Decoupling. Jaka przyszłość relacji Chin i Zachodu?
Najbliższe miesiące będą kluczowe dla relacji między USA, Europą a Chinami. Unia Europejska wprowadziła cła na pojazdy elektryczne z Chin, co może eskalować konflikt na inne branże. W USA Donald Trump wybrał J.D. Vance’a na swojego kandydata na wiceprezydenta, który opowiada się za bardziej asertywną polityką wobec Chin.(
Proces decouplingu, czyli „rozdzielenia” gospodarek Chin od Stanów Zjednoczonych i Europy, postępuje poprzez cła, ograniczenia eksportowe oraz friend-shoring (przenoszenie produkcji do krajów przyjaźnie nastawionych gospodarczo). To zjawisko generuje dodatkowe napięcia geopolityczne i stwarza ryzyko wzrostu inflacji oraz ograniczenia możliwości eksportowych w wrażliwych sektorach.
Relacje handlowe USA i Chin będą jednym z najważniejszych tematów trwającej kampanii prezydenckiej w USA, zwłaszcza że nowy republikański kandydat na wiceprezydenta, J.D. Vance, prezentuje bardzo asertywne stanowisko wobec Chin.
Chińska konkurencja coraz mocniejsza na rynku motoryzacyjnym
W Europie kluczową kwestią pozostaje wprowadzenie 4 lipca ceł na chińskie samochody elektryczne. Chińscy producenci w ostatnich latach szybko zdobywają udział w europejskim rynku pojazdów elektrycznych, co UE uważa za wynik nieuczciwej konkurencji opartej na nadmiernych subsydiach państwowych. UE wzoruje się na USA, które zwiększyły cła na chińskie pojazdy elektryczne do nawet 100 proc. Nowe cła UE obejmują konkretne marki, od 17,4 procent dla BYD do 38,1 procent dla SAIC. Ta zdecydowana reakcja podkreśla zaangażowanie UE w walkę z nieuczciwymi praktykami handlowymi i ochronę rynku.
Chińscy producenci są oskarżani o stosowanie niedozwolonych subsydiów państwowych, co umożliwia im zdobycie znaczącego udziału w rynku. Udział chińskich marek w europejskim rynku samochodowym wzrósł od 2021 roku trzykrotnie i wynosi obecnie 6,9 proc. Największym eksporterem samochodów z Chin do Europy jest jednak amerykańska Tesla, która w 2023 roku sprowadziła 177 tys. samochodów. Za nią plasuje się SAIC z 118 tys. importowanych pojazdów, a BYD sprzedał jedynie 16 tys. pojazdów. To pokazuje, że cła dotykają także amerykańskich i europejskich producentów, którzy przenoszą do Chin część swojej produkcji. Wprowadzenie ceł jako tarczy ochronnej dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego może nawet obrócić się przeciwko samej Europie.
Dla europejskich producentów samochodów, zwłaszcza w Niemczech, cła to poważne wyzwanie. Z jednej strony, krajowy przemysł musi być chroniony, ale z drugiej, środki odwetowe mogą wywołać poważne problemy dla producentów takich jak Volkswagen, Mercedes-Benz i BMW, których ponad jedna trzecia przychodów pochodzi z Chin. Napięcia prawdopodobnie będą narastać w nadchodzących miesiącach, co dzieli przemysł motoryzacyjny co do decyzji o cłach. Niemieccy producenci obawiają się środków odwetowych ze strony Chin, które mogłyby wyrządzić znaczną szkodę europejskiemu przemysłowi. Francja i Włochy naciskają na nałożenie ceł na chińskie pojazdy elektryczne, podczas gdy Szwecja, gdzie Geely kontroluje Volvo, wyraziła zastrzeżenia.
Polska gospodarka dostaje rykoszetem
Warto pamiętać, że problemy niemieckich producentów samochodów odbijają się na wynikach polskiej gospodarki. Napięcia w relacjach z Chinami nakładają się na ogólne problemy niemieckiej branży motoryzacyjnej. W ciągu ostatnich trzech miesięcy akcje czterech głównych niemieckich producentów samochodów notowanych na DAX zanotowały dwucyfrowe straty. Najbardziej ucierpiało Porsche AG, którego akcje potaniały aż o 25 proc. Dodatkowo konflikt handlowy może szybko eskalować poza obszar pojazdów elektrycznych. Nadchodzące miesiące pokażą, czy obie strony są gotowe przyjąć konstruktywne podejście, czy też napięcia będą dalej narastać.
Paweł Majtkowski, analityk eToro w Polsce