Informacje

Wojsko Polskie / autor: fot. Fratria
Wojsko Polskie / autor: fot. Fratria

TYLKO U NAS

Langenfeld: "Działania zbrojne dotknęły nas bezpośrednio"

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 16 listopada 2022, 09:58

  • Powiększ tekst

Na Ukrainie trwa największa od 70 lat wojna na terenie Europy. Przy takim nasileniu walk i użycia środków bojowych, musi dochodzić do wypadków” - mówi w wywiadzie dla wGospodarce.pl ekspert ds. bezpieczeństwa Piotr Langenfeld.

Arkady Saulski: W chwili gdy rozmawiamy nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia pochodzenia pocisku: być może była to zbłąkana rakieta Rosji (strona ukraińska potwierdziła wczorajszy, zmasowany atak rakietowy na obwód Lwowski), a być może była to właśnie rakieta ukraińskiej OPL. Rozważmy oba scenariusze - jakie konsekwencje niosą?

Piotr Langenfeld: Przede wszystkim to najpoważniejszy incydent dotyczący Polski w tej wojnie. Działania zbrojne dotknęły nas bezpośrednio. To musiało się kiedyś wydarzyć. Odpowiedzialnym za wojnę jest Rosją i jej zbrodnicze działania. Zmasowany ostrzał, głównie celów cywilnych jest aktem terroru. Czy uderzyła w nas ukraińska czy rosyjska rakieta, jest to pokłosie rosyjskiej agresji. Takie przypadki mogą się powtarzać. To wymusza na sojusznikach Ukrainy zwiększenia odstaw środków obrony przeciwlotniczej, by minimalizować niebezpieczeństwo takich sytuacji.

Reakcja międzynarodowa była natychmiastowa. Wiadomo, że Polska otrzymała wszelkie dane od NATO i USA, co więcej solidarność wyraziły z nami wszystkie kraje, nawet takie jak Francja - państwa z którymi zdarzało się nam mieć różnice zdań. Czy jest to jasny sygnał dla Rosji? A może potrzeba jaśniejszej odpowiedzi?

Dzisiejszy i następne dni pokażą jaka będzie odpowiedź sojuszu. Sytuacja jest delikatna i wymaga zapewne drobiazgowych analiz. Reakcje przedstawicieli państw sojuszniczych były natychmiastowe i dość jednoznaczne. Trzeba poczekać czy przełoży się to na coś więcej niż dyplomatyczne deklaracje. Jestem jednak dobrej myśli.

Załóżmy na chwilę, że rakieta w istocie była ukraińska - czy może to negatywnie wpłynąć na nasze relacje? Albo na społeczne poparcie dla pomocy Ukrainie?

Powtórzę raz jeszcze. Na Ukrainie trwa największa od 70 lat wojna na terenie Europy. Przy takim nasileniu walk i użycia środków bojowych, musi dochodzić do wypadków. Jeżeli potwierdzone zostanie że na polskie terytorium spadła ukraińska rakieta przeciwlotnicza, rosyjska propaganda i jej polscy sprzymierzeńcy (a tych wczoraj choćby na TT objawiło się znów dużo) będzie „grzała” tą sprawę. Trzeba podkreślać, że ta sytuacja, jeżeli się potwierdzi, to efekt obrony Ukrainy przed barbarzyńskim atakiem. Wczoraj na Ukrainę wystrzelono najwięcej pocisków manewrujących od początku wojny.

Czy może być tak, że Rosja słabnąc będzie eskalować, testować wschodnią Czerwoną Linię NATO?

Teoretycznie istnieje tak szansa. Choć Rosjanie wiedzą że sojusz przeważa militarnie a przede wszystkim technicznie. Sami Amerykanie, „widzą” o wiele więcej niż nam się wydaje. Naumyślny atak oznaczał by wielkie problemy dla Rosji. Mogę sobie wyobrazić, „próbny” atak na polskie terytorium dla sprawdzenia reakcji i np. przygotowania wniosków, przed uderzeniem na bazę w Rzeszowie. Dostawy zachodniego sprzętu powodują że Rosjanie tracą resztki inicjatywy i możliwości. Ale zaznaczam to daleko idąca teoria. Uważam że wydarzenia pod Hrubieszowem były wypadkiem.

Rozmawiał Arkady Saulski.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.