Straciła 30 tys. zł. Zadzwonili "pracownicy banku"
30 tys. zł straciła młoda białostoczanka, która uwierzyła oszustom podającym się za pracowników banku, że na jej konto przeprowadzony został atak hakerski i zagrożone są oszczędności. 31-latka przelała je na wskazane przez przestępców konto zanim upewniła się, czy to nie oszustwo.
Jak podał w środę zespół prasowy podlaskiej policji, jednego dnia oszuści próbowali okraść w podobny sposób kilka osób w Białymstoku. W jednym przypadku się udało, w drugim stracie pieniędzy zapobiegła pracownica banku, w trzecim sama niedoszła poszkodowana odłożyła słuchawkę.
Do 31-latki zadzwonił mężczyzna podający się za pracownika banku. Przekonał ją, że doszło do ataku hakerskiego na jej konto i oszczędności są zagrożone. Rzekomy konsultant polecił kobiecie przelać pieniądze na rachunek techniczny, na którym oszczędności miałyby być bezpieczne. Białostoczanka uwierzyła w tę historię i pieniądze przelała; dopiero później nabrała podejrzeń, że to oszustwo.
Do innej mieszkanki Białegostoku zadzwoniła kobieta podająca się za pracownicę banku. W tym przypadku historia dotyczyła rzekomej próby wzięcia kredytu na dane 46-latki. Po konsultantce zadzwonił mężczyzna podający się za policjanta. Zapewniał, że funkcjonariusze monitorują tę sprawę i zalecał wykonywanie poleceń z banku. Wtedy białostoczanka została poinstruowana, że ma iść do oddziału banku i zaciągnąć kredyt, by potem wpłacić te pieniądze na konto w innym banku.
Do przelewu nie doszło, bo pracownica banku zorientowała się, że to oszustwo.
Policja po raz kolejny przypomina, że prawdziwi funkcjonariusze nigdy nie informują telefonicznie o swoich działaniach, proszą o stosowanie zasady ograniczonego zaufania w takich sytuacjach i nie podejmowanie pochopnych decyzji finansowych. Policja apeluje też do bliskich osób starszych, by wyjaśniali im, jak działają oszuści i zadbali o to, by seniorzy konsultowali z rodziną takie finansowe decyzje.
Czytaj też: Przełom na rynku mieszkań. Jawne ceny transakcji
pap, jb