GAZETA BANKOWA: Wzrost gospodarczy bez inflacji?
Utrzymujący się niski poziom inflacji powoduje, że wraca dyskusja o wysokości celu inflacyjnego stosowanego przez banki centralne na świecie – pisze w „Gazecie Bankowej” prof. Eugeniusz Gatnar, członek RPP
Janet Yellen, prezes Rezerwy Federalnej (Fed) banku centralnego USA, powiedziała na konferencji prasowej po zakończeniu wrześniowego posiedzenia Rezerwy, że spadek inflacji w USA w 2017 r. i jej utrzymywanie się poniżej 2 proc. pozostaje dla Fed „do pewnego stopnia zagadką” i nie wynika z cykliczności gospodarki. Dodała, że jest przekonana, że w średnim terminie inflacja wzrośnie do celu, który wynosi właśnie 2 proc., i że tłumiące ją czynniki mają charakter tymczasowy.
Od pewnego czasu, również w wypowiedziach innych członków Fed na temat inflacji w USA, powtarzają się słowa: „mystery” lub „conundrum”, czyli zagadka.
Rzeczywiście zagadkowe jest to, dlaczego nie ma inflacji, w czasie gdy gospodarka USA się rozwija, i to w niezłym tempie. W II kwartale 2017 r. PKB USA wzrósł o 3,1 proc. Preferowana przez Fed miara wzrostu cen – PCE (Personal Consumption Expenditures Index) – była we wrześniu, podobnie jak w sierpniu, na poziomie 1,4 proc. w ujęciu rok do roku, co oznacza, że inflacja wciąż jest poniżej celu. Jednak w tym samym czasie inflacja w USA liczona wskaźnikiem CPI wzrosła z 1,7 proc. do 1,9 proc., przy prognozie na poziomie 1,8 proc. Inflacja bazowa (nieuwzględniająca cen energii i żywności) utrzymała się na poziomie 1,7 proc., choć prognozowano jej spadek do poziomu 1,6 proc.
Powstaje więc pytanie, czy ujęcie procesów inflacyjnych w USA za pomocą PCE daje ich prawdziwy obraz? To pytanie jest zasadne, gdyż rozbieżność między PCE i CPI się stopniowo powiększa. Czy to, że struktura koszyka dóbr i usług we wskaźniku PCE jest modyfikowana co kwartał, a nie co rok, jest jego zaletą czy wadą? I czy znaczenie ma to, że PCE bierze pod uwagę większy zakres towarów i usług niż CPI?
Nouriel Roubini, profesor ekonomii na Uniwersytecie w Nowym Jorku i autor „Ekonomii kryzysu”, w swoim artykule „The mystery of the missing inflation” tłumaczy tę „zagadkę” wpływem globalizacji, która spowodowała, iż nie ma problemów z podażą produktów, które można tanio sprowadzić z Chin lub innych krajów rozwijających się. Wszystkie ograniczenia w dostępie do towarów w zasadzie eliminuje import. Po drugie, związki zawodowe w USA, i w ogóle w krajach rozwiniętych, są słabe i swoimi żądaniami nie powodują powstania presji płacowej w sytuacji niskiego bezrobocia. Po trzecie, spadły ceny surowców energetycznych, a innowacje technologiczne powodują spadek kosztów wytwarzania dóbr i świadczenia usług. Istotną rolę odgrywa zwłaszcza internet i rosnąca w nim sieć sklepów, kantorów, biur podróży itd.
Wszystkie te czynniki odgrywają istotną rolę. Jednak można dołożyć do nich jeszcze jeden: luzowanie ilościowe (QE). A raczej to, że ono nie działa. Ten niestandardowy instrument polityki pieniężnej pozwolił uniknąć recesji w USA, Wielkiej Brytanii czy w strefie euro, ale nie powoduje inflacji. Może wynikać to z faktu, że w sytuacji występowania poważnego zadłużenia gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, QE zniekształciło przebieg procesów transmisji polityki pieniężnej.
W Polsce nie mamy problemu ze spadającą inflacją. Prawa ekonomii w naszej gospodarce, która nie była wspomagana sztucznie za pomocą takich instrumentów, jak luzowanie ilościowe, działają podręcznikowo. Dynamicznemu wzrostowi gospodarki towarzyszy powolny wzrost inflacji. We wrześniu, zgodnie ze wstępnym odczytem GUS, ceny towarów i usług mierzone wskaźnikiem CPI wzrosły o 2,2 proc. To poziom, który nie szkodzi gospodarce.
Jednak tym procesom należy się uważnie przyglądać, ponieważ w związku z powrotem inflacji, od początku roku mamy w naszym kraju ujemne realne stopy procentowe, które negatywnie wpływają na długoterminowe oszczędności zarówno gospodarstw domowych, jak i przedsiębiorstw.
Więcej informacji i komentarzy o polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” do kupienia w kioskach i salonach prasowych
„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html