Rozmowy z Meksykiem, G-20 i dane z rynku pracy
Wczorajsza mieszana sesja w Europie nie miała wpływu na Wall Street, gdzie kolejny dzień miał dominować dobry sentyment wywołany werbalnym wtorkowymi słowami J. Powella.
Podczas wczorajszej konferencji EBC prezes M.Draghi nieco zaskoczył rynki swoim optymizmem, sprawiając, że kurs EURUSD przejściowo osiągnął poziom 1,13, by oddać dużą część wzrostów handlu wieczornym. Prawdopodobieństwo tegorocznych obniżek spadło po posiedzeniu, ale jest to drugorzędne w obliczu szerszego pytania, tzn. czy w obecnej sytuacji Bank nie powinien skupić się na niestandardowych narzędziach polityki monetarnej, by nie uderzać dalej w bardzo słaby sektor bankowy. Problem jest jak najbardziej aktualny, o czym przypominają doniesienia, zgodnie z którymi niemieckie władze wspierają inicjatywę przejęcia (oficjalnie fuzji) Commerzbanku przez ING. W komentarzu porannym nie sposób nie wspomnieć o rewelacyjnej sesji w Warszawie, gdzie WIG20 wzrósł o 1,7% dzięki informacjom o podwyżkach taryf telekomunikacyjnych (dwucyfrowe wzrosty Orange i Play) i silnym wzrostom banków, przede wszystkim najważniejszego PKO BP (5,0%). Indeks znajduje się o krok od powrotu do dodatniej stopy zwrotu YTD.
Amerykańskie indeksy zamknęły się wzrostami od 0,5% (NASDAQ) do 0,7% (DJIA). Dużym wsparciem dla Wall Street stały się doniesienia, że wprowadzenie ceł na meksykańskie towary mogłoby zostać wstrzymane. Wiceprezydent M. Pence wyrażał ostrożny optymizm po meksykańskich deklaracjach dotyczących m.in. wysłania dodatkowych sił na granicę z Gwatemalą (problem imigracyjny nie dotyczy stricte ilości nielegalnych imigrantów z Meksyku, ale również tego, że zdaniem USA państwo podejmuje niewystarczające działania, by zablokować przepływ imigrantów z innych krajów Ameryki Środkowej). Tak jak pisałem w pierwszym komentarzu na ten temat, działania gabinetu prezydenta Trumpa wydają się mieć charakter pokazowy obliczony na szybkie PR-owe „zwycięstwo”, więc wstrzymanie ceł jest bardzo prawdopodobne, ale perspektywa konfliktu USA z drugim spośród trzech największych partnerów handlowych będzie ciążyła dalej rynkom. Gdyby doszło do eskalacji, Meksyk podejmie zapewne działania odwetowe podobne do chińskich, tzn. uderzy punktowo podatkami nałożonymi na towary sprowadzane ze stanów będących najsilniejszym zapleczem prezydenta, przede wszystkim towary rolne i mięso (mówi się przede wszystkim o wieprzowinie).
Pod nieobecność giełd w Szanghaju i Hong Kongu półprocentowe wzrosty odnotowało Nikkei, indeksy w Singapurze i Bombaju znajdują się w okolicach zera. Warta odnotowania jest dzisiejsza wypowiedź szefa chińskiego banku centralnego, który sięgając do słownika prezydenta Trumpa stwierdził, że widzi olbrzymią („tremendous”) przestrzeń do luzowania polityki monetarnej, gdyby wojna handlowa weszła w kolejną fazę.
Dzisiejszy dzień rozpocznie się wzrostami na Starym Kontynencie, ale z uwagi na dane z amerykańskiego rynku pracy i perspektywę komunikatów prezydenta Trumpa w sprawie Meksyku, nie musi się tak zakończyć. Najbardziej prawdopodobne odczyty zatrudnienia w sektorze pozarolniczym (konsensus: 180 tys., ryzyka gorszego odczytu po słabej środowej publikacji ADP) będą interpretowane niejednoznacznie. Bardzo silna negatywna niespodzianka scementuje oczekiwania rynku, by Fed obniżył po raz pierwszy stopy procentowe najpóźniej w lipcu. Jeżeli miałaby jednak doprowadzić do takiego ruchu już w czerwcu wbrew dotychczasowej retoryce FOMC, może to zostać jednak odebrane jako przyjęcie przez bank, że scenariuszem bazowym staje się recesja w USA w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Wskaźnik Atlanta Fed wskazuje obecnie, że wzrost w 2Q2019 spowolni do 1,5% k/k saar. Dobry odczyt wywoła jednak zapewne przynajmniej lekkie odreagowanie długu, co niekoniecznie wesprze rynek akcji.
Nawet gdyby zakończenie tygodnia okazało się optymistyczne, jak się obecnie wydaje, już w poniedziałek giełdy może czekać zimny prysznic. W weekend dojdzie do pierwszego od 2018 r. spotkania Donalda Trumpa i Xi Jinpinga podczas szczytu G-20 w Fukuoce. Amerykański prezydent deklarował wcześniej, że od przebiegu rozmowy będzie uzależniona jego decyzja o ewentualnym nałożeniu ceł na kolejne 300 mld USD rocznego importu towarów z Chin.
Kamil Cisowski
Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego
Dom Inwestycyjny Xelion