Gdzie bank nie może, tam rząd pomoże?
Poniedziałkowa sesja okazała się w Europie i USA tak zła lub jeszcze gorsza niż się wydawało. Główne indeksy na Starym Kontynencie zanotowały spadki od 4,0% (FTSE 100) do 7,9% (IBEX).
Indeksy odchorowywały obawy o to, że nadzwyczajne działania Fedu w niedzielę mogą sygnalizować głębszą recesję niż się obecnie wydaje, a kolejne nadzwyczajne działania, w tym zamknięcie zewnętrznych granic Unii napędzały niepokój. Nie przez przypadek bardzo źle zachowywał się rynek w Madrycie, epidemia w Hiszpanii rozwija się nawet nieco szybciej niż we Włoszech na podobnym etapie (obecnie 9942 przypadki). Na tle Europy spadki WIG20 o 1,9%, a sWIG80 o 1,4% jawią się niemal jak prezent i nie oddają obrazu sesji, podczas której zobaczyliśmy prawdziwą panikę. Punkt zwrotny pojawił się około godziny piętnastej, gdy rozpoczęły się silne wzrosty związane z informacjami o uruchomieniu przez NBP nadzwyczajnych instrumentów w polityce monetarnej, w tym skupu obligacji skarbowych na rynku wtórnym czy operacji repo zasilających banki w płynność. Wielkim przegranym sesji był WIG_Banki (-9,1%), co wydaje się zrozumiałe w sytuacji, gdy Polska podąża ścieżką reszty kontynentu w polityce pieniężnej. Nie ustawały dramatyczne przeceny spółek odzieżowych, przede wszystkim CCC.
Spadek S&P500 o 12% był największym od 1987 r., choć kolejne rekordy w ostatnich dniach to norma. USA wydaje się przeżywać w tym momencie szczyt paniki wokół koronawirusa, który Europa być może ma już za sobą. Indeks VIX pobił rekord z kryzysu w 2009 r. Symptomatyczne jest to, że już nawet prezydent Trump musiał powiedzieć, że „jest źle” i zmienił swoją retorykę, twierdząc, że epidemia może potrwać do sierpnia lub dłużej. Na jego nerwowy zwrot giełda zareagowała alergicznie, mimo że wymuszone na nim działania, czyli m.in. zakaz zgromadzeń powyżej 10 osób i tak są na razie znacznie łagodniejsze niż te stosowane w Europie, czy wcześniej w Korei.
Choć wczorajsza sesja na Wall Street zapisze się w podręcznikach historii, nie będzie miała zapewne dużego znaczenia dla reszty świata, podobnie jak nie miała go piątkowa zwyżka. Rynki azjatyckie zachowują się bardzo spokojnie, Nikkei zamknęło się minimalnie nad kreską. Jest to przede wszystkim efekt plotek o zbliżających się w ciągu najbliższych godzin/dni decyzji w sprawie skoordynowanej stymulacji fiskalnej na świecie. Pakiet działań w USA może rzekomo mieć wartość nawet 800 mld USD. W Europejskim Funduszu Stabilność znajduje się ponad 450 mld euro, dodatkowe środki mobilizuje MFW. Swój pakiet gospodarczy ma dziś przedstawić polski rząd i od niego będzie zapewne zależał kształt sesji w Warszawie. Kontrakty futures na główne indeksy sugerują dziś silne odbicie na świecie.
Kamil Cisowski
Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego
Dom Inwestycyjny Xelion