Niemcy w sprawie Rosji grają na dwa fronty
Europie nie udało się dotychczas znaleźć politycznej odpowiedzi na agresywne działania Kremla - pisze w poniedziałek niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” komentując wizytę prezydenta Rosji Władimira Putina na anektowanym Krymie.
Aneksja Krymu pięć lat temu gruntownie zmieniła relacje między Zachodem a Moskwą. W żadnej innej kwestii nie panuje w Europie taki konsensus, jak w tej, że było to brutalne złamanie prawa” - pisze publicysta konserwatywnej gazety Reinhard Veser. Nawet apologeci Kremla nie mogą tego nie przyznawać, jeśli chcą być brani poważnie poza granicami Rosji - dodaje.
Jednocześnie zauważa, że Zachód niewiele zrobił w ciągu ostatnich pięciu lat, żeby wypracować odpowiednią polityczną odpowiedź na agresywną politykę Rosji. Zdaniem „FAZ” obecna sytuacja przypomina tę z 2008 roku, kiedy doszło do wojny w Gruzji: państwa zachodnie nie zrobiły nic, żeby jej zapobiec i jedynie czekały na eskalację.
Rosyjskie kierownictwo musi się zmierzyć z poważnymi problemami wewnątrz kraju. Kto zagwarantuje, że nie spróbuje odwrócić od nich uwagi szukając awantury na zewnątrz? - pyta frankfurcka gazeta.
Konflikt, który miałby służyć patriotycznej mobilizacji Rosjan, musiałby się rozegrać na terytorium byłego ZSRR. I to najprawdopodobniej w jego europejskiej części - prognozuje.
Veser sugeruje, że może to oznaczać podjęcie decyzji o likwidacji Białorusi jako niezależnego państwa.
Znacznie gorsze niż opieszałość Zachodu jest dla komentatora faktyczne wspieranie rosyjskich władz i ich planów.
Europejczycy właśnie dają Kremlowi do ręki nową broń: gazociąg Nord Stream 2. Dzięki niemu Rosja nie będzie skazana na Ukrainę w transporcie gazu do Europy. Poszerza to pole manewru Kremla, gdyby chciał on destabilizować ten kraj - analizuje „FAZ”. Na przykładzie NS2 widać, że brak dalekowzrocznej polityki Zachodu wobec Rosji to w dużej mierze też zasługa Niemiec - dodaje.
Najgorsze scenariusze nie muszą się ziścić - uspokaja Veser.
Prawdopodobieństwo, że do nich nie dojdzie nie wzrasta jednak przez to, że pozwalamy sprawom toczyć się ich własnym biegiem. Przeciwnie, należy się z nimi liczyć i się do nich przygotować - konkluduje publicysta „FAZ”.
(PAP)SzSz