Informacje

Starania o całkowitą niezależność Europy od rosyjskich surowców nie zakończyły się sukcesem / autor: Pixabay x 2
Starania o całkowitą niezależność Europy od rosyjskich surowców nie zakończyły się sukcesem / autor: Pixabay x 2

Rosyjski gaz nadal w europejskiej grze

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 19 czerwca 2024, 19:30

  • Powiększ tekst

W maju - po raz pierwszy od czasu napaści Rosji na Ukrainę - Europa sprowadziła więcej rosyjskiego gaz ziemnego niż amerykańskiego. Choć to raczej incydentalne wydarzenie, to jednak pokazuje, że starania o całkowitą niezależność Starego Kontynentu od rosyjskich surowców nie zakończyły się sukcesem i nie wiadomo, kiedy to nastąpi.

Z danych opublikowanych przez analityków ICIS wynika, że w zeszłym miesięcy rosyjski gaz stanowił 15 proc. wszystkich dostaw, jakie dotarły do Europy (z uwzględnieniem także państw bałkańskich, Wielkiej Brytanii i Turcji). To o jeden punkt procentowy więcej niż wynosił udział dostaw ze Stanów Zjednoczonych. Eksperci tłumaczą ten fakt wyjątkową sytuacją, gdyż zawieszono z powodu awarii działalność jednego z amerykańskich terminali eksportowych LNG. I wszystko skazuje na to, że w kolejnych miesiącach to import z Norwegii i USA będzie znów dominował.

W sprawie gazu w UE nie wie lewica co robi prawica

Jednak nie zmieni to faktu, że niektóre z krajów unijnych bazują na błękitnym paliwie z Rosji, jak Węgry, Austria i Słowacja. I choć były zainteresowane dostawami LNG z innych kierunków poprzez niemieckie terminale (a następnie tranzytem przez ten kraj), to jednak okazało się, że władze w Berlinie skutecznie zniechęciły do tych pomysłów, nakładając wysokie opłaty tranzytowe. Z kolei Belgia, Francja i Hiszpania są w czołówce odbiorców rosyjskiego gazu skroplonego.  

Raport CREA pokazuje, że do UE trafiła w zeszłym roku większość produkcji (niemal trzy czwarte) z rosyjskiego terminalu skraplającego Jamał LNG i 86 proc. z zakładu LNG w Portowej i Wysocku (nad Bałtykiem). Niektóre porty europejskie też zarabiają na przeładunku rosyjskiego LNG. I to pomimo, że wiosną Parlament Europejski poparł przepisy umożliwiające rządom europejskim wprowadzenie zakazu importu rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG) poprzez uniemożliwianie rosyjskim firmom rezerwowania przepustowości w infrastrukturze gazowej.

Przypomnijmy, że kraje nadbałtyckie i Polska wielokrotnie apelowały do Komisji Europejskiej o wprowadzenie zakazu importu rosyjskiego LNG, ale bezskutecznie. Bruksela jedynie przekonała rząd w Berlinie do zmniejszenia opłat z tranzyt surowca.

Agnieszka Łakoma

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych