To jeszcze nie koniec ery ropy
Popyt na ropę naftową na świecie w przyszłym roku może wzrosnąć, prognozują amerykańskie władze, a BP w swoim dorocznym raporcie przewiduje, że nawet jeśli część świata zrealizuje swoje dotychczasowe plany klimatyczne, to i tak w połowie wieku zapotrzebowanie na ten surowiec spadnie zaledwie o jedną czwartą.
Choć była i przyszła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przekonuje, że model wzrostu oparty na paliwach kopalnych jest po prostu przestarzały i tylko Zielony Ład ma przyszłość, to wielu ekspertów wskazuje, iż do końca naftowej ery droga daleka.
Najnowszy raport energetyczny, jaki co roku publikuje koncern paliwowo-energetyczny BP, pokazuje, że nie tylko w przyszłym roku świat będzie potrzebować więcej ropy, ale także że całkowita dekarbonizacji globu w połowie wieku nie jest przesądzona.
Dwa scenariusze dla ropy
Jak informuje portal oilprice.com, powołując się na Energy Outlook BP prognozy dotyczące wykorzystania ropy oparto na dwóch kluczowych scenariuszach. Pierwszy scenariusz zakłada „zerową emisję netto” czyli ograniczenie emisji dwutlenku węgla o około 95 proc. do 2050 roku, ale i wówczas świat będzie musiał wykorzystywać ropę i będzie to nawet 25–30 mln baryłek dziennie. W drugim scenariuszu – przy założeniu, że uda się zrealizować dotychczasowe plany różnych państw w zakresie ochrony klimatu – pokazano, że i tak w 2050 roku popyt na ropę wyniesie nawet 75 mln baryłek dziennie. To oznaczałoby, że spadnie tylko o jedną czwartą w porównaniu z ilościami, jakie świat wykorzystuje obecnie.
W 2025 roku – według Energy Outlook BP – naftowy popyt szacuje się na 102 mln baryłek dziennie. A autorzy opracowania wskazują, ze tempo spadku zainteresowania ropa zależeć będzie od przede wszystkim ograniczenia emisji w transporcie drogowym.
Wzrost popytu i wydobycia ropy
W praktyce więc, dopiero gdyby okazało się, ze kolejne lata i dekada należeć będą rzeczywiście do aut elektrycznych, to przemysł naftowy będzie mieć powody do obaw. Na razie jednak – co nie jest tajemnicą – elektryki nie zdobywają rynku (czyli nabywców) w takim tempie, jak życzyliby sobie zwolennicy zielonej polityki, i to nie tylko w Unii Europejskiej ale i Ameryce Północnej.
Dane opublikowane w Energy Outlook BP zbiegają się w czasie z tymi, jaki przedstawiły władze amerykańskie czyli US Energy Information Administration. Prognozują w przyszłym roku wzrost popytu na ropę naftową na świecie do 104,7 mln baryłek dziennie (czyli o 1,8 mln baryłek więcej).
W raporcie wskazano, że choć naftowy kartel OPEC wraz ze swoimi partnerami – wśród których jest również Rosja, ograniczyły w tym roku wydobycie, by podbić ceny giełdowe surowca, to jednak inne kraje produkują go więcej. Amerykańska agencja rządowa zakłada także, że w przyszłym roku OPEC+ będzie stopniowo wycofywał się z decyzji o cieciach wydobycia i ono wzrośnie. Tak samo naftowe dostawy zwiększą inni producenci (spoza kartelu), zwłaszcza Brazylia czy Gujana. Przedstawiciele i szefowie OPEC również oceniają, że świat jeszcze długo będzie potrzebował ropy, a w tym i przyszłym roku na pewno zapotrzebowanie wzrośnie, co potwierdzili w ostatnim raporcie. Podobne opinie przedstawia też sama branża, która sceptycznie podchodzi do planów powszechnego zastosowania paliw alternatywnych i tylko czystych źródeł energii w różnych sektorach.
»» O branży naftowej czytaj więcej tutaj:
Elektryki nie wyeliminują ropy. Jeszcze długo
Polska na straży bezpieczeństwa paliwowego… Niemiec!
Do końca dekady branża naftowa może spać spokojnie
Przypomnijmy, że wśród ekspertów opinie co do zapotrzebowania na ropę w kolejnych latach i dekadach są podzielone. Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej szczyt zapotrzebowania przypadnie na obecny i przyszły rok, a potem już będzie systematycznie i trwale spadał. Natomiast według GlobalData rosnące zużycie surowca „w połączeniu z ciągłymi obawami o bezpieczeństwo energetyczne”, może spowodować, że wzrost naftowego popytu utrzyma się nawet do 2030 r. i to pomimo rozwoju odnawialnych źródeł energii i zielonych technologii.
A o tym, jak dobrze zarabia się na ropie świadczy przykład Norwegii, której narodowy fundusz naftowy ma wartość niemal 1,7 biliona dolarów. Government Pension Fund Global, działa od ponad trzech dekad i gromadzi dla przyszłych pokoleń część dochodów, jakie osiąga państwo dzięki eksploatacji krajowych złóż. Posiadane środki fundusz inwestuje i tym samym je pomnaża. Stąd tak ogromna kwota.
Oprac. Agnieszka Łakoma
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
W niedziele nie wsiądziesz do samochodu. Wielki plan
Miał być akademik za 1 zł, jest za 1533 zł