Ostatni dzień przed wyborami
Piątkowa sesja w Europie zapowiadała się bardzo słabo, ale większość rynków zdołała otrząsnąć się z negatywnej reakcji na publikowane czwartek wyniki najważniejszych spółek technologicznych. Główne indeksy kończyły dzień wynikami od -0,4 proc. (DAX) do 0,6 proc. (IBEX)
Takie zachowanie giełd, stojące w kontraście z sentymentem na Wall Street i informacjami o kolejnych lockdownach trudno traktować inaczej niż jako chwilową anomalię, wywołaną serią bardzo dobrych danych o PKB za 3Q2020 w głównych europejskich gospodarkach. Wzrost PKB we Francji wyniósł 18,2 proc. k/k (konsensus: 15,0 proc. k/k), w Niemczech 8,3 proc. k/k (konsensus: 7,3 proc. k/k), we Włoszech 16,1 proc. k/k (konsensus: 11,1 proc. k/k), a w Hiszpanii 16,7 proc. k/k (konsensus: 13,5 proc. k/k). W tym tygodniu rynki zostaną zmuszone, by ponownie patrzeć w przyszłość, która nie rysuje się w jasnych barwach – w weekend zamknięcie gospodarek na wzór wiosennego ogłosiły Wielka Brytania i Austria.
Polska nie skorzystała z przyzwoitego sentymentu w UE niemal w ogóle, podążając raczej w kierunku, który w okolicach zamknięcia wyznaczał NASDAQ. WIG20 spadł o 1,7 proc., mWIG40 o 2,0 proc., a sWIG80 o 0,8 proc. Zachowanie głównego indeksu to efekt ponad pięcioprocentowej przeceny CD Projekt i ponad sześcioprocentowej Allegro, a wynik nie do końca oddaje przebieg sesji, podczas której dziewięć spółek zamknęło się na plusie. Słabość mWIG-u była znacznie szersza, ale olbrzymią część ujemnej kontrybucji wniosły Mercator (-12,9 proc.), Kruk (-6,9 proc.) oraz Kęty (-2,7 proc.).
S&P500 spadło o 1,2 proc., a NASDAQ o 2,5 proc. Apple przeceniło się o 5,6 proc., Facebook o 6,3 proc., Amazon o 5,4 proc., jedynie Alphabet rósł o 3,8 proc., co i tak było znaczną redukcją zwyżek w handlu posesyjnym po czwartkowej publikacji raportu. Zmasowana korekta spółek FAAMG sama w sobie wydaje się mieć charakter jednodniowy i pokazuje po prostu, o ile realne oczekiwania inwestorów co do sprawozdań i prognoz były wyższe od oficjalnych konsensusów analityków, ale stawia je w dość niewygodnej sytuacji, gdyby J. Biden wygrał jutro wybory, mogąc wpłynąć na większą rotację sektorową. Na razie negatywny sentyment powstrzymują silne wzrosty w Azji, gdzie Hang Seng zyskuje w godzinach porannych 1,5 proc. Kontrakty futures na europejskie i amerykańskie indeksy są jednak bliskie poziomów neutralnych, a sesja może przybrać jeszcze bardzo zróżnicowany obrót. W USA perspektywa wysokiej zmienności powyborczej może być zachętą do realizacji zysków, szczególnie, że analitycy dość zgodnie wskazują „kwestionowaną wygraną” jako największe obecnie krótkoterminowe ryzyko dla rynku akcji. Weekend nie przyniósł sondażowego przełomu. W teorii Biden jest bezpieczny w Michigan, Wiscoinson i ma bardzo wyraźną przewagę w Pensylwanii, co powinno wystarczyć, żeby wygrał, nawet gdyby Trump zwyciężył na Florydzie i Północnej Karolinie. Problem w tym, że to właśnie wyniki w dwóch ostatnich stanach zapewne zobaczymy jako pierwsze i gdyby zagłosowały na Trumpa, wyceny szans na jego reelekcję zaczęłyby szaleć (Północna Karolina jest również kluczowa dla szans na odbicie Senatu przez Demokratów). Bardzo ciekawie wygląda układ sił w Arizonie, gdzie przewaga Bidena jest niewielka, a także w Teksasie, tradycyjnie republikańskim, ale z pewnymi szansami dla Demokratów. Dotychczasowa frekwencja w tym stanie już przekroczyła stan z 2016 r., a chociaż jest on pod tym względem wyjątkowy, ogromne, zbliżające się w całym kraju do 100 mln ilości głosów oddanych wcześniej i korespondencyjnie pozostają potencjalnym źródłem niespodzianek. Warto pamiętać także, że w ciągu ostatnich 20 lat tzw. „exit-polls” co najmniej dwa razy drastycznie się pomyliły (Kerry vs. Bush i Clinton vs. Trump), więc pierwsze informacje wcale niekoniecznie będą oznaczać, że wynik będzie przesądzony.
Kamil Cisowski Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion