Keynesa” traktujący o rzeczywistych powodach wzrostu gospodarczego, wytykając błędy w myśleniu osób, które twierdzą, że rozbuchana konsumpcja prowadzi do dobrobytu. Polecam http://gosc.pl/doc/1535446.Blad-Keynesa .

 

Powiązane tematy

Komentarze