Analizy

money / autor: pixabay
money / autor: pixabay

Krajobraz po tąpnięciu

Patryk Pyka, analityk Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego, Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 11 października 2018, 20:09

  • Powiększ tekst

Na globalnych rynkach tąpnęło i co ciekawe, spadek ten nie został poprzedzony bezpośrednio żadnym istotnym wydarzeniem, które w normalnych warunkach spowodowałoby zniżki na tak głęboką skalę. Jednak czy na pewno?

Szczerze powiedziawszy, gdybyśmy mieli opisywać szereg ryzyk, które kumulują się wokół rynków, komentarz ten byłby wyjątkowo długi. Wysokie rentowności obligacji, jastrzębia polityka Fed, wojna handlowa czy też listopadowe wybory do Kongresu USA to tylko część wspomnianych ryzyk, które istnieją od dawna, jednak rynek często o nich zapomina. Wczorajsze spadki za oceanem, które były najgłębsze od lutego, zapewniają niewątpliwie dobrą bazę dla tych, którzy pozycjonują się przed rozpoczęciem sezonu wynikowego. Pamiętajmy, że korekty w USA bywają gwałtowne, jednak trwają stosunkowo krótko.

Co ciekawe, za globalnym wzrostem awersji do ryzyka nie poszedł rynek walutowy – eurodolar powrócił dziś powyżej poziomu 1,155 EUR/USD, kapitał ponadto nie płynął zbytnio w stronę takich walut jak frank szwajcarski czy japoński jen. Depracjacji amerykańskiej waluty sprzyjały również dzisiejsze dane o wrześniowej inflacji CPI w USA, która obniżyła się do 2,3 proc. r/r przy konsensusie zakładającym 2,4 proc. r/r i sierpniowym odczycie na poziomie 2,7 proc. r/r. Zatem można powiedzieć, że pod tym względem rynek nieco odetchnął – niższa inflacja to niższe prawdopodobieństwo realizacji bazowego scenariusza podwyżek przez Fed, który według D. Trumpa jest „szalony”.

Dzisiejsza sesja azjatycka siłą rzeczy nie należała do najlepszych, co oczywiście jest w tym przypadku delikatnym określeniem. Hang Seng stracił -3,5 proc., japoński Nikkei -3,9 proc. a chiński Shanghai Composite -5,2 proc. Skala spadków na Starym Kontynencie nie była aż tak głęboka, jednak nie świadczy to o sile parkietów europejskich – pamiętajmy, że już wczoraj obserwowaliśmy spadki przekraczające -2 proc.. W tej trudnej atmosferze WIG20 zakończył czwartkową sesję ze spadkiem na poziomie -1,7 proc., podobny los spotkał mWIG40 i sWIG80, które zaliczyły odpowiednio zniżki o -1,4 proc. i -1,2 proc.

Połączenie w postaci słabszego dolara i spadków na globalnych parkietach wsparło dziś złoto, które ponownie powróciło powyżej poziomu 1200 USD za uncję. Zgoła inaczej prezentuje się sytuacja w kontekście ropy naftowej – ceny „czarnego złota” od początku tygodnia silnie korygują się. Wiele wskazuje na to, że ewentualne ubytki irańskiej ropy są już zakorzenione w cenach. Warto ponadto zwrócić uwagę, że przy okazji ostatniej fali wzrostowej brakowało istotnego czynnika, którym jest aspekt popytowy, wynikający wprost z pozytywnych tendencji zachodzących w gospodarkach. Gdyby było inaczej, wzrosty obserwowalibyśmy również wśród pozostałych surowców przemysłowych. Niestety, w trwającej od sierpnia fali wzrostowej ropa pozostaje osamotniona, co istotnie zwiększa ryzyko materializacji scenariusza jej krótkotrwałego charakteru.

Patryk Pyka, analityk Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego, Dom Inwestycyjny Xelion

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych