Rynki czekają na informacje z Banku Anglii
Wciąż brakuje nam informacji. Mamy Brexit, nową rzeczywistość, która jednak stawia przed nami szereg pytań bez odpowiedzi. Być może czegoś więcej dowiemy się już dziś, czeka nas szereg wypowiedzi oficjeli brytyjskiej oraz unijnej.
Czeka nas przede wszystkim wystąpienie prezesa Banku Anglii, Marka Carneya (o 17:00). Do tej pory wypowiadał się on bardzo wstrzemięźliwie, wskazując, że Bank Anglii ma opracowaną strategię działań nawet na tak niespodziewany obrót wypadków. Dziś powinniśmy doczekać się obszerniejszego komentarza, który będzie istotny bo część rynku oczekuje większej akomodacji ze strony brytyjskiej polityki monetarnej, a także potencjalnej obniżki stóp, być może nawet wznowienia programu QE.
Carney nie jest jedyną, poważną postacią, która zabierze dzisiaj głos. Wypowiadać będą się także kanclerz Merkel oraz premier Cameron. Ten drugi co prawda nie będzie brał szczytu w europejskich rozmowach, jego fotel symbolicznie pozostanie pusty.
Tymczasem rynki ponownie odreagowują. Wiele wskazuje na to, że wyjście UK z UE, o ile wiąże się z wieloma czynnikami niepewności, będzie przeprowadzone szybko, oraz stosunkowo gładko. Przynajmniej taka retoryka płynie do tej pory z ust najważniejszych polityków. Dzisiaj o 19:30 wypowiadać się będzie także Bullard. Każda wypowiedź przedstawiciela FED po Brexicie jest bardzo cenna, a w przypadku Bullarda, mieliśmy ostatnio do czynienia z ogromną zmianą nastawienia co do przyszłej ścieżki polityki monetarnej w USA, co czyni jego wypowiedź jeszcze ciekawszą.
Od rana obserwujemy kolejną falę odreagowania na rynkach. Wzrosły najważniejsze parkiety w Azji, chociaż dynamika ruchu wzrostowego jest zdecydowanie mniejsza niż miało to miejsce w poprzednich sesjach. Nikkei zyskał około 0.6%, pomimo wyraźnie słabszych danych o produkcji przemysłowej z Japonii. Sentyment utrzymywany jest po otwarciu rynku kasowego w Europie, DAX po godzinie 9 wyraźnie ruszył w górę.
Ciekawie sytuacja wygląda w przypadku FTSE100, który zniósł już niemalże całą stratę wynikającą z pierwszej, panicznej reakcji na Brexit. W przypadku tego indeksu widzimy swingi o 10% w obie strony, na przestrzeni zaledwie kilku dni. Doprawdy niesamowite, a być może tak wielka zmienność nie skończy się w najbliższym czasie. Sam rajd na FTSE jest wbrew pozorom uzasadniony na tle innych ważnych rynków akcyjnych. Ponad trzy czwarte przychodów spółek w tym indeksie osiąganych jest poza Wielką Brytanią (w przypadku S&P500 tylko 50%). Oczywiście ruch na rynku walutowym, zwłaszcza na GBP w połączeniu z takim rozkładem przychodów ma wpływ na tak dynamiczne ruchy na FTSE100.
Na froncie danych nie mieliśmy do czynienia z kluczowymi publikacjami. Rynki reagują ciekawie na dane z Chin. Wydają się one pogarszać nastroje i lekko ograniczają zakres korekty w ramach ruchów, którym można przyczepić metkę odreagowania. Główne indeksy po publikacji danych o rachunku bieżącym z Chin ruszyły niżej. Saldo zostało zrewidowane w dół o około 8 miliardów dolarów. Rezultatem jest najmniejsza nadwyżka od III kwartału 2014 roku. Najniżej w tym okresie znajduje się też bilans handlowy.