Miliardy zapytań do sztucznej inteligencji
Od marca pierwsi użytkownicy wyszukiwarki Google mogą przy niektórych zapytaniach spotkać się z odpowiedzią wygenerowaną przez sztuczną inteligencję. To odpowiedź na ChataGPT i próby przejęcia rynku przez Microsoft.
Początkowo z nowej wersji wyszukiwania mogli skorzystać tylko ci, którzy zdecydowali się przystąpić do testów narzędzia Search Generative Experience (SGE). Jednak po kilku miesiącach Google zmienia zasady gry i pierwsi użytkownicy w USA od końca marca widzą już odpowiedź stworzoną przez AI na wpisane przez siebie hasło. To na razie nieco szerzej zakrojony sprawdzian nowej technologii. W kwietniu poszerzono zakres testów o Wielką Brytanię. Jak to działa?
Wyszukiwarka Google wyświetla odpowiedź wygenerowaną przez sztuczną inteligencję na wpisane przez użytkownika hasło. Wypowiedź stworzona przez AI znajduje się na samym szczycie listy wyszukiwań, a czcionka i tło nieco różni się od tradycyjnych wyników. Google zaznacza też, że ten fragment nie został stworzony przez człowieka i wskazuje cytaty, skąd jego model AI pozyskał informacje, aby udzielić odpowiedzi. Następnie można prześledzić te cytaty i samodzielnie sprawdzić źródła lub kontynuować wyszukiwanie np. używając innego zapytania lub przeglądając inne wyniki.
Pod wypowiedzią wygenerowaną przez sztuczną inteligencję pojawia się zwykła lista wyników wyszukiwania, do których użytkownicy przez lata się przyzwyczajali.
To kolejny krok, który ma zrewolucjonizować wyszukiwarkę Google. Do tej pory testować nowe narzędzie mogli tylko ci, którzy świadomie zapisali się do programu. Z reguły są to osoby zaawansowane technologiczne. Jednak wyszukiwarka Google jest dla nas cyfrowym tlenem. Niemal nie da się bez niej funkcjonować i korzystają z niej prawie wszyscy. Dlatego nowy produkt muszą zacząć sprawdzać ci, którzy będą z niej korzystać na co dzień, a którzy zarazem nie muszą być aż tak sprawni technologicznie. Opinia przeciętnego użytkownika jest kluczowa, bo jest w stanie wskazać miejsca, w których narzędzie może być niezrozumiałe – tłumaczy Marcin Stypuła, CEO polskiej firmy Semcore.pl, agencji wspierającej firmy w cyfrowym marketingu i pozycjonowaniu stron internetowych.
Pierwsze dane, nad którymi pochyli się teraz Google, już są. Jej wyszukiwarka z AI obsłużyła „miliardy zapytań. Jak przekonuje Sundar Pichai, dyrektor generalny Alphabet/Google, Sundar Pichai, testy przeprowadzone w USA i Wielkiej Brytanii zwiększają wykorzystanie wyszukiwarki: – Cieszymy się, również ze zwiększonego zadowolenia użytkowników z wyników – mówił Pichai podczas konferencji dotyczącej kwartalnych wyników jego firmy i dodawał, że firma będzie konsekwentnie zwiększała zakres zapytań, które obsłuży AI.
Google przechodzi do kontrofensywy
Testy nowego widoku wyszukiwarki to kolejny etap walki wielkich technologicznych gigantów w kwestii wprowadzania AI do masowego użytku. Microsoft, który jako pierwszy zaimplementował sztuczną inteligencję do swojej wyszukiwarki Bing w postaci ChataGPT nie traci czasu i dodaje swoje narzędzia AI do wielu aplikacji pod wspólną nazwą Copilot. W tym do tych biurowych, które są podstawowymi dla setek milionów pracowników na całym świecie. Google nie może więc przyglądać się temu z boku.
Wyniki wyszukiwań stworzone przez AI są najbardziej pomocne, gdy chcemy dowiedzieć się więcej o czymś bardziej złożonym. Szczególnie wtedy możliwość dopytania w sposób zbliżony do dialogu, jaką daje generatywny czat, jest sporą wartością. Gdy jednak takiego rozwiązania nie ma w narzędziu, do którego tak mocno się przyzwyczailiśmy, czyli w wyszukiwarce Google, to tylko niewielka część użytkowników przechodzi na rozwiązania, które mają już takie funkcjonalności – dodaje Marcin Stypuła z Semcore.
Dane ze stycznia 2024 podane przez gs.statcounter.com wskazują, że z wyszukiwarki Google korzysta w Polsce ok. 87 proc. internautów. Z Binga od Microsoftu ok. 10 proc. i choć wzrost ten jest niemal trzykrotny od czasów sprzed ery ChataGPT, to na razie pozycja Google jako lidera jest stabilna i niezagrożona.
W przypadku SGE i wykorzystania AI w wyszukiwarce widzimy już potwierdzenie naszej tezy. Jesteśmy w stanie tak poszerzyć zakres zapytań, w ramach których będziemy mogli zapewnić ludziom odpowiedzi w formie dialogu i powiązać je ze źródłami w internecie. Tym samym przedstawić różnorodne perspektywy w innowacyjny sposób – zapewnia dyrektor generalny Google.
To zły czas dla słabych treści, reklamodawcy muszą uważać
Jakie zmiany poza nową funkcjonalnością pójdą w parze z wprowadzeniem odpowiedzi generowanej przez AI do wyszukiwarki Google?
Może to w znaczący sposób wpłynąć na działanie witryn informacyjnych lub związanych z mediami, ponieważ w dużej mierze zależą one od ruchu z wyników wyszukiwania Google. Ktoś musi ustąpić miejsca odpowiedziom stworzonym przez AI. Jednak, co oczywiste, w pierwszej kolejności tracić będą strony słabej jakości, które przetwarzają tylko informacje od innych lub te, które używają… AI do tworzenia treści. To już widzimy, bo Google od paru tygodni jest na krucjacie przeciwko portalom, w których udział sztucznej inteligencji jest za duży – zauważa Marcin Stypuła z Semcore.
Google zapowiedział bowiem w marcu, że intensyfikuje prace nad zmianami algorytmu w wyszukiwarce. Cel? Pozbycie się stron internetowych, które uznaje za spam, czyli takich, które mają niską wartość merytoryczną. Materiały umieszczane na takich stronach mają “oszukać” algorytm, idealnie wpisując się w jego potrzeby, ale użytkownikom tylko pozornie dając oczekiwanie informacje. Przykład? Szukając danych do tego tekstu wpisałem hasło “najpopularniejsze wyszukiwarki internetowe w Polsce – marzec 2024”. Część odpowiedzi, i to bardzo wysoko wypozycjonowanych, przedstawiała dane nawet z 2022 roku. Twórcy stron, zmienili tylko kilka linijek wpisując w parę miejsc aktualną datę. Od początku marca takich stron jak i stron stworzonych tylko przez AI usuniętą z “indeksowania” Google dziesiątki tysięcy. Jak zaznacza jednak Marcin Stypuła duża część serwisów bazujących na AI ma się nadal bardzo dobrze.
To tylko pozorna sprzeczność, że firma tnie zasięgi treściom od AI, ale sama tworzy produkt oparty o sztuczną inteligencję. Google walczy bowiem tym samym, ze spamem, który może źle wytrenować ich narzędzie i przez to wprowadzać w błąd użytkowników. To też sygnał i szansa dla tych, którzy tworzą treści na strony internetowe – możesz korzystać z narzędzi ułatwiających pozycjonowanie twojej strony, ale musisz to robić z korzyścią dla odbiorcy. Co więcej, jeśli tworzy się dobre treści, to jest szansa, że to właśnie naszą stronę zacytuje Google przy korzystaniu z AI – diagnozuje Marcin Stypuła z Semcore.
To ważne, bo według danych zebranych w raporcie „Poland Digital 2024”, 53 proc. polskich konsumentów odwiedzających e-sklepy szuka informacji na temat wybranej marki czy konkretnego produktu w sieci, zanim zdecyduje się na ostateczny zakup.
Jak wynika z analizy, wiadomości na temat poszczególnych marek najchętniej czerpiemy z wyszukiwarek internetowych (40,5 proc.) oraz ze stron umożliwiających łatwe porównanie produktów (35,8 proc.).
– Można śmiało zakładać, że testowany dziś Google Search Generative Experience (SGE), ChatGPT i Copilot będą bardzo ważnymi elementami przy wyszukiwaniu informacji, ponieważ zapewniają szybką i łatwą obsługę użytkownika. Aby pozostać widocznymi dla potencjalnych klientów, marki muszą już teraz podjąć kroki, aby pojawić się w generatywnych wynikach sztucznej inteligencji. To też odpowiedź, dlaczego Google szuka nowego rozwiązania. Przecież dzięki reklamom umieszczonym zaraz pod wynikami wyszukiwania zarabia najwięcej, kilkadziesiąt miliardów rocznie. Dlatego w testowanym rozwiązaniu zaraz po wypowiedzi AI jest tradycyjna belka z reklamami, więc pod tym kątem nic się nie zmienia – zaznacza Marcin Stypuła z Semcore.
Materiały prasowe, sek