Nerwowa końcówka roku
Złoty wciąż pozostaje pod presją, we wtorek kurs EUR/PLN oscylował w okolicach 4,50-4,51. Do końca roku sytuacja nie powinna się mocno zmienić. Nie wszystkie tematy zostały jeszcze domknięte, a niektóre potoczyły się nie w tą stronę co oczekiwano.
Obecny sentyment to nadal pokłosie obaw związanych z nową odmianą koronawirusa. Miało być już lepiej, a tymczasem rynkom przyszło ponownie zmagać się z niewidzialnym wrogiem, kolejną odmianą wirusa. Wszyscy czekają więc na informacje, czy stosowane obecnie szczepionki będą w stanie pokonać nowy szczep COVID-19. Rynki nadal będą więc skupiać się na wszelkich doniesieniach dotyczących „nowego koronawirusa”, który skutecznie zdołał przysłonić optymizm wynikający z bodźców fiskalnych i zatwierdzenia szczepionki Pfizera i BionTechu przez europejskie organy regulacyjne. Do tego D.Trump wciąż nie podpisał przyjętego przez Kongres pakietu stymulacyjnego.
Kolejnym nierozwiązanym tematem jest Brexit. Ustalony termin uzgodnienia warunków na jakich będzie funkcjonował handel po opuszczeniu UE przez Wielką Brytanię zbliża się już dużymi krokami, a żadna ze stron nie chce ustąpić w kluczowych punktach spornych. Tak naprawdę trudno jest uwierzyć, że mogłoby dojść do bezumownego „rozwodu”, stąd nie jest wykluczone, że przy braku konsensusu okres przejściowy mógłby zostać wydłużony poza 31 grudnia 2020 roku, bądź – jak często w polityce bywa - strony wypracują akceptowalne dla siebie warunki przysłowiowo „za pięć dwunasta”. Niemniej utrzymująca się niepewność, co do formy Brexitu połączona z atakiem nowego szczepu wirusa na Wielką Brytanię, sprawiają, że notowania brytyjskiego funta podlegają sporym wahaniom.
W najbliższych dniach krajowi inwestorzy zerkać mogą też w stronę NBP, który poprzez interwencję na rynku ewidentnie zasygnalizował, gdzie chciałby widzieć notowana złotego. Nie do końca jest jasne, jaki inny cel (oprócz samego osłabienia rodzimej waluty) chciał osiągnąć bank centralny nieoczekiwanie interweniując na rynku (mówi się, że mogło też chodzić o poprawę wyniku), niemniej pokazał, że też jest graczem na rynku i w każdej chwili może do niego dołączyć. Mając to na uwadze, przy ewentualnej poprawie nastrojów globalnych, inwestorzy mogą powstrzymywać się od wyraźnego umacniania złotego, obawiając się kolejnych „wizyt” NBP. W rezultacie w perspektywie końca roku notowania EUR/PLN powinny oscylować w okolicach preferowanego przez NBP poziomu 4,50 przy ryzyku osłabienia złotego.
Na rynku stopy procentowej wtorkowa sesja przyniosła lekki wzrost rentowności obligacji skarbowych. Wśród wydarzeń krajowych w ostatnich dniach godne uwagi były szczególnie wypowiedzi członków RPP, które odnosiły się do wspomnianej aktywności banku centralnego na rynku walutowym. Poza samymi implikacjami dla kursu walutowego, mają one również znaczenie z punktu widzenia wycen instrumentów na rynku stopy procentowej. Wypowiedzi sygnalizują zamiar wspierania polityki rządu głównie poprzez wzmocnienie pozycji eksporterów i utrzymanie niskiego kosztu finansowania. Zostało również wspomniane, że osłabienie złotego może być substytutem dalszego luzowania polityki pieniężnej, które teraz trzeba byłoby realizować już poprzez niestandardowe instrumenty. Warto w tym kontekście wspomnieć, że rynek wycenia wzrost stopy referencyjnej NBP w pobliże 0,5 proc. na koniec 2022 r. Wypowiedzi członków Rady wyraźnie wskazują, że podwyżki stóp w okresie obecnej kadencji Rady są bardzo mało prawdopodobne, a część z nich rozważa nawet poluzowanie polityki pieniężnej. Chociaż kadencja RPP kończy się na początku 2022 r., to jednak w przypadku trzech członków (A. Glapiński, C. Kochalski i R. Sura) mandaty wygasają później. Takie sygnały wysyłane przez członków Rady powinny kotwiczyć rentowności obligacji do dwóch lat poniżej stopy referencyjnej banku centralnego w najbliższych kwartałach.
Biorąc pod uwagę politykę monetarną prowadzoną przez NBP i wypowiedzi członków RPP oczekiwać można stabilizacji dochodowości 2-letnich obligacji na poziomie 0,05 proc. w najbliższych kwartałach, a także 10-letnich papierów blisko 1,25 proc. do końca grudnia. W perspektywie końca I kwartału 2021 r. możliwy jest lekki wzrost notowań do 1,35 proc.. Informacja, że PFR zamierza w środę wyemitować 7-letnie obligacje na kwotę 0,9 mld PLN nie powinna mieć wpływu na rynek długu.
Początek 2021 r. nie powinien przynieść dużych zmian notowań na dłuższym końcu krzywej dochodowości, chociaż w trakcie I kwartału może się ona lekko stromić. Z jednej strony wciąż możemy mieć do czynienia z alokacją kapitału w aktywa ryzykowne kosztem obligacji skarbowych. Taki trend wzmacniać będą oczekiwania na wprowadzenie pakietu fiskalnego w USA i UE oraz prognozy zakładające poprawę koniunktury gospodarczej od przyszłego roku. Ten optymizm będzie częściowo tłumiony przez trudną sytuację epidemiczną w Europie i jej negatywny wpływ na wskaźniki makroekonomiczne na przełomie 2020 i 2021 r. W kierunku wzrostu rentowności obligacji oddziaływać też może prawdopodobny wzrost podaży papierów na rynku pierwotnym. Za umiarkowanymi zmianami przemawia jednak zdecydowane luzowanie polityki pieniężnej przez główne banki centralne na świecie, które de facto kontrolują w ten sposób krzywe dochodowości przeciwdziałając silniejszej przecenie papierów skarbowych.
Joanna Bachert, Arkadiusz Trzciołek, Biuro Strategii Rynkowych PKO BP