Prezydent w sprawie OFE jak Piłat
Prezydent Komorowski w sprawie OFE zachował się jak Piłat. Postanowił „umyć ręce” i mimo stwierdzonych przez siebie wątpliwości natury konstytucyjnej związanych z ustawą z 6 grudnia 2013 r. podpisał ją … i skierował do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej. W ten sposób już po raz trzeci, mimo pełnienia roli strażnika Konstytucji, podpisał ustawę, co do której miał wątpliwości natury konstytucyjnej.
Po raz pierwszy uczynił to przy okazji tzw. „waloryzacji” kwotowej emerytur w 2012 r. , po raz drugi przy okazji nowelizacji ustawy o skok z 2013 r. pozwalającej w praktyce KNF wywłaszczać poza realną kontrolą sądową członków kas, a po raz trzeci właśnie przy okazji ustawy z 6 grudnia 2013 r. W ten sposób Prezydent po raz kolejny „abdykował” ze swojej konstytucyjnej roli i stał się jedynie „notariuszem” obozu, z którego się wywodzi. Podpisanie ustawy i zapowiedź jej zaskarżenia w trybie kontroli następczej powoduje bowiem, że ustawa wejdzie w życie i członkowie OFE zostaną wywłaszczenie z 51,5% ich jednostek rozrachunkowych, a OFE z 51,5% ich aktywów. Aktywa OFE wchodzą bowiem w skład mienia tych funduszy, a jednostki rozrachunkowe zapisane na indywidualnych rachunkach członków OFE – w skład ich mienia. W zamian za tę część swojego mienia członkowie otrzymają jedynie zapisy na tzw. subkoncie w ZUS, które już charakteru praw majątkowych nie mają, a w świetle orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego zapadłego na tle wspomnianego wcześniej wniosku Prezydenta RP dotyczącego tzw. „waloryzacji” kwotowej emerytur w 2012 r. prawa przez nich nabyte w związku z tą operacją mogą paść ofiarą możliwości finansowych budżetu Państwa. Jednocześnie wskutek wejścia w życie ustawy OFE będą musiały inwestować przynajmniej 75% swoich aktywów w akcje i instrumenty zamienne na akcje stając się wehikułami inwestycyjnymi wysokiego ryzyka, które dodatkowo mogą mieć ryzyko z zapewnieniem sobie wystarczającej płynności bez generowania dodatkowych strat dla członków.
Jeżeli Trybunał Konstytucyjny uznałby, że podpisana przez Prezydenta ustawa zawiera rozwiązania niezgodne z Konstytucją mogłoby to rodzić trudne dziś do oszacowania roszczenia odszkodowawcze w stosunku do Skarbu Państwa. W tym kontekście argumenty podnoszone przez Prezydenta RP o tym, że musiał ustawę podpisać, ze względu na jej uwzględnienie z budżecie na 2014 r. są o tyle niezrozumiałe, że budżet ten nie przewiduje żadnej rezerwy na ewentualne roszczenia odszkodowawcze na wypadek ewentualnego stwierdzenia przez Trybunał Konstytucyjny niezgodności z Konstytucją przyjętych przez parlament (w sposób całkowicie sprzeczny z dobrym obyczajem politycznym, bo uniemożliwiający w praktyce wpływ sejmu i senatu na kształt ustawy – ustawę przyjęto na jednym posiedzeniu sejmu, przy czym – by uniknąć analizy poprawek zgłoszonych przez opozycję koalicja rządząca zgłosiła rządowe przedłożenie jako swoją poprawkę!, a senat dzięki koalicji rządowej przyjął tę kontrowersyjną ustawę nawet bez próby jej poprawienia) i podpisanych przez Prezydenta.
Skutki zaniechania Prezydenta odczują członkowie OFE, bo z ich rachunków w OFE zniknie 51,5% jednostek rozrachunkowych, a pozostałe w OFE środki będą inwestowane w sposób wysoce ryzykowny i to bez gwarancji minimalnej wymaganej stopy zwrotu. Jeżeli Trybunał Konstytucyjny uzna niekonstytucyjność podpisanej przez Prezydenta ustawy – wówczas na odszkodowania będą musieli się złożyć wszyscy podatnicy bez względu na to czy są członkami OFE czy nie. Jeżeli natomiast ustawa ostanie się Trybunale Konstytucyjnym, wówczas skutki podpisu Prezydenta odczują także nasze dzieci, bo ustawa ta wprowadza w całości repartycyjny sposób wypłaty emerytur, zatem emerytury dzisiejszych ubezpieczonych w całości będą finansowane ze składek i podatków ich dzieci, zatem rola państwa w redystrybucji dochodów wzrośnie i wiązać się będzie z narastającym fiskalizmem w związku ze spadającą populacją (konsekwencje dzisiejszej drastycznie niskiej dzietności).
Niezależnie od negatywnego wpływu na system emerytalny i interesy członków OFE, kolejna już decyzja Prezydenta o skierowaniu ustawy do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej, a nie prewencyjnej, mimo zastrzeżeń natury konstytucyjnej do ustawy przekazanej mu do podpisu utrwala zły obyczaj polityczny, zgodnie z którym Prezydent może uznać, że nie musi być najwyższym strażnikiem Konstytucji. W efekcie ogranicza to zaufanie do Rzeczpospolitej jako demokratycznego państwa prawa i eroduje zaufanie społeczne zarówno do najwyższych organów państwa, prawa przez nie stanowionego, jak i do państwa jako takiego. Czy dla doraźnych korzyści politycznych rzeczywiście warto narażać te wartości na takie ryzyko?