Analizy

Złe wieści z Europy

Kamil Cisowski dyrektor zespołu analiz Xelion

  • Opublikowano: 24 października 2018, 18:22

  • Powiększ tekst

Wczorajsza, nadzwyczaj ciekawa sesja w USA otwierała dziś reszcie świata pole do wzrostów. O ile w momencie zamykania się giełd europejskich spadki przyspieszały i zamknięcia w okolicach -2% wydawały się więcej niż prawdopodobne, późniejszym wieczorem doszło do odwrócenia ruchu i dzień kończył się niemal neutralnie.

Nie dało to jednak Azji spodziewanego impulsu. Skala odbicia wyraźnie zbladła nad ranem, Nikkei ostatecznie zyskało skromne +0,4%, a Hang Seng zamknął się nawet na minusie.

Giełdy europejskie otwierały się dodatnimi lukami, ale pozytywny sentyment został mocno zduszony przez dane o PMI. W całej strefie PMI w przemyśle spadł z 53,0 pkt. we wrześniu do 52,1 pkt. w październiku, w usługach odnotowano spadek z 54,5 pkt. do 53,3 pkt. W obu przypadkach analitycy spodziewali się lekkiego odbicia w górę. Sytuacja w niemieckiej gospodarce wygląda coraz gorzej, co zaskakuje o tyle, że powinniśmy powoli widzieć korzystny wpływ słabszego euro. DAX nie otrzymał wsparcia także po stronie wyników spółek – Deutsche Bank zaprezentował kolejny nadzwyczaj słaby raport. Zyski giganta wyniosły zaledwie 229 mln EUR wobec 649 mln EUR w ubiegłym roku. Warto zwrócić uwagę, że zaczynamy tym samym mówić o wielkościach zbliżonych do osiąganych przez kilkukrotnie mniejszy PKO Bank Polski. Na poziomie przychodów oczywiście istnieje olbrzymia dysproporcja, ale i tak były one najniższe od 2010 roku.

Wprawdzie większość europejskich parkietów jest obecnie na plusach (tracą Włochy), ale ich skala nie zachwyca, a najważniejszy niemiecki indeks oscyluje wokół zera. Przy okazji mówienia o Półwyspie Apenińskim warto wspomnieć, że spread między włoskimi i niemieckimi 10-latkami nieubłaganie rośnie. Lada chwila powinien przekroczyć 320 pb, co oznacza, że nawet przejściowa panika może spowodować jego wzrost do okolic 400 pb, w których włoskie banki wymagałyby dokapitalizowania. Sytuacja jest też bardzo trudna dla portfeli inwestorów indywidualnych, którzy są posiadaczami większości krajowego długu i mogą stracić cierpliwość.

O ile giełdy w Europie nieco odbiły od czasu dołków z pierwszej połowy dnia, kurs EURUSD oscyluje dziś już w okolicach 1,14 i pomógł ustanowić nowe tegoroczne rekordy dolara w ujęciu koszykowym. Utwierdza nas to w obawach o kolejną falę strachu na rynkach wschodzących, chociaż np. w Turcji jest dziś bardzo spokojnie. Państwem, o którym zacznie się tym razem pewnie więcej wspominać, będzie RPA. Rand traci dziś do dolara -2%.

Wprawdzie dane o sprzedaży nowych domów w USA ustanowiły dwuletnie minima (553 tys.), a obraz rynku nieruchomości za oceanem jest coraz bardziej ponury , ale zostało to częściowo zrównoważone przez solidną publikacje PMI, który wzrósł z 55,4 pkt. do 55,9 pkt. (należy pamiętać jednak, że dane Markitu cieszą się na tamtym rynku znacznie mniejsza estymą niż np. ISM). Wprawdzie początek sesji napawał ograniczonym optymizmem, ale w ciągu ostatniej godziny widzimy ponowny marsz w dół.

WIG20 spadł dzisiaj o -0,2%, mWIG40 o -0,3%, a sWIG80 o -0,4%. Na GPW utrzymują się niskie obroty i panuje ogólny marazm. Nie pozostaje nam nic innego jak oczekiwać na wybicie WIG20, które raczej nie nastąpi przed uspokojeniem na rynkach globalnych. Bez niego trudno mówić o jakiejkolwiek nadziei dla małych spółek, które poruszają się w niezwykle regularnym trendzie spadkowym. Zwracamy uwagę na wciąż dobre zachowanie złota, które wprawdzie minimalnie traci w ujęciu dolarowym, ale w złotowym ma za sobą kolejny dobry dzień. Miesięczna stopa zwrotu przekracza już +6%.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych