Dziwne zachowanie rentowności
Po pozytywnym, wydawałoby się, odbiorze środowego posiedzenia Fed i bardzo dobrej sesji w Azji, Europa miała rano teoretycznie otwartą drogę do zwyżek. Przed otwarciem rynku kasowego nieoczekiwanie silnie wyprzedawane zaczęły być jednak amerykańskie obligacje skarbowe, a rentowności 10-latek osiągnęły wkrótce osiągnęły niemal poziom 1,75%.
Pojawiły się pomysły, by przypisać to poluzowaniu kontroli nad krzywą przez Bank Japonii, który ma pozwalać swoim obligacjom 10-letnim na osiągnięcie rentowności do wysokości 0,25%, tłumaczono to serią raportów analitycznych (m.in. z Wells Fargo). Stwierdzenie rzeczywistej przyczyny będzie zapewne możliwe, gdy pojawiają się dane sugerujące, kto generował podaż, ale fakt jej wystąpienia zachwiał rynkami. Poza DAX, który zyskiwał 1,2%, większość indeksów na kontynencie zamykała się bardzo niewiele nad kreską, naruszając w trakcie sesji poziom neutralny. Po zawahaniu w godzinach porannych WIG20 zamknął się finalnie 1,2% wyżej, sWIG80 zyskał 1,0%, natomiast znacznie słabiej wypadał mWIG40, który spadł o 0,3%. O ile w pierwszym szeregu jedynym poważniejszym obciążeniem był CD Projekt (-4,5%), w drugim bardzo słabo wypadały ING i BNP, korygowały się ceny Mabionu i Biomedu, a o 8,3% spadał Famur.
Wprawdzie w okolicach europejskiego zamknięcia rentowności amerykańskich obligacji skarbowych zaczęły się korygować, ale w drugiej połowie amerykańskiej sesji inwestorom zaczęły puszczać nerwy. S&P500 spadło finalnie o 1,5%, a NADAQ o 3,0%. Jeżeli ktoś myśli jednak, że „reflacyjne pomysły inwestycyjne” miały się dobrze, myli się. Notowania cen ropy załamały się, kontrakty na WTI traciły przejściowo nawet 9,9%. Wyprzedaż, która rzekomo nic nie zmienia w uniwersalnie bardzo wysokich prognozach banków na koniec roku, ma swoje źródło zarówno w coraz silniejszych podejrzeniach, że popyt może być przeszacowany, jak i w fakcie, że w obliczu ponownego pogorszenia relacji USA-Rosja (Biden nazwał wczoraj Putina „zabójcą”), Moskwa może nie być zainteresowania dalszym wstrzymywaniem produkcji, którego beneficjentami staje się w dużym stopniu amerykańska branża naftowa.
Praktycznie każdy research, który obecnie czytamy, wskazuje z dużą dozą pewności dalszą wyprzedaż amerykańskich obligacji. Niezależnie od tego jak dobrze idą szczepienia w USA i o ile w górę zrewidowano wzrost, w inflacyjnej histerii rynkowej ostatnich dni nie może nie razić nas fakt, że od szczytów z końca lutego surowce przeceniły się o 4,6% (mierząc indeksem CRB), tymczasem rentowności 10-latek poszły w górę o co najmniej 15 pb, a dyskontowane przez rynek długu oczekiwania inflacyjne o 13 pb, osuwając się dopiero wczoraj.
Dziś giełdy azjatyckie silnie spadają, ale wraz z nimi drożeje amerykański dług, więc notowania kontraktów futures na S&P500 i NASDAQ odbijają. Europa, nawet pomimo zapowiedzi ponownego rozpoczęcia szczepień preparatem AstraZeneca w krajach, które je wstrzymały, zachowuje się ostatnio bardziej jak Daleki Wschód niż Stany, musi zdyskontować też wydarzenia na Wall Street od swojego zamknięcia, więc znajdzie się rano pod presją. Pomimo pustego kalendarza makro na świecie (w Polsce poznamy odczyty sprzedaży detalicznej i produkcji budowlano-montażowej), emocje, a potencjalnie także dalszy chaos, powinno zagwarantować dzisiaj wygasanie kontraktów futures.
Kamil Cisowski
Dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego
Dom Inwestycyjny Xelion