Klątwa piątku przełamana
Po dwóch tygodniach z rzędu, podczas których świetne zachowanie WIG20 było w dużym stopniu przykrywane piątkowymi spadkami, dzisiejsza sesja przełamała „klątwę piątku”, mimo że ostatecznie indeks spadł o -0,4%.
Tak niewielką skalę korekty i tak trudno widzieć inaczej niż jako postawienie kropki nad niesamowitą 5-dniową stopą zwrotu na poziomie +4,3%. Taki ruch jest tym bardziej nieoczekiwany, że rozpoczął się w bardzo trudnym otoczeniu technicznym i trwał praktycznie bez wsparcia na świecie. O ile w poniedziałek obroty poddawały jeszcze w wątpliwość wartość wzrostów, w kolejnych dniach były one już typowe dla miesięcy wakacyjnych, a wczoraj wyraźnie wyższe (876 mln zł). Głównym motorem dla indeksu są od jakiegoś czasu banki. Na tym tle niestety dość blado wyglądają średnie i małe spółki, sWIG80 kończy wręcz tydzień na minusach. Cały ten układ sugeruje, że obawy o podaż wynikającą z przetasowań w benchmarkach FTSE Russel (przejście do rynków rozwiniętych następuje 24 września) mogą być przesadzone, popyt musiał pojawić się z zagranicy. Trudno powiedzieć, czy jest to kwestia zmiany pozycjonowania w regionie (zadyszka cen surowców i dramatyczna sytuacja w Turcji czynią nas „bezpieczną przystanią”), czy w ramach szerszych rynków wschodzących (w ujęciu relatywnym, na tle MSCI Emerging Markets od końca 1Q2018 widoczny jest ewidentny trend wzrostowy), ale można się tylko cieszyć. Utrzymanie się na co najmniej obecnych poziomach do końca przyszłego tygodnia (a zarazem końca miesiąca) wygeneruje silny techniczny sygnał kupna. Nie zmienia się niestety sytuacja na mWIG40 i sWIG80.
Wprawdzie indeksy europejskie zyskują dzisiaj, ale dla nich bilans tygodnia jest bez porównania słabszy. Jedną z głównych przyczyn jest zapewne zachowanie euro względem dolara. Wspólna waluta ponownie znajduje się nad poziomem 1,16. Popularne jest przypisywanie tego Donaldowi Trumpowi i jego krytyce polityki FOMC, ale w naszej opinii duże znaczenie ma także ewidentna zmiana układu sił na poziomie danych makro (dzisiaj także wypowiedzi członków FOMC, o czym dalej). Podczas gdy w Europie indeks niespodzianek zdecydowanie odbił od dołków, w USA w lipcu mieliśmy do czynienia ze spowolnieniem, a większość publikacji była wyraźnie niższa od konsensusów. Dziś negatywnie zaskoczyły zamówienia na dobra trwałe, które spadły o -1,7% m/m (konsensus: -0,7%), w dodatku przy negatywnej rewizji danych za czerwiec (na poziomie danych „bazowych”, wykluczających transport, było nieco lepiej).
W chwili obecnej bilans sympozjum w Jackson Hole jest negatywny dla dolara, zarówno za sprawą wystąpień członków FOMC występujących przed J.Powell’em (Bullard, Mester, Kaplan), jak i samego prezesa Fed, który m.in. stwierdził, że nie widzi żadnych sygnałów przyspieszania inflacji powyżej 2% w długim terminie. Amerykańskie indeksy rosną, stawce przewodzi na chwilę obecną NASDAQ, znajdujący się na nowych szczytach, podobnie jak S&P500. Potwierdzeniem pozytywnego sygnału będzie utrzymanie się na nich do zamknięcia.
O ile sytuacja na rynkach wschodzących minimalnie się poprawiła pod nieobecność Turcji, m.in. za sprawą rozpoczęcia czwartej rundy negocjacji handlowych między USA i Chinami, a także z uwagi na osłabienie dolara, szerszy obraz wydaje nam się pesymistyczny. Zgodnie z doniesieniami Bloomberga, po dwóch dniach rozmów nie posunięto się nawet o krok do przodu, tymczasem we wrześniu w życie będą wchodziły kolejne cła. Stopy procentowe podniesie Fed, co oznacza, że inwersja krzywej może nastąpić nawet przed końcem kwartału, szczególnie że ilość pozycji spekulacyjnych na wzrosty na długim końcu jest najwyższa w historii (co za tym idzie, rynek aż się prosi o short squeeze). Na chwilę obecną wciąż w lepszej sytuacji wydają się rynki rozwinięte.
Kamil Cisowski
Dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego
Dom Inwestycyjny Xelion